Uczta w Teatrze STU
Kiedy powstał Teatr STU? - pyta Nina Terentiew mijającego nas pospiesznie na schodach Jerzego Stuhra. - W 1966 roku - rzuca pewnie aktor. Nic dziwnego, krakowski Teatr STU to przecież teatr jego pokolenia. Występowali tu: Wojciech Pszoniak, Olgierd Łukaszewicz, Jerzy Trela, Jerzy Stuhr. Zakładając Teatr STU Krzysztof Jasiński potrafił przyciągnąć wspaniałych ludzi: aktorów, scenografów, kompozytorów, poetów i krytyków. Z tą sławną sceną krakowską związani byli m. in. Jan Kanty Pawluśkiewicz, Leszek A. Moczulski, Jan Sawka, Krzysztof Miklaszewski. Tu można było spotkać całą bohemę krakowską.
W 1975 roku ze sceny studenckiej Teatr STU przekształcił się w teatr profesjonalny, zyskując mecenasa w ZPR-ach. Do najgłośniejszych spektakli należały "Pamiętnik wariata" wg Gogola, "Spadanie" - teatralny manifest pokoleniowy 1968 roku, "Szalona lokomotywa" - musical Marka Grechuty i Jana Kantego Pawluśkiewicza. W ostatniej dekadzie Teatr STU rozszerzył swą działalność o Galerię Teatru STU, w której odbywają się wystawy oraz Studio Nagrań Dźwiękowych, gdzie nagrywana jest muzyka dla potrzeb fonografii, teatru lub filmu. Również niektóre programy telewizyjne, jak oglądany już recital nowych piosenek Michała Bajora. Niedawno obejrzeliśmy w Dwójce z Teatru STU retransmisję, musicalu pt. "Pan Twardowski" oraz reportaż Niny Terentiew - "Pół wieku amanta", wyreżyserowanego przez Krzysztofa Jasińskiego benefisu Jana Nowickiego. Kolejne zaproszenie nie wymaga rekomendacji. Ostatnia, 101 premiera w teatrze Jasińskiego to spektakl "Kolacja na cztery ręce", również z okazji 50-lecia Jana Nowickiego. Materiałem scenicznym Jest sztuka Paula Barza, zachodnioniemieckiego publicysty, historyka kultury i muzykologa.
- Jest to debiut dramaturgiczny Paula Barza, pisarza właściwie nieznanego - mówi Krzysztof Jasiński - autora monografii o Bachu i znakomitych esejów muzycznych. "Kolacja na cztery ręce" to sztuka o fikcyjnym spotkaniu dwóch geniuszy: Bacha i Haendla, którzy choć żyli w tym samym czasie, nigdy się nie spotkali.
Rolę Jerzego Fryderyka Haendla wspaniale kreuje Jan Nowicki. Jana Sebastiana Bacha gra Jerzy Bińczycki. W bardzo ważnej roli służącego zobaczymy Jana Peszka.
- Oryginalny pomysł Jasińskiego polega między innymi i na tym - mówi autorka reportażu, Nina Terentiew - że ten teatralny pastisz jest nie tylko prawdziwą ucztą intelektualną, ale także ucztą dla podniebienia - z wykwintnymi potrawami i trunkami. To wszystko jest prawdziwe. Aktorzy naprawdę raczą się takimi specjałami, jak karczochy, ślimaki czy szampan. Publiczność jest zachwycona.
Jak to możliwe, aby specjalnie do teatru sprowadzano zza granicy różne przysmaki? - Otóż współtwórcą tego spektaklu jest znany restaurator krakowski i artysta sztuki kulinarnej, p. Franciszek Skibiński. Niezwykła to biesiada, w której dyskursowi o sztuce fugi towarzyszy symfonia smaków i zapachów. Zachęcając Państwa do skorzystania z zaproszenia Niny Terentiew do Teatru STU nie pozostaje nic innego jak powtórzyć za Krzysztofem Jasińskim: Smacznego!