Artykuły

Żydowskie "Dziady"

Stary Teatr w Krakowie: "Dybuk", na motywach sztuki Szymona An-skiego, wierszem napisał Ernest Bryll. Adaptacja, inscenizacja i reżyseria: Andrzej Wajda przy współpracy reżyserskiej Hanana Snira z Teatru Habima w Tel-Aviwie. Dekoracja i kostiumy: Krystyna Zachwatowicz. Muzyka: Zygmunt Konieczny. Przedstawienie konkursowe.

"Jest legenda chasydzka, że dusza człowieka / który zginął nim przeżył co mu przeznaczone / Nie może żyć w pokoju. Z wieczności ucieka / I szuka życia i krąży nad domem / Bo chce dokonać tego co dokonać miała / Dlatego czasem w swoich bliskich ciała / Wchodzi i żyć zaczyna..." To fragment prologu do "Dybuka". Obok w programie teatralnym zamieszczono zdanie Adolfa Rudnickiego - "Dybuk" i "Dziady", dwa portrety narodowe. Cytaty te w pełni oddają przesłanie zawarte w dramacie i myśl zamkniętą w inscenizacji Wajdy.

Gdyby próbować opowiedzieć fabułę "Dybuka" - a czytelnik może tego żądać, bo przecież tekst sztuki jest zapomniany - można by napisać, iż dramat pokazuje tragiczne dzieje nie spełnionej miłości. Można by inaczej - Przedstawia odwieczną niemożność połączenia się dwu ludzkich dusz. Byłaby to jednak prawda i kłamstwo zarazem. Bo czyż można opowiedzieć "Dziady"? Wszelkie streszczanie jest w tym przypadku ledwie trywializowaniem, bo wartość takich utworów nie zawiera się w przedstawionej w nich fabule, tkwi w czymś nienamacalnym, często niemożliwym do nazwania.

W "Dybuku", jak w "Dziadach", istnieją obok siebie dwa światy - żywych i umarłych. I podobnie - istnieją dwie tragedie - jednostki oraz zbiorowości, narodu. W spektaklu Wajdy tragiczną jednostką jest Lea, córka Sendera z Brynicy, którą prześladuje duch jej zmarłego, a przedtem nie poślubionego kochanka. Ale też - w domyśle w metaforze - tragiczną postacią jest naród żydowski, którego dusza musiała przenieść się w rzeczywistość cmentarną.

Wajda uniknął pokazywania na scenie żydowskiego folkloru, czego być może wielu widzów w polskim teatrze oczekiwałoby. Nie ma w tym przedstawieniu Żydów przekoloryzowanych, takich, jacy nam się w wyobrażeniach pokazują: z pejsami, mówiący charakterystyczną polszczyzną. Jest natomiast żydowska dusza, charakter, temperament.

"Dybuk" Andrzeja Wajdy to przedstawienie o niezwykłej urodzie plastycznej. Zagęszczenie w przestrzeni scenicznej pejzażu cmentarnego oraz scenerii, w której poruszają się żywi, architektura budowana przy pomocy światła, dają nie tylko efekt teatralny, ale - uzmysławiają ową symbiozę, bliskość dwu światów, realnego i pozaziemskiego.

Zespół krakowskiego Starego Teatru zawsze pokazuje się na scenie właśnie jako zespół, w którym nie ma podziału na postaci pierwszoplanowe i epizodyczne. Takie wrażenie pozostawia również "Dybuk"; wszystkie osoby są tu tak samo ważne, wszystkie role tak samo przemyślane i konsekwentnie poprowadzone. Można by rozwodzić się nad aktorstwem pierwszoplanowych postaci (Jerzego Grałka w roli Sendera, jego córki wykonanej przez Aldonę Grochal, Anny Polony - jej piastunki, nad rolą Cadyka w wykonaniu Jana Peszka, czy wreszcie posłańca Meszułacha Jerzego Treli, której to postaci Wajda nadał znaczącą rangę), ale to samo należałoby uczynić w odniesieniu do aktorów wypowiadających jedną, dwie kwestie, obecnych na scenie przez chwilę.

Rzadko się zdarza, żeby jakieś przedstawienie budziło potrzebę zobaczenia go po raz drugi. Oglądałem "Dybuka" dwukrotnie, spektakl po spektaklu. Spowodowały to teatralny czar inscenizacji i niezwykła, ponadczasowa, ponadrodowa mądrość w niej zawarta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji