Artykuły

Dostojewski kasuje Janigka

"Sprawcy" w reż. Piotra Chołodzińskiego w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Krzysztof Noworyta dla e-teatru.

To dobry znak gdy teatr reaguje na społeczne impulsy. Premiera sztuki Thomasa Jonigka "Sprawcy" w łódzkim Teatrze Jaracza dotyka szczególnie aktualnego dziś problemu - pedofilii. Jest to, jak mówi autor, opowieść o pełnej strachu miłości.

Śledzimy losy trzech na pozór normalnych rodzin. Rzecz dzieje się w przestrzeni będącej skrzyżowaniem przytulnego pokoiku i dworcowej poczekalni. Wysokie błękitne ściany dookoła, miękka wykładzina i dwie wysuwane na szynach kanapy obite błękitną dermą - oddają ciepło rodzinnego ogniska. Pośrodku sceny podwieszony dworcowy zegar i ławka, jak z poczekalni. Z każdej strony otoczona torami kolejowymi - czterema drogami donikąd. Ławka stanowi dla dwójki młodych bohaterów azyl, do którego nie mają dostępu rodzice. Tu spotkali się Petra i Paul - ofiary molestowania. Uciekli z domu.Przyszli na opuszczoną stację aby się zabić. Zaczynają jednak rozmawiać. Rozdrapują ciągle świeże rany. Próbują choć trochę zrozumieć to co ich spotkało. Małgorzata Buczkowska i Kamil Maćkowiak tworzą głębokie i poruszające portrety złamanej brutalnie niewinności dziecka. Wiarygodnie oddają nieodwracalny proces zarażenia złem, które niezwykle ciężko pokonać.

Gesty Petry i Paula, nieśmiałe rozmowy są jeszcze dziecięce, ale już podszyte strachem i brutalnością, jakiej "nabawili" się od rodziców.

Mariusz Jakus (Erwin - ojciec Petry), Barbara Marszałek (Karin - matka Petry) i Agnieszka Kowalska (Magda - matka Paula) doskonale grają zwykłych, sympatycznych ludzi, jakich spotykamy na ulicy, jakimi sami jesteśmy: chirurg, kura domowa, których nikt nie podejrzewałby o codzienne gwałcenie dziecka.

Tekst Janigka jest brutalny. Wizja reżysera (Piotra Chołodzińskiego) jest również drastyczna. Nie tyle przez język, co przez dobitne pokazanie, że zło jest prymitywne. Bohaterowie funkcjonują w świecie, w którym nikt nie jest bez winy. Każdy dorosły zadaje ból swojemu dziecku, wychodząc z prostego założenia - dziecko to moja własność. Przy koncertowej grze aktorów razi ubóstwo tekstu, który jest wypadkową telewizyjnego talk-show i gazetowego reportażu. Janigk ledwie dotyka problemu, koncentrując się na sprawach czysto biologicznych. Nawet monolog prawnika Karla (Mariusz Siudziński), obnażający rzeczywistą bezradność wobec prawa ofiar seksualnego wykorzystywania, jest mało przekonujący. Sprawcy to rzecz jasna stanowczy głos w obronie ofiar, ale nic z niego nie wynika. Słowa Paula do Petry: "twoja wagina jest piękna" są bodaj szczytem czułości w całej sztuce. Nie da się w "Sprawcach" znaleźć żadnego kontrapunktu wobec obrzydliwego świata. Zostają za to w głowie drastyczne obrazy jak np. dwóch ojców onanizujących się przy wózku z dzieckiem, czy gwałcona przez ojca Petra.

Spektakl w Jaraczu jest ważnym krokiem w kierunku unaocznienia problemu pedofilii i ogromu krzywd jakie ta patologia powoduje. Tak delikatny temat wymaga jednak głębszego przyjrzenia się. Jak na razie bezkonkurencyjnym mistrzem w jego sformułowaniu na użytek sztuki pozostaje... Fiodor Dostojewski. To scena z "Biesów", gdy Stawrogin spowiada się ze zgwałcenia dziewczynki wstrząsa do dziś. To konstatacja Iwana z "Braci Karamazow" - jeśli ceną za zbawienie świata ma być krzywda dziecka, to ja nie chcę takiego zbawienia - jest niezwykle celnym punktem wyjścia do wszelkich rozważań nad tym problemem. Wszak zmieniają się tylko stroje, człowiek jest taki sam. Jeśli teatr chce mieć w tej dyskusji swój ważny głos musi to wziąć pod uwagę. A to już apel do dramaturgów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji