Artykuły

Starość i filozofia życia

Nasze lektury szkolne pełne są opowiadań o tym jak despotyzm starców uzbrojonych w majątek, prawo własności, prestiż społeczny, swobodę testamentowania, prawo wydziedziczania i wyklinania łamał najtkliwsze uczucia i najwznioślejsze porywy. Starość rządziła młodością, była "na górze". Teraz znalazła się pod wozem. Regulacja urodzin i rozwój medycyny sprawiają, że, coraz mniejsza ilość młodych utrzymuje coraz większą ilość starców. System własności, oszczędności i kapitału przekształcił się w system rentowy, a tym rządzą i rządzić będą młodzi, nie starzy.

Jak w tych warunkach będzie zorganizowana starość człowieka. Mam na myśli jej aspekt ekonomiczny, psychologiczny, socjalny etc. Obydwie światowe cywilizacje konkurują w rozmaitych zakresach: ilość aut na głowę mieszkańca, wskaźniki budownictwa mieszkaniowego, zachorowalność, na dolegliwości umysłowe itp. Myślę, że o wiele istotniejszą konkurencją będzie współzawodnictwo w rozwiązywaniu takich właśnie problemów, jak starość człowieka. Zwycięstwo przypadnie nie temu, kto wyprodukuje więcej ciuchów, ale temu, kto stworzy bardziej ludzkie życie.

Na razie jednak zarysowują się tylko pewne dość mgliste kontury problemu. Taką sztukę, jak ta Morrisa, *) na dobrą sprawę można by umieścić równie dobrze w Texasie, jak i w Warszawie, przynajmniej teraz. Stary ojciec chce mieszkać razem z rodziną syna, ale synowa się buntuje, ma teścia dość, wysiuda go zatem prędzej czy później do domu starców. Czyż to nie może zdarzyć się także rodzinie Matysiaków? Wszak istnieje w Warszawie Dom Matysiaków... O co idzie? O brak miejsca w normalnym życiu dla ludzi starych. Problem ten sam, w Texasie i na Mazowszu. Bolesny, bo starzy nie chcą odchodzić, kurczowo czepiają się "prawdziwego życia", a młodzi... Młodzi chcą być sami, starzy nie są im potrzebni i tak dalej.

Stary w ujęciu Krzysztofa Opalińskiego jest szlachetny, miły, skrzywdzony. Młodzi - Kossobudzka w roli synowej Klary, Borowski w roli niemrawego męża, Bąk jako obleśny trochę, sentymentalny na pozór, ale w gruncie rzeczy tak samo bezlitosny szwagier, brat i syn - są okrutni i w końcu wysiudają starego.

Można uprawiać tandetną moralistykę w stylu "biedni starzy" i "okrutni młodzi", podobnie jak kiedyś było na odwrót i okrutni starcy łamali biednych młodych i szlachetnych pozytywnych bohaterów dramatu, melodramatu i romansu. Uprawia się ją ciągle, nie tylko w tej sztuce. A praktyczny rezultat? Wzmożona psychoza roszczeniowa starych i wzmożone okrucieństwo młodych. Moralistyczna tandeta zawsze czyniła trudne problemy jeszcze trudniejszymi, zawsze usiłowała gasić ogień podlewając go benzyną.

Stefan Jończyk pisał niedawno w "Kierunkach" o poecie Wojciechu Bąku. Przypomniał mi się przy tej okazji wiersz Bąka o starości. Nie mam go pod ręką, nie mogę zacytować, powtórzę więc własnymi słowami. Otóż są - pisał poeta - różne starości. Ta, którą czasem widujemy na portretach: mądra, wzniosła, dumna, do ostatniego tchnienia poświęcona sprawom państwa, rodziny, świata. I ta druga, zaśliniaczona, gderliwa, grzęznąca w egocentryzmie, ograniczona do fascynacji stanem żołądka, budząca czasem politowanie, ale czasem i obrzydzenie.

Od czego zależy taka czy inna starość? Zapewne od właściwości temperamentu. Od poziomu umysłowego. Od jakości materiału, z którego zrobione są mózg, serce i wątroba człowieka. To pewne, lecz także i w pewnym stopniu od filozofii życia.

Na czym oparła się w końcu cywilizacja współczesnego kapitalizmu? Na filozofii, której punktem centralnym jest przeżywanie radości z powodu posiadania. Auta, domku weekendowego, wakacji, ciuchów. Ta filozofia rodzi styl życia, w którym starość ma tyle znaczenia, ile ma pieniędzy. Gdy pieniędzy zbraknie, starość staje się brzemieniem pustego życia; można z tym wytrzymać, jeśli wszystko trwa krótko -parę lat. A jeśli kilkanaście? A jeśli kilkadziesiąt? Wtedy mamy piekło na ziemi. Starzy i młodzi nie mogą ze sobą wytrzymać nie dlatego tylko, że młodzi są niedobrzy, a starzy jacyś sympatyczni i pokrzywdzeni, ani że starzy są niedobrzy, a młodzi są niezrozumiani i niesłusznie oskarżani - ale dlatego, że obie strony są dotknięte tym samym trądem, najgroźniejszą histerią świata, histerią konsumpcji.

Co stanowi filozofię cywilizacji socjalistycznej? Punkt widzenia, który główne źródło radości umiejscawia, oddając konsumpcji co jej się należy, w procesie wzrostu, w procesie przeistaczania samego siebie i świata, który nas otacza, z czegoś, co jest mniej dobre, w coś, co jest bardziej dobre. W tej filozofii, jeśli jako tako konsekwentnie realizowana, życie nie jest puste, a więc i starość jest pełna sensu i wzniosłości, a młodość - doskonaląc się sama - potrzebuje kontaktu ze starością. Kapitalistyczna formuła swoje maksimum upatruje w tym, aby ludzie się wzajemnie znosili, socjalistyczna - aby byli nawzajem potrzebni. To nie gra słów, to odrębność dwóch różnych światów.

Powiecie na to wszystko: jaka to piękna teoria, a praktyka... O właśnie, o to właśnie we współczesnym świecie toczy się wściekła walka ideologiczna, którą niektórzy nazywają nawet wojną psychologiczną. Która formuła zwycięży, nie w teorii, nie w gadaninie na papierze, który jest jakże cierpliwy, lecz w konkrecie naszych sytuacji ludzkich. A jak dotąd, co tutaj dużo gadać, nie zawsze jesteśmy górą. Odwoływanie się do niższych instynktów, do gorszych stron osobowości, do powierzchownego blichtru etc. jest z reguły łatwiejsze aniżeli budowanie na szlachetniejszych odruchach i tęsknotach człowieka. "Video meliora proboque, deteriora sequor" - z jaką rozpaczą jest napisana ta łacińska sentencja o tym, że widzimy, aprobujemy rzeczy szlachetniejsze i wyższe, ale, niestety, skłaniamy się ku tym gorszym.

Przepraszam bardzo, że rozgadałem się tak o tej sprawie, wydaje mi się jednak, że jest to sprawa arcyważna, tym ważniejsza, że ton, jaki dotąd przyjęto, ów ton deklamowania na tematy "młodzi i starzy" w łzawych melodramatycznych i upokarzających w końcu ludzi starych kategoriach, jest równie nie niesłuszny, jak i niebezpieczny. Podobnie, jak te próby załatwiania "kwestii socjalnej" sto parędziesiąt lat temu za pomocą często faryzeuszowskiej filantropii

Właśnie w tym tonie utrzymane było przedstawienie sztuki Morrisa "Drewniany talerz". Został on pogłębiony przez mistrzowską kreację Krzysztofa Opalińskiego, najpierw sympatycznego, potem wzruszającego, wreszcie budzącego patetyczny podziw Ojca. Klara, synowa, w ujęciu Renaty Kossobudzkiej była zagrana efektownie, ale nie głęboko. Niestety, tylko na słowo możemy jej uwierzyć, że i ona w jakimś sensie jest pokrzywdzona, a Ojciec nie jest taki miły i nieszkodliwy, jakby się zdawało. Role dwóch synów wypychających ojca do domu starców bardzo dobrze zagrali H. Borowski i H. Bąk. Wnuczka (E. Borowska) niezbyt przekonywająca, trochę za drewniana. Ale to już widać, że wśród młodszych aktorów jest moda na to drewno; miejmy nadzieję, że to im przejdzie, podobnie jak miniżupki.

Gra K. Chamca, kreującego rolę podrywacza, była przyjemna, choć widać było, że aktor ten mógł dać z siebie znacznie więcej. A. Pietraszkiewicz w roli Pana Forsythe'a, obrotnego szefa Domu Starców? Nie zawiodło nas dobre, wypróbowane aktorstwo, które z małej rólki zdołało wycisnąć tak wiele.

Powiedziałbym więcej: jeden w Pietraszkiewicz ratuje honor domu w tym sensie, że ukazuje w sposób przejrzysty związek między tą rodzinną tragedią, rozgrywającą się w jakimś miasteczku w Texasie, a mechanizmem cywilizacyjnym, filozofią życia istniejącą w tym kraju. On jakoś pogłębił tę sztukę o nowy wymiar, on - obawiam się- jeden jedyny spośród tych, którzy mieli obowiązek sztukę przeczytać, przeczytał ją w sposób pogłębiony.

*) Teatr Telewizji: E. Morris- "Drewniany talerz". Przekład: K. Tarnowska i A. Nowicki. Reż. J. Bratkowski: Reż. tv. J. Wiśniewska. Wykonawcy: K. Opaliński, E. Borowska, R. Kossobudzka, H. Borowski, H. Bąk, J. Ciecierski, K. Chamiec, L. Pietraszkiewicz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji