Artykuły

Lanckorona. V Wózek Tespisa

Lanckorona dała się uwieść spektaklom. Wszystko dzięki V Festiwalowi Teatrów Amatorskich "Wózek Tespisa".

"Lanckorona już po raz drugi stanie się jedyną w swoim rodzaju przestrzenią w zupełności zagarniętą przez teatr amatorski" - zapowiadał Małopolski Instytut Kultury, organizator wydarzenia. I udało się. Tym razem już nie tylko rynek był świadkiem wyczynów grup teatralnych z Krakowa, Nowej Huty, Olkusza, Wadowic, Okulic, Psar, Graboszyc, Szczecina czy Zabierzowa Bocheńskiego. - Lanckorona jest urokliwym, inspirującym dla artystów miasteczkiem. Sam rynek sprawia wrażenie sceny, która tylko czeka, by wystawić tu spektakl. Ale tym razem poszliśmy dalej. Jeden plac to już dla nas za mało - mówi Marta Hankus, szefowa festiwalu.

Tłem dla spektakli w tym roku stał się więc także Gminny Ośrodek Kultury, a także przedszkole czy... opuszczony budynek. Pustostan jako pole dla artystycznej wyobraźni wykorzystała Ewa Woźniak, która z grupą biorącą udział w warsztatach stworzyła rodzaj instalacji odwołującej się nie tylko do teatralnej scenografii, ale przede wszystkim do kontekstu miejsca. Każdy mógł zobaczyć efekt pracy podczas wielkiego finału, czyli akcji "Czasowskazy", której uczestnikami byli wszyscy biorący udział w warsztatach. - To rodzaj happeningu, podczas którego idziemy w wielkiej paradzie z jednego miejsca do drugiego, by oglądać efekty trzydniowej pracy poszczególnych grup - dodaje Marta Hankus.

Każdy pokazał tu zupełnie inną twarz teatru. I takie było założenie festiwalu, którego nazwa sięga do postaci Tespisa, greckiego poety, który wprowadził pierwszego aktora rozwijającego dialog z chórem, co stanowiło zaczątek dramatu jako rodzaju literackiego, czyli położył fundament pod współczesny teatr. Wystawiał także swoje dramaty na wozie, jeżdżąc po wsiach. I do tej tradycji sięgają organizatorzy, którzy scenicznym bakcylem postanowili tym razem zarazić mieszkańców beskidzkiej miejscowości. - Wydaje mi się, że się udało. W zeszłym roku nie byliśmy pewni jak zostaniemy tu przyjęci. Teraz było inaczej. Na warsztatach pojawiały się dzieci, które znały nas z poprzedniej edycji. I to jest nasz sukces - tłumaczy Marta Hankus.

Każdego dnia festiwalu odbywały się nie tylko spektakle, ale i warsztaty. Można było spróbować swoich sił w żonglerce czy tworzeniu lalek teatralnych a także poznać kroki tańca frevo.

- Najważniejsza jest dla nas idea teatru w ruchu. Stąd zresztą nazwa "Wózek Tespisa". To ma być miejsce, w którym można się spotkać z drugim człowiekiem, rozwijać się, śmiać się. Droga dochodzenia do finału, jakim jest spektakl, jest nie mniej istotna niż ostateczny cel - mówi Marta Hankus.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji