O wydartej nam miłości
- To spektakl o okaleczeniu. O tym, co się dzieje z człowiekiem, gdy miłość jest mu wydarta - mówi MAGDALENA PIEKORZ o "Doktorze Hauście" Kuczoka.
Iza Natasza Czapska: Co jest takiego w Michale Żebrowskim, że po pracy na planie filmowym chciała się z nim Pani spotkać jeszcze w teatrze?
Magdalena Piekorz: Ja się cieszę, że to on chciał ze mną pracować. Kiedy zapytał, czy nie chciałabym wyreżyserować "Doktora Hausta", którego z myślą o nim napisał Wojciech Kuczok, odparłam, że mogę spróbować, jeśli damy sobie kilka miesięcy na sprawdzenie, czy coś dobrego z tego wyniknie. Tak nas zafascynowała postać Hausta, że brnęliśmy w to coraz bardziej, a z czasem poczuliśmy, że koniecznie chcemy to wystawić. Michał jest aktorem o wielkich możliwościach, zarówno w rolach dramatycznych jak i komediowych. W tym dość gorzkim spektaklu jest też kilka takich momentów, które powinny widza rozbawić.
Spektakl w teatrze Studio realizuje ta sama ekipa, która stworzyła film "Pręgi". Czy przejście z planu na scenę zmieniło Wasze relacje?
Nie, to kontynuacja naszych dobrych stosunków. Łączy nas wspólna pasja, podobne poglądy na sztukę i życie, myślenie o tym, o czym chcielibyśmy ludziom opowiadać.
"Doktorem Haustem" opowiadacie o ludzkiej słabości, o braku miłości, niespełnieniu?
To spektakl o okaleczeniu. O tym, co się dzieje z człowiekiem, gdy miłość jest mu wydarta. To także tekst o tym jak łatwo można się zagubić w pułapce z własnych kompleksów i nastrojów, i jak to się odbija na innych.
Na zdjęciu: Magdalena Piekorz.