Artykuły

REFLEKSJE O "WYZWOLENIU"

"(...) teatr może w sobie pomieścić wszystkie możliwości, jakie daje sztuka w ogóle. (...) w pełni uświadomił mi to ostatnio Konrad Swinarski "Wyzwoleniem" (z wywiadu z Jerzym Trelą)

"(...) teatr może w sobie pomieścić wszystkie możliwości, jakie daje sztuka w ogóle. (...) w pełni uświadomił mi to ostatnio Konrad Swinarski "Wyzwoleniem"

(z wywiadu z Jerzym Trelą)

Premiera "Wyzwolenia" w krakowskim Teatrze Starym miała miejsce ponad dwa lata temu. Wielu warszawiaków zobaczyło jednak ten wspaniały spektakl, ostatnie dzieło w pełni przygotowane przez Konrada Swinarskiego, dopiero teraz, w listopadzie, podczas gościnnych występów krakowskich aktorów w Teatrze Narodowym.

W "Wyzwoleniu" dostrzec można niemal wszystkie cechy wyodrębniające dzieła Swinarskiego z naszego teatru współczesnego. Ale równocześnie wiele z nich, w zetknięciu ze skomplikowaną materią najtrudniejszego bodaj dramatu polskiego, ujawniło się w sposób inny, głębszy, ciekawszy. Przede wszystkim zabłysła w pełni umiejętność niesłychanie wnikliwego czytania tekstu dramatycznego. Swinarski w swej kreacji nie tylko zaproponował rewelacyjne nowe odczytanie utworu Wyspiańskiego, ale i pokazał wieloznaczność, kilkuwarstwowość dramatu. Była to na pewno wartość najwyższa teatru Swinarskiego, że nie ujmował on utworów realizowanych na scenie w ramy najoryginalniejszej nawet, najciekawszej, ale tylko jednej interpretacji, że nie przykrywał zawartości myślowej dzieła do jakiejś koncepcji nadrzędnej. Swinarski pozwolił mówić Wyspiańskiemu, a nawet, jak sam przyznawał, zostawił miejsca nie do końca określone, nie narzucił im swych wykładni. "Wyzwolenie" okazało się utworem, który zawiera więcej niż potrafił to pokazać którykolwiek z reżyserów podejmujących dotychczas próby jego teatralnej prezentacji. Wraz z "Dziadami" i jeszcze wcześniejszą "Nie-Boską Komedią" stało się najpełniejszą i najważniejszą wypowiedzią jednego człowieka teatru skonstruowaną z dziełem polskiego romantyzmu i neoromantyzmu. Tak - z dzieł owych tylko skonstruowaną, bo Swinarski przywoływał repertuar romantyczny nie gwoli jego "pokazywania" (nawet najbardziej nowatorskiego), ale dlatego, że odczytał dramaty Mickiewicza, Krasińskiego i Wyspiańskiego jako dzieła ważne dla siebie i swoich współczesnych.

[brak fragmentu tekstu] Konrad jest nie tylko bohaterem narodowym przywołującym problematykę Mickiewiczowskich "Dziadów", ale przede wszystkim porte-parole Wyspiańskiego, niezrozumianego w pełni artysty, osaczonego przez los, ludzi, fantomy wyobraźni, widma przeszłości.

Konrad (grany genialnie przez Jerzego Trelę) przychodzi ze swymi wątpliwościami tam, gdzie Wyspiański widział jedyne miejsce, jedyną trybunę do mówienia prawdy. Na scenę teatru, która ma dwadzieścia kroków wszerz i wzdłuż", ale na której można pokazać każdy obraz, wypowiedzieć każdą ideę. Treścią "Wyzwolenia" Swinarskiego jest totalna rozprawa Konrada ze wszystkim i wszystkimi - Konrada wątpiącego, szarpiącego się ze swymi myślami i problemami, oskarżającego współczesnych, że nie potrafią zrozumieć ani jego racji, ani tego, co istotne dla narodowego "być albo nie być". Jest to po części dramat prywatny Konrada - akcja tego sporu o pryncypia, choć wyobrażona na scenie teatru, dzieje się w świadomości bohatera.

Takie ujęcie postaci Konrada jest znamienne dla humanizmu Swinarskiego, który człowieczeństwo oceniał przez sytuacje ostateczne. U Swinarskiego brak rzekomo wyboru: po jednej stronie jest Konrad - po drugiej nie rozumiejący go przyjaciele i nie rozumiejące społeczeństwo; po jednej pasja zbliżająca się do szaleństwa - po drugiej wzniosłe tyrady i akceptacja istniejącego porządku rzeczy. Konrad opętany swoją prawdą jest rzeczywiście bliski obłędu i tylko to potrafią dostrzec jego rozmówcy. Swinarski idzie jeszcze dalej: Konrad znajduje się u progu przegranej z samym sobą, on traci wiarę w swoją prawdę. Z dzisiejszej perspektywy taki bohater wydawać się może postacią nieprawdopodobną, drażniącą swym patosem, egzaltacją. Zwycięstwo Swinarskiego i na tym polega, że dramat Konrada dziś wstrząsa tak jak niegdyś, ma podobną wymowę.

"Wyzwolenie" stanowi - znów cecha stała w realizacjach Swinarskiego - dzieło wielkim bogactwie szczegółowych rozwiązań, rozrzutne w pomysłach, ideach. Każda rola została opracowana nie tylko z punktu widzenia całości, ale również jako element o własnej fizjonomii, wyraźnie zaznaczonych odcieniach. Oprawa plastyczna, scenografia, kostiumy, rekwizyty - wszystko to posiada głęboką treść, istotne znaczenie. Nie ma miejsc pustych, nieznaczących - co wcale nie kłóci się z tym, co wyżej powiedziałem o miejscach niedookreślonych. Te ostatnie Swinarski zostawił świadomie i są one, jak metafory w wierszu, wieloznaczne, a nie pozbawione znaczeń w ogóle. Swinarski rozbudował dramat o sensy, których nie posiada, uzupełnił o drugi plan w scenie z Maskami (rozegranej w skali barw od białej przez szarą do czarnej). Wspaniała jest muzyka Zygmunta Koniecznego przejmująca, narzucająca ton improwizacjom Konrada, pomagająca rozumieć i współtowarzysząca całemu spektaklowi.

Główną sprawą "Wyzwolenia" jest poszukiwanie prawdy: Konrad chce ją znaleźć w teatrze. On próbuje i improwizuje - i dlatego spektakl w znacznej części rozegrany został w konwencji teatralnej próby. W tym pomyśle, jak również w scenie z Maskami (bez masek) Swinarski był - sądzę - bliższy intencjom Wyspiańskiego niż ktokolwiek z innych realizatorów "Wyzwolenia".

Stanisław Wyspiański: "Wyzwolenie". Reżyseria: Konrad Swinarski. Scenografia Kazimierz Wiśniak. Muzyka: Zygmunt Konieczny. Teatr Stary im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie. Gościnne występy w warszawskim Teatrze Narodowym. Listopad 1976.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji