Artykuły

Obrazki z drogi do rewolucji

Dobre chęci rocznicowe miał Teatr Ludowy wystawiając "Drogę przez mękę", ale porwał się na przedsięwzięcie ponad siły i możliwości. Zemściło się tu lekkomyślne przekonanie, że wszystko można adaptować na scenę. Skoro Piscator odniósł kiedyś sukces "Wojną i pokojem", czemu nie sięgnąć po tę trylogię Tołstoja (Aleksego). Publiczność, jak się zdaje, lubi takie ilustracje powieściowe, młodzież szkolna znajduje w nich wygodny bryk do tysiąc stronicowej lektury... Ale mimo wszytko trudno pochwalić ten proceder, zwłaszcza w tym konkretnym wypadku.

Trylogia Aleksego Tołstoja jest dziełem wielkim nie tylko rozmiarami. To najlepsza - obok "Cichego Donu" - powieść o Rewolucji. Ogromne, rozlewne malowidło, epicki obraz lat nabrzmiałych historią. Droga przez mękę narodu rosyjskiego do rewolucji. Droga przez mękę inteligencji rosyjskiej do rewolucji - z pozycji wobec niej wrogich do jej aprobaty. Ta droga, w powieści wiedzie szlakiem zawiłym, na którego opowiedzenie starcza tam dość czasu i miejsca. Co z tego zostało w teatrze? Przykro powiedzieć, ale prawie nic. To co się dzieje na scenie - dzieje w sensie dramatycznym - dotyczy nieciekawych perypetii dwóch par małżeńskich, które się łącza, rozstają i znowu łączą. I choć te rozstania odbywają się na tle politycznym, nie one przecież są główna sprawą książki.

Zresztą te wątki - jak i inne - rwą się w przedstawieniu. Pozostają obrazki środowisk - różne i z różnym efektem nakreślone: anarchistów, nihilistów, dekadentów, białogwardzistów, czerwonoarmistów, chłopów... Właśnie obrazki - opisujące. Ludzie tu nie tyle mówią, co opowiadają. Ich przemiany polityczne i ideowe, ich drogi do rewolucji przebiegają prościutkim i dobrze ubitym traktem gdzieś poza sceną. Na scenie widzimy tylko same rezultaty: ten i ów po prostu zmienia mundur, od białych przechodzi do czerwonych i koniec. Uprościło to niesłychanie cały obraz, postacie stały się drewniane, i schematyczne, dyskusje zamieniły się w deklaracje. To co w opowieści kłębi się bardzo żywym dramatyzmem, w dramacie przeszło w martwą opowieść. Powstał obraz rewolucji ugrzeczniony i układny, w stylu, w jakim niegdyś utrzymywano patriotyczne widowiska dla dorastającej młodzieży. Tyle zostało z wielkiej powieści Tołstoja...

W przedstawieniu występuje bardzo wielu aktorów, prawie cały zespół Teatru Ludowego. Prawdę rzekłszy, nie bardzo mieli oni co grać, postacie nie mają tu życia scenicznego. Niektórzy próbowali wlać go trochę dwoje role. Zdołała to zrobić w pewnej mierze Danuta Nagórna, która ze strzępów postaci Katii starała się ułożyć konsekwentną i dramatyczną postać. Słabszy rezultat dały wysiłki Ewy Wiśniewskiej w roli Daszy. Tomasz Zaliwski i Ryszard Bacciarelli byli drewnianymi - nie ze swej winy - amantami politycznymi. Soczystą i żywą postać stworzył Konrad Morawski jako były pop Kużmicz. Również Teresa Lipowska dała interesujący rysunek ekscentrycznej jelizawiety. Wymieńmy jeszcze: Zygmunta Listkiewicza (Mikołaj, mąż Katii), Romana Kłosowskiego (Sapożkow), Andrzeja Nowakowskiego (Biessonow), Emila Karewicza (Marnont Dalski), Jerzego Adamczaka (Aleksy Krasilnikow).

Gdyby przedstawienie zachęciło widzów do sięgnięcia po powieść Aleksego Tołstoja, można by w nim uznać pewną celowość i pożytek. Ale czy zachęci?

[Data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji