Artykuły

Wyliczanka

Dzieci nie mają skrupułów. Kiedy jedno z nich, wyśmiewana od przedszkola ofiara losu, po raz piąty zostanie "pomidorem", dzie­ciaki nie rozczulą się nad nim. Wręcz przeciwnie, wybuchną gło­śnym śmiechem i rozbiegną po całym podwórku.

Dzieci potrafią być okrutne. Tego swoiście dziecięcego okrucieństwa nie można od­mówić także bohaterom "Kale­ki z Inishmaan", sztuki Marti­na McDonagha, wystawionej na scenie Szkoły Teatralnej przez dwój­kę debiutantów: Aldonę Figurę i Alejandro Munozę. Młodzi artyści wraz ze studentami IV roku Wydziału Aktorskiego stworzyli solidny spektakl, któ­ry nie dość, że ogląda się z przyjemnością, to na dodatek posiada czystą i jasną formę oraz precyzyjne relacje między postaciami, do których można mieć tylko pretensje o to, iż grają role ludzi dużo starszych niż są w rzeczywistości.

Mimo tego bohaterom sztu­ki nie brakuje cech dzieci z podwórka. Bawią się w wyli­czankę, podczas której raz po raz na kogoś wypada nie­szczęście, zostawiając po sobie plamę niczym jajko rzuco­ne przez Helen (Teresa Dzielska) na kinowy ekran. Jedną z takich plam może być nowi­na roznoszona przez namięt­nego ich zbieracza Johnypateenmike (Krzysztof Szekalski). A do zbiegu okoliczności nie należy fakt, że dotyczy ona przeważnie najbardziej pokrzywdzonego przez los kaleki Billy'ego.

Grający go Sebastian Oberc ma powykrzywiane nogi i ręce niczym stare drzewo. Ale jego twarz jest dobrotliwie pogodna i inteligentna, kontrastując z ułomnością reszty ciała. To może denerwować i denerwuje mieszkańców irlandzkiej wy­spy. Sami pokaleczeni przez życie tworzą typy postaci cha­rakteryzujące się swymi dzi­wactwami.

Jednak reżyserzy poprowa­dzili aktorów tak, by w miarę rozwoju akcji odkrywali swoje prawdziwe oblicze. Kiedy przyjdzie godzina zwierzeń, okaże się, że prawie każdy z tych potworów zrobił lub za­mierza zrobić coś dobrego, świadczącego o tym, iż posiada ludzkie odruchy. Johnnypateenmike ukradł pieniądze mat­ce, by ofiarować je na leczenie Billyego. Helen ma zamiar umówić się z kaleką na randkę, a nawet go pocałować. Nie wie tylko, że już jest za późno, bo jeszcze bardziej okrutny niż ludzie los gotuje mu kolejną nie­spodziankę z kostuchą w roli głównej, która będzie mogła sobie zanucić: raz, dwa, trzy, umrzesz ty...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji