Artykuły

Zachowawcze piekno Butterfly

"Madama Butterfly" w reż. Waldemara Zawodzińskiego w Operze Krakowskiej. Pisze Magda Huzarska w Polsce Gazecie Krakowskiej.

To miała być niewinna, miłosna igraszka porucznika marynarki Stanów Zjednoczonych Pinkertona. Chwilowe umilenie pobytu w Kraju Kwitnącej Wiśni. Cio-Cio-San miała być zaledwie kaprysem, przystankiem w drodze do "prawdziwej", amerykańskiej narzeczonej.

Oficer nazwał swą maskotkę Madama Butterfly (Pani Motyl), wykorzystał i, sam niczym motyl, odfrunął. Pozostawił rozkochaną w sobie Japonkę ipotomka, po którego, już z amerykańską żoną, powróci po trzech latach.

Od ponad wieku wszystkie sceny operowe świata chętnie sięgają po tę historię. Przepiękna muzyka Giacomo Pucciniego, niezwykle melodyjna, z dyskretną domieszką orientu i cytatów amerykańskich, naszpikowany emocjami dramat i japoński entourage, to niemal pewna gwarancja sukcesu. W Operze Krakowskiej z tym samograjem zmierzył się Waldemar Zawodziński, nie tylko reżyserując, ale także oprawiając całość scenograficznie.

Zmierzył się, acz odniosłam wrażenie, że nie próbował w żaden sposób z nim powalczyć, odczytać go na nowo. Może stwierdził, iż krakowscy melomani nie przełkną odważnej interpretacji. Dlatego też dostaliśmy przedstawienie momentami piękne, acz potwornie zachowawcze, które zrobi przede wszystkim wrażenie na tych, którzy nie śledzą nowinek na współczesnej scenie operowej.

Zawodziński - scenograf stworzył na scenie świat posklejany z rozmaitych klisz, spełniających przeciętne wyobrażenia o tym, jak wygląda Japonia. Choć jest to raczej rodzaj wariacji, są tu i elementy tradycyjnej architektury, jest monstrualna ikebana, imitująca ogród, są ściany z żaluzjami i papierowe lampiony. Wszystkie konstrukcje jeżdżą wszerz, do dołu i do góry, pokazując fantastyczne możliwości wyposażenia nowej Opery.

W tym natłoku mobilnych elementów, są też i takie, które służąc jedynie jako ilustracja, brudzą obraz. Jak chociażby gigantyczna kotwica, mało subtelnie symbolizująca przybycie statku do portu w Nagasaki. Gdyby nie owa kotwica na horyzoncie, finał drugiego aktu ze ślicznym, kołysankowym chórem rybaków, mógłby być jeszcze bardziej poetycki i czystszy.

W tę japońską symbolikę w przestrzeni, wpisują się kostiumy autorstwa Marii Balcerek, będące raz to wariacją na temat, a innym razem wiernym odzwierciedleniem oryginałów. Bo świat stworzony przez dwójkę scenografów nie ma ambicji wiernego kopiowania Japonii, ale jest rodzajem kreacji, z feerią barw i balansowaniem na granicy kiczu. Rozumiem ten zamysł, choć nie zawsze się z nim zgadzam.

Ale największą siłą krakowskiej "Madamy Butterfly" są aktorzy - śpiewacy i sama muzyka.

Ewa Biegas w roli tytułowej po raz kolejny pokazała, że jest nie tylko znakomitą sopranistką, ale także dobrą aktorką. Artystka stworzyła portret kobiety, która na naszych oczach dojrzewa i przeżywa dramat odrzucenia. Zagląda w głąb duszy swojej bohaterki i wydobywa całe bogactwo emocji: od miłosnego zauroczenia, przez nadzieję, po rozpacz, popychającą ją do samobójstwa. Świetnie partneruje jej Agnieszka Cząstka w roli służącej Suzuki. Współodczuwa dramat swojej pani, tak jakby to był jej własny.

Słynny "duet kwiatowy" obydwu kobiet to jeden z piękniejszych momentów muzycznych tego spektaklu.

Konsul USA Sharpless Mariusza Godlewskiego to niemal wierny cytat z Konsula z "Pod wulkanem" Malcolma Lowry'ego. Wiecznie pijany, ocierający pot z czoła, widzi więcej i rozumie więcej niż Pinkerton. Pavlo Tolstoy w tej roli gra amerykańskiego mydłka, do którego dopiero nad zwłokami dawnej kochanki dotrze okrucieństwo zachcianki. Cyniczny stręczyciel Goro Pawła Wundera, to ktoś, z kim raczej nie chcielibyśmy się zaprzyjaźnić. W stworzeniu tych portretów pomaga aktorom orkiestra pod batutą Tomasza Tokarczyka, subtelnie wydobywająca liryzm i dramat nut Pucciniego.

Choć inscenizacja Waldemara Zawodzińskiego nie stanowi żadnego odkrycia interpretacyjnego w tej ponadstuletniej historii, choć chwilami wydaje się zbyt grzeczna i przesłodzona, to warto spędzić te ponad 3 godziny w Operze. Dla aktorów, muzyki i kilku obrazów, które mogą pozostać w pamięci.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji