Artykuły

Niekończąca się historia Teatru w Budowie

Miał mieć niespotykaną nigdzie indziej scenę oraz tunel, taki, by komunistyczni oficjele mogli uciec w razie zagrożenia. Przed zamachem miała ich chronić masywna, opancerzona stalą trybuna. Ale nigdy w niej nie zasiedli. Teatr w Budowie, relikt PRL to dziś jeden z symboli miasta - pisze Małgorzata Domagała w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Jego niedokończona skorupa [na zdjęciu] od ponad 20 lat straszy w centrum Lublina. Pierwszą łopatę podj ego budowę robotnicy wbili na początku 1974. - Gdy dowiedziałem się, że mam pracować w teatrze, poczułem się mały - zwierza się inżynier Józef Bednarczyk. - Choć dla mnie - dodaje - klimatyzacja i wentylacja była chlebem powszednim. Inżynier Bednarczyk w gmachu nigdy niedokończonego budynku spędził kilka lat W połowie lat 70., gdy zaczynał w nim pracę, był ekspertem od urządzeń chłodzących i wentylacyjnych w lubelskim Instalu. Miejsce pod teatr, działkę przy Alejach Racławickich, wybrano nieprzypadkowo. Swoim ogromem miał przytłoczyć stojący obok Katolicki Uniwersytet Lubelski.

- Tu, gdzie stanął teatr, był skwerek. Mamusie z dziećmi, babcie, piaskownice - wspomina Marian Ciesielski, który przy teatrze pracował jako elektryk, a potem, gdy prace stanęły, dostał pracę jako konserwator niedokończonego budynku.

- Cyrk tu przyjeżdżał, wesołe miasteczka. Basen też był, odkryty. W nocy go wysadzali po kawałku, by miejsce pod teatr zrobić. Największy problem to mieli z takimi ładnymi chałupkami na Grottgera i Skłodowskiej. Musieli je wykwaterować, a wiadomo, że jak się kogoś szykowało do kwaterowania, to kupę ludzi się od razu meldowało. Były podobne do willi przy ul. Uniwersyteckiej, którą zajmuje policyjna izba dziecka.

Teatr dramatyczny z filharmonią w Lublinie miał być najnowocześniejszą tego typu placówką w Polsce. Główna sala była przewidziana na 1000 osób. Decyzję o jego budowie podjęło Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Lublinie 30 maja 1972 r. Gmach zaprojektował profesor Stanisław Bieńkuński z Warszawy. Zmarł pod koniec lat 80. Na swoim koncie ma m.in. budynek Ministerstwa Górnictwa i Ministerstwa Finansów.

Teatr w Lublinie miał poprawić statystyki: "Region lubelski zalicza się do ubożej wyposażonych pod względem obiektów i urządzeń widowiskowych terenów w Polsce. Przy stanie zaludnienia wynoszącym prawie 2 min mieszkańców ilość miejsc na widowniach w teatrach i instytucjach muzycznych wynosi niewiele ponad 1400. Oznacza to, że na jedno miejsce przypada ponad 1420 osób, podczas gdy średni wskaźnik w Polsce wynosi ok. 510 osóoby na na jedno miejsce, w rejonie gdańskim 420, katowickim 506, bydgoskim 518 i szczecińskim 400" - czytamy w dokumentach Komitetu Wojewódzkiego przechowywanych w lubelskim archiwum. Przez lata nikt do nich nie zaglądał. Decydenci, którzy podpisywali te dokumenty, już nie żyją.

Lata 50. XX w. Lodowisko na działce sąsiadującej z Teatrem w Budowie. Tuż za nim stanął budynek Naczelnej Organizacji Technicznej. Po prawej stronie widać fragment willi wyburzonej pod teatr

- Pamiętam atmosferę, jaka towarzyszyła tej budowie. Wśród brygad Instalu panował taki nieformalny przetarg na to, kto ma pracować w teatrze, bo to był zaszczyt. Nawet pamiętam, że kiedyś, jak pracowaliśmy w fabryce żelatyny w Puławach, to ktoś powiedział: "kończmy szybciej, będziemy budować teatr". Społeczeństwo go oczekiwało! - Józefowi Bednarczykowi drży głos. - Do teatrów w Łodzi i Warszawie jeździło się z wycieczkami, zapotrzebowanie więc było. Zaplecze finansowe też. Miało być nim Lubelskie Zagłębie Węglowe, które wtedy powstawało. Ja do teatru w Warszawie jeździłem, by podglądać nowinki techniczne. W każdy kąt mnie tam wpuszczali.

Pomysł budowy narodził się już w latach 60. Adam Natanek, dyrygent, przez 21 lat dyrektor Filharmonii Lubelskiej: - Najpierw pojawiła się nadzieja, że teatr zaprojektują za darmo towarzysze francuscy. Bo Kazimierz Braun, wówczas dyrektor Teatru im. Osterwy, na wyjeździe w Paryżu skontaktował się z zarządemjednej z dzielnic, która planowała akurat budowę teatru. A że to była dzielnica zarządzana przez jakiś komunistyczny odłam partyjny, przywiózł więc do Lublina informację, że francuscy towarzysze mogą projekt teatru przekazać za darmo. Ale w grę weszły w końcu prawa autorskie i zrodziły się jakieś nieprawdopodobne sumy, więc odstąpiono od tego. Ale temat wywołano i w związku z tym podjęto decyzję o budowie teatru w Lublinie.

Akt erekcyjny w fundamenty został wmurowany 25 lipca 1974 r., w 30-lecie PRL, przez wicepremiera Mieczysława Jagielskiego.

Oprócz teatru też filharmonia

Adam Natanek w na przełomie lat 60. i 70. został dyrektorem Filharmonii Lubelskiej: - Wówczas mieściliśmy się w niewielkiej sali na tyłach Teatru

Osterwy przy Narutowicza. Zacząłem więc czynić wszelkie starania, aby zmienić projekt teatru tak, by dało się tam jeszcze umieścić i filharmonię. Pamiętam, że prowadziłem rozmowę z ówczesnym ministrem kultury. Kilka dni później dostałem wezwanie do Komitetu Wojewódzkiego na dywanik - że jakim prawem ja doprowadzam do tego, żeby rozbić tę koncepcję, a jakieś błogosławieństwo dla tej sprawy władze centralne nadały. Ale pomógł zbieg okoliczności. Sekretarzem propagandy Komitetu Wojewódzkiego był pan Mizera, który rodzinę miał w Krakowie. Ja też mam rodzinę w Krakowie, w związku z tym spotkaliśmy się w pociągu i przez pięć godzin pozwoliłem sobie mówić o sprawie. I tłumaczyłem: proszę pana, proszę mi zaufać z racji mojego zawodu, zwiedziłem obie półkule i nigdy nie widziałem teatru dramatycznego, który miałby tysiąc miejsc. Powiedziałem mu, że jest to jeszcze moment, by zatrzymać sprawę i przeprojektować teatr, aby tam zmieściła się filharmonia. Po trzech czy czterech dniach dostaję telefon od wojewody lubelskiego pana Wójcika i przychodzę, a tam już prof. Bieńkuński z Warszawy, wicewojewodowie. W takiej sytuacji zadałem sakramentalne pytanie Bieńkuńskiemu, czy na tym etapie da się jeszcze przeprojektować. Powiedział tak, ale koszty...

Już w 1976 r. wiadomo było, że zmiana projektu spowodowała opóźnienia. Wicewojewoda Zdzisław Słotwiński, który władzom centralnym zdawał relację z przebiegu realizacji budowy teatru, pisał: "Wbrew pierwotnym przewidywaniom, wprowadzenie filharmonii poważnie zakłóciło proces projektowania (nastąpiły bardzo poważne zmiany wkonstrukcji instalacji, rozmieszczeniu funkcji i gabarytu całego budynku), w wyniku czego spływ dokumentacji opóźnił się o 1,5 roku". 97miesięcy przewidziane na realizację inwestycji proponował zamienić na 120. Wierzył, że uda skończyć sieją na 40-1 ecie PRL-u.

Ogniotrwała trybuna, niezwykła scena

Z tarasu teatru od strony al. Racławickich doskonale widać stojący naprzeciwko gmach dawnego Komitetu Wojewódzkiego. Właśnie z tego tarasu władze partii miały oglądać maszerujące ulicą 1-majowe pochody. - Widać, że to solidna, żelbetowa konstrukcj a, wytrzymała - mówi Józef Bednarczyk. Zastanawia go tylko jedno - mocna, stalowa konstrukcja, do tarasu przytwierdzona prostopadle. -Widać, że to nie tylko dekoracja, ale czemu to miało służyć, nie wiem. Może miało być to wypełnione czymś ogniotrwałym, na wypadek zamachu? Ale to tylko moje przypuszczenia

"Trybuna Ludu" 19 marca 1980 alarmowała, że aby mógł zostać dotrzymany termin otwarcia nowego teatru, "przedsiębiorstwa wykonawcze powinny nasilić tempo robót, tym bardziej że zakres ich jest bardzo duży".

Teatr w Lublinie na tle innych wyróżniać miała przede wszystkim wielka obrotowa scena z ośmioma zapadniami. Została usadowiona na torowisku, dzięki któremu może się obracać. Dla stabilności torowisko zostało podlane dowiem Wielkością ustępowałaby jedynie scenie z Teatru Wielkiego w Warszawie.

Józef Bednarczyk zaczął pracę przy teatrze wpołowie lat 70. Na tej budowie po raz pierwszy zetknął się z tak nowoczesnymi technologiami. Całą wentylacją i klimatyzacją miał sterować jeden człowiek Do obsługi wszystkich łych urządzeń miał wystarczyćj eden pulpit - Na ówczesne lata to był szczyt techniki - podkreśla.

Marian Ciesielski: - Ale budowa tyle trwała, że już w trakcie okazało się, że te technologie są przestarzałe. Wentylacja to duże, ciężkie metalowe kanały. Tak już się nie buduje. Pod teatrem jest 1-1,5 kondygnacji, pod samą sceną obrotową - 3. Żeby góra mogła funkcjonować, dół musiał pracować.

Pan Marian odkrywa tunel

Inżynier Józef Bednarczyk wpołowie lat 80. wyjechał na kontrakt do Czechosłowacji. Gdy przyjeżdżał do Lublina, odwiedzał kolegów na budowie. Instalowali wentylację i klimatyzację, ale tylko w części, którą dziś zajmuje Teatr Muzyczny i filharmonia, o którą walczył Adam Natanek. Łącznie ząjmują mniej więcej jedną trzecią bryły z al. Racławickich. Filharmonia do Teatru w Budowie wprowadziła się w 1996 r., Teatr Muzyczny- trzy lata później.

Większa część pozostaje niewykorzystana, a fachowcy jej stan określają jako surowy niedokończony. Marian Ciesielski: - Nie ma szczęścia ta budowa. Do czasów Wałęsy wszystko szło, ale upadła komuna i ustało. Nie było pieniędzy i koniec. Myślę, że zabrakło dwóch lat i wszystko byłoby wykończone. Budynek ma dobrą stalową konstrukcję, nie do zawalenia.

Ale czy ktoś znajdzie dla niejjakieś przeznaczenie, wątpi. - W zeszłym roku żeśmy z 15 grup oprowadzali po budowie. Hiszpanie, Niemcy tu byli, a jeszcze i lata wstecz żeśmy tu prowadzali, tylko nic z tego nie wyszło. Multikino tu miało być nawet.

W kwietniu 2005 r. radni sejmiku woj ewództwa wystawili teatr na sprzedaż z ceną wywoławczą 10 mln. Liczono, że w gmachu nabywca stworzy np. ekskluzywną galerię bądź nowoczesne kino. Miesiąc później wycofali się jednak z przetargu.

Po kilkudziesięciu latach pracy przy teatrze Mariana Ciesielskiego zaskoczyło tylko jedno. - Jakieś sześć lat temu ktoś przyszedł z urzędu wojewódzkiego z jakąś dokumentacją i chcieli się dostać na budowę. Na planie niewyraźnie było coś narysowane, nie wiadomo co. I znaleźliśmy tunel, betonowy, ze cztery metry wysoki, sześć szeroki, ok. 20 metrów długi. Nieskończony, bo ścianą zamurowany. Coś sobie przypominam, że jak pracowałem na budowie, mówili, że w nocy to było kopane przez górników. Budowali przejście podziemne w tamtą stronę (pokazuje dawny Komitet Wojewódzki). Od strony Racławickich jest taras. Ze słyszenia wiem, że tu miały być defilady. A gdyby zadyma jaka, to byłoby gdzie uciekać.

Razem z teatrem i filharmonią budowano też dom aktora. O tym, że jest gotowy, donosi "TrybunaLudu" w 1980 r. Wtedy służył "jako zaplecze socjalno-administracyjne załóg budowlanych". Dom aktora to blok pierwszy tuż obok teatru, przy ul. Radziszewskiego.

W połowie lat 90. postanowiono' że budynek zacznie na siebie zarabiać. Jego pomieszczenia wynajmowano różnym biurom i instytucjom. Mieścił się tam m.in. sklep futrzarski, społeczne LO im. Jana III Sobieskiego, a także Radio Puls, którego maszt nadawczy górował nad najwyższą kondygnacją teatru - tzw. sznurownią nad sceną obrotową, która była niezbędna do schowania obsługującychją urządzeń.

Dziś w teatrze urzęduje m.in. akademia karate, dyskoteka, kolegium polsko-ukraińskie. Według najnowszych planów w niedokończonej części ma powstać Centrum Spotkania Kultur.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji