Artykuły

MIĘDZYNARODOWA KONFERENCJA TAŃCA WSPÓŁCZESNEGO i FESTIWAL SZTUKI TANECZNEJ. KROK CZWARTY

O spektaklu "Au bleu cochon" grupy Compagnie Drift ze Szwajcarii prezentowanym w ramach XVI Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego i Festiwalu Sztuki Tanecznej pisze Anna Wróblowska z Nowej Siły Krytycznej.

W czym tkwi sekret niebywałej popularności szwajcarskiej grupy Compagnie Drift w Polsce? Podstawowe elementy są dwa: niezwykła sprawność tancerzy każąca przypuszczać, że są to ludzie pozbawieni kręgosłupa i stawów oraz wyciekający z ich przedstawień absurd, przypominający ten, za który Polacy tak pokochali kabaret Mumio. W tym roku Szwajcarzy przywieźli na Międzynarodową Konferencję Tańca Współczesnego i Festiwal Sztuki Tanecznej spektakl "Au bleu cochon" i jak poprzednio poderwali bytomską publiczność do owacji na stojąco.

Grupa w swych spektaklach skupia się na obserwacji zachowań ludzkich. Dlatego też tytułowa niebieska świnia to bar - miejsce doskonałe do takich celów, miejsce w którym spotykają się najczęściej obcy sobie ludzie. Czasami wchodzą w interakcje pomiędzy sobą, czasami po prostu siedzą w samotności. Przebywanie pomiędzy obcymi ma jednak tę właściwość, że często zachowujemy się zupełnie inaczej niż pomiędzy bliskimi, często pokazujemy swoje prawdziwe oblicza. W związku z powyższym oraz w wyniku dość nietypowej konstrukcji umysłów członków Compagnie Drift, w barze Pod Niebieską Świnią dzieją się rzeczy mocno zadziwiające, rzadko spotykane w polskich pubach i barach.

Podstawy fabularne spektaklu w choreografii Béatrice Jaccard i Petera Schellinga są dość konwencjonalne - ktoś jest bez wzajemności zainteresowany drugą osobą, dwoje ludzi ma się ku sobie, jakiś mężczyzna chce zaimponować kobiecie, inny bezskutecznie próbuje poderwać kogokolwiek. I na tym etapie podobieństwa z prawdziwym życiem się kończą. Bo tylko Pod Niebieską Świnią imponuje się kobietom przez łamanie własnego karku, podrywacz i podrywany zaplątują się rękoma tak, że pięć minut wymyślnych akrobacji nie jest w stanie ich rozplątać. Tancerze Compagnie Drift działają jak sekwencja naczyń połączonych - podniesienie szklanki przez jednego ze zgromadzonych przy barze, wywołuje lawinowy ruch w całej grupie. Niczym klocki domina tancerze poruszani są przez siebie nawzajem, a kiedy ta ludzka maszyneria wprawi się w ruch, trudno ją zatrzymać. Jakby dziwactw było mało, tancerze zachowują się trochę jak zwierzęta. Z łatwością rozpoznamy ruchy charakterystyczne dla lisa, królika czy kota.

Wszystko utrzymane jest w charakterystycznej dla Compagnie Drift choreografii zaskakującej elastycznością, giętkością i gibkością tancerzy. Szwajcarzy mają ciała tak rozciągnięte i wyćwiczone, że zwykły śmiertelnik zaczyna odczuwać ból na sam widok cudów, jakie wyprawiają na scenie. Wydaje się, że dla ich ciał nie ma rzeczy niemożliwych.

Absurdalny charakter spektaklu podkreśla scenografia. Oprócz połyskującej różnymi kolorami zasłony czy metalowej konstrukcji stylizowanej na bar, na scenie znajduje się futrzane igloo, w miarę rozwoju przedstawienia zabarwiane oświetleniem na coraz bardziej krzykliwe kolory. W igloo wbito flagę, ale zdziwi się ten, kto spodziewa się zobaczyć barwy Szwajcarii, bo flaga okazuje się być telewizorem. Na ekranie pojawiają się dwa króliki grające w piłkę czy popijający drinka kruk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji