Artykuły

Trochę pogody na scenie

O dość pokaźnej serii przyciężkich lub niespójnych artystycznie przedstawieniach jakie oglądaliśmy na scenach warszawskich, "Śluby panieńskie" w Teatrze Polskim podziałały ożywczo. Wyróżniały się dowcipem, precyzją reżyserską i aktorską, czego nie przysłoniła skłonność ku farsie ujmująca nieco wdzięku, który zwykle kojarzył się z dobrymi przedstawieniami tej komedii, uroczej a bynajmniej nie płytkiej. Nie jest to też sztuka aż tak staroświecka by nie znaleźć w niej skojarzeń związanych z naszymi obserwacjami. Ileż to współczesnych panien wynosząc nie najlepsze doświadczenia z domu zarzeka się, że woli samotność i własny choć ciasny, (pokoik niż kaprysy męża, obowiązki ponad siły, a później ani się nie obejrzą jak, ze wzruszeniem zbierają gratulacje od weselnych gości.

Przedstawienie "Ślubów panieńskich" w Teatrze Polskim w Warszawie utrzymane było w stylu epoki a jednocześnie współczesne dzięki aktorstwu, reżyserii oraz scenografii sympatycznie zgranej z kostiumami. Wybaczymy nawet ów trochę drażniący skłon ku farsie uwydatniony postacią Radosta zabawnie przedstawionego przez Jana Matyjaszkiewicza. Aktor niezwykle sympatyczny z wyrazistym talentem komicznym obdarzył swojego bohatera, ukrytą pod pozorami śmiesznych gniewów i gderań, poczciwością i wrażliwością na uczucia młodych. Tłumaczy się to niewygasłym sentymentem Radosta do pani w wieku pobalzaktowskim. Radost - Matyjaszkiewicza bawi publiczność w czym sekunduje mu Pani Dobrójska, osoba zdecydowana, doświadczona, umiejąca zapanować nad sytuacją choć sama też ulega "intrydze" młodych - i odruchom serca, co lekko i dowcipnie przypomniała Anna Seniuk.

Młodzi są głównymi bohaterami komedii i konstruktorami intrygi. A jest ona w tej komedii dość zawiła mimo prostej akcji o czym już pisał prof. Borowy. Ta zawiłość intrygi wymaga zdecydowanego jej prowadzenia, by nie znużyć współczesnej widowni naiwnością panieńskich przysiąg i kawalerskich zalotów. Udało się zabawić widza, choć niektóre postacie były, już w założeniu autora zagrane na jednym tonie. Dotyczy to Albina. Wojciech Alaborski podkreślił jego ślamazarność sprawiając jednak że Albin ukazuje się nam także jako młodzieniec, który stosuje skuteczną metodę zdobywania wzajemności. Jan Englert zgodnie z tekstem przedstawił Gustawa jako młodzieńca dość hałaśliwie reklamującego swoją życiową przedsiębiorczość, troszeczkę zblazowanego, ale i tajemniczego w swoich prawdziwych uczuciach". Klara - ambitna, energiczna i poddająca się wyobraźni Otta przewodzi nie tylko pozornie, choć bywa bezradna wobec uczucia Albina, mimo swej energii i przedsiębiorczości, co zaznaczyła Ewa Domańska. Aniela dzięki Joannie Szczepkowskiej, skontrastowana ze swoją kuzynką, stwarza wrażenie, że doskonale poradzi sobie z niesfornym Gustawem mimo spokojnego, biernego, niemal flegmatycznego usposobienia.

"Śluby panieńskie" - to na pewno coś więcej niż sympatyczna historyjka miłosna. To także obraz uporczywego dążenia młodych do szczęścia, które może się okazać ułudą. Najważniejsze, że dzięki reżyserowi - Andrzejowi Łapickiemu, scenografii - Łucji Kossakowskiej i aktorom otrzymaliśmy przedstawienie zabawne a nie płaskie, wydobywające walory fredrowskiego wiersza a przecież nieretoryczne. Doceniła to warszawska widownia.

Teatr Polski w Warszawie: Aleksander Fredro - "Śluby panieńskie czyli magnetyzm serca". Reżyseria: Andrzej Łapicki, scenografia: Łucja Kossakowska

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji