Artykuły

Młodzi czarodzieje

W opolskim Teatrze im. Jana Kochanowskiego Adam Sroka wyreżyserował spektakl "Dziady albo Młodzi Czarodzieje" według Adama Mickiewicza. Nie przypadkiem zmieniony został tytuł i uczynione zastrzeżenie, że widowisko jest "według...". Sroka bowiem wybrał z "Dziadów" głównie te fragmenty, które bezpośrednio mogą dotykać młodych widzów, a zarazem ujął je w taką teatralną formę, by była dla tej publiczności atrakcyjna.

I rzeczywiście: spektakl jest intrygujący, trochę kontrowersyjny, ciekawy plastycznie, aktorsko interesujący. Ogląda się go z przyjemnością. Ale zaraz po wyjściu z teatru rodzi się myśl: "jakżeż wiele reżyser uronił bądź nie dopowiedział". Aktorzy grają mocnymi środkami, prosto i jednoznacznie. Gubią przez to otwartość poetyckiego tekstu. Sroka w ogromnym stopniu zredukował narodowy wymiar dramatu, kontekst historyczny i społeczny. Jego "Dziady" to nade wszystko rzecz o niespełnionej miłości i prywatnych frustracjach Gustawa-Konrada.

Spektakl rozpoczyna się od rzadko pokazywanej I części - "Widowiska". Od razu

wszystko staje się jasne. Młodzi - owi "Młodzi Czarodzieje" - ubrani są tak samo jak licealiści i studenci siedzący na widowni, może trochę bardziej ekscentrycznie. Naprzeciw nich Starzy: ich stroje są anachroniczne, pozy koturnowe. Dziady są dla starych, młodości zaś wszystko wydaje się jeszcze możliwe. Nie ma po co rozpamiętywać przeszłości. Spektakl skupia się na dramacie owych młodych czarodziejów. Gustaw-Konrad (Sławomir Federowicz) też jest młody, patrząc na teatralną tradycję grania tej roli - nawet bardzo młody.

Cena za dookreślenie i uracjonalnienie niektórych scen okazuje się wysoka. Spektakl jest bardzo ciekawy, gdy oglądamy I, II i IV część dramatu. Niestety, wybrane sceny z III części "Dziadów" dziwnie odstają od reszty. Tych fragmentów bez ukazania potężnego "metafizycznego skrzydła" nie ma po co wystawiać. W opolskiej inscenizacji Konrad w Improwizacji bardzo mocno podkreśla słowo "ja". No dobrze, ale gdy przeżycia owego "ja" zostały ukazane jako miłosne cierpienia, w jak ogromnej pustce brzmią teraz jego słowa? Widz powinien zadać sobie pytanie: "po cóż Konradowi w takim razie rząd dusz?".

Atutem przedstawienia jest jego uroda plastyczna (scenografia Izy Toroniewicz). Niektóre sceny głęboko zapadają w pamięć; na przykład, gdy po nocy dziadów wszystkie dusze zjeżdżają w czeluść zapadni, a tylko Gustaw wyskakuje z głębiny. Ciekawie brzmi dialog Gustawa z Księdzem (Waldemar Kotas), piękna jest krótka scena, gdy Dziewczyna I (Grażyna Rogowska) słucha gadania kołatka...

Mimo pewnych mankamentów spektakl mi się podobał. I podobał się młodej widowni, która patrzyła na postacie z "Dziadów" z wypiekami na twarzach (po środowym spektaklu, co ponoć jest tradycją, w zakulisowym bufecie odbyła się ciekawa dyskusja). Ten sceniczny dialog z Mickiewiczem na pewno zachęci wielu Młodych Czarodziejów do sięgnięcia bez przymusu po dramat.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji