"Elektra" na rozbiegu
Organizowanie oficjalnej premiery dopiero po zagraniu kilku czy kilkunastu przedstawień, jest zabiegiem dość rzadkim i zwykle spotyka się z krytyką. Jan Nowara, reżyser "Elektry", tłumaczy swoją decyzję "względami technicznymi": - Jesteśmy przygotowani do premiery, lecz nie mieliśmy czasu (przerwa świąteczna), by zgrać wszystkie technicznie elementy przedstawienia: muzykę, światło, dźwięk (użyte zostaną m.in. mikroporty).
Nie bez znaczenia jest też zapewne fakt, że 21 stycznia rozpoczynają się ferie zimowe, a co za tym idzie przez następne dwa tygodnie trudno liczyć na widownię szkolną.
Dlaczego tragedia antyczna?
Dlaczego Nowara zdecydował się opowiedzieć krwawą historię, w której żona - przy pomocy kochanka - zabija męża, a sama ponosi śmierć z rąk córki, tytułowej Elektry?
- Bo to jest piękna literatura - śmieje się Nowara. - Nie jestem "rasowym" reżyserem, często podchodzę do klasyki z pozycji czytelnika, którego nurtuje pytanie: co takiego jest np. w klasycznej tragedii, że jej wartość nie przemija, że jest ponadczasowa? Wziąłem więc z półki "Elektrę" Eurypidesa, przeczytałem raz jeszcze, próbując dociec, jaką wartość może mieć ten tekst współcześnie. Przedstawienie jest przełożonym na język teatru efektem tych dociekań.
Przestrzeń otwarta, kostium znaczący.
To, co w "Elektrze" współczesne, to ludzkie emocje. - Nasza "Elektra" nie jest uwspółcześnioną wersją tragedii Eurypidesa - mówi reżyser. - Staraliśmy się uciec od wyraźnego umiejscowienia w czasie. To jest teatralna, poetycka opowieść o miłości, pamięci, istocie zła, żądzy zemsty.
Dążenie do wydobycia "Elektry" z konkretnych realiów historycznych najlepiej widać w scenografii Magdaleny Gajewskiej. - Starałam się stworzyć przestrzeń otwartą, naturalną, a w kostiumach oddać charakter postaci, określić ich status społeczny - mówi pani scenograf. - Ziemia, ogień, woda, powietrze - żadnych elementów architektonicznych. W tym wszystkim wyraźny znak rozpadu: popękane kamienne płyty. Elektra (Dorota Radomska) ubrana jest w prostą, czarną szatę - zgrzebną, a jednocześnie szlachetną. Kostiumy pozostałych postaci realnych utrzymane w kolorach ziemistych. Inaczej postaci fantastyczne - są po prostu fantastyczne.
Fantastyka i erotyka
Bardzo interesująco zapowiadają się Erynie i Apollo. Trzy " suki ciemności jak je nazywa w programie spektaklu Jan Nowara, mają być ucieleśnieniem zmysłowości. Na pytanie jak zostały ubrane, Magdalena Gajewska odpowiada, że sensowniej byłoby zapytać, jak zostały rozebrane Monika Zaborska, Krystyna Kacprowicz i Justyna Godlewska wystąpią w kostiumach równie "obszernych", jak bikini.
Nie mniej ciekawie zapowiada się Apollo, którego zagra... Jolanta Borowska. - Jako postać boska, istota fantastyczna przybywająca z innego świata Apollo będzie pozbawiony przynależności płciowej charakterystycznej dla ludzi - mówi Jan Nowara.
Klasa Elektry i morał
W przedstawieniu - oprócz wymienionych wyżej - zagrają: Robert Ninkiewicz (Rolnik z Myken, mąż Elektry), Piotr Półtorak (Orestes), Danuta Bach (Klytajmestra) Andrzej Redwans (Starzec, dawny piastun Orestesa) i Sławomir Popławski (Pylades, posłaniec).
Jednak centralną postacią dramatu będzie Elektra. Nowara mówi wprost: - Klasa tego spektaklu zależy przede wszystkim od klasy aktorskiej Doroty Radomskiej w roli Elektry.
To w tej postaci ma się objawić uniwersalna istota tragizmu - sprzeczność pomiędzy tym, co musimy zrobić, a co jest jednocześnie grzeszne, co jest złem. - Swoje czyny tłumaczymy wolą bogów, przeznaczeniem, obsesyjną namiętnością, ustawiamy się - jak Elektra - na pozycji wykonawców wyższych wyroków - mówi reżyser. - Gdy jednak nasze dzieło się dokona, pozostajemy sami ze swym czynem i z własnym sumieniem.