Artykuły

Nieubłagana piącha rynku

O Szczecinie mówi się dobrze w zasadzie tylko w kontekście sukcesów naszych artystów - Ingi Iwasiów, Beaty Zygarlickiej, Anny Augustynowicz... Może jedyny kapitał, jaki pozostał jeszcze naszemu miastu, to kapitał kulturowy? Lekkomyślnością byłoby go zmarnować - przy okazji Kongresu Kultury Polskiej w Krakowie pisze Alan Sasinowski w Kurierze Szczecińskim.

Na Kongresie Kultury w Krakowie intelektualiści przypomnieli politykom, że bez wsparcia państwa sztuka sobie nie poradzi. Kultura elitarna, pozostawiona bez opieki, zostanie starta w proch przez (jak ujął to Jan Klata) "nieubłaganą piąchę rynku".

Oczywiście, nawet w najdzikszym kapitalizmie będą tworzyć geniusze, będą też organizowane wielkie festiwale, ale to nie geniusze i nie odświętne imprezy decydują o jakości kultury. Decyduje o nim codzienna krzątanina inspirujących się nawzajem środowisk twórczych. Państwo powinno tę krzątaninę, tę pracę u podstaw, wesprzeć. I nie, taki postulat to nie żaden socjalizm. Sztuka nie jest towarem jak każdy inny. Bez telewizorów plazmowych naród jakoś sobie poradzi, bez wartościowej sztuki i nauki - skarleje. Zwłaszcza naród, któremu podczas wojny wymordowano elity.

Szczególnie pamiętać o tym powinny władze Szczecina. Gdy pojawiamy się w ogólnopolskich mediach, to prawie zawsze w roli miasta upadłego. Miasta, w którym na rondach biją policjantów, politycy jarają trawę a zakłady pracy upadają jeden za drugim. O Szczecinie mówi się dobrze w zasadzie tylko w kontekście sukcesów naszych artystów - Ingi Iwasiów, Beaty Zygarlickiej, Anny Augustynowicz...

Może jedyny kapitał, jaki pozostał jeszcze naszemu miastu, to kapitał kulturowy? Lekkomyślnością byłoby go zmarnować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji