Artykuły

Gdańsk. Szybki Teatr Miejski w Schronisku Brata Alberta

Pierwszy w tym roku spektakl teatru Wybrzeże odbędzie się w scenerii niedostępnej dla przeciętnego człowieka. Miejscu, w którym na stale nie chciałby znaleźć się nikt - w schronisku dla bezdomnych.

"Pamiętnik z dekady bezdomności" będzie kolejną odsłoną nurtu Szybkiego Teatru Miejskiego, który pojawił się w Teatrze Wybrzeże w zeszłym roku. STM porusza aktualne tematy społeczne, opierając się na autentycznych, często wstrząsających historiach prawdziwych, nieliterackich bohaterów, rozgrywających się w pozateatralnej przestrzeni.

Tym razem materiałem dla STM stał się "Pamiętnik z dekady bezdomności", wspomnienia Anny Łojewskiej, czterdziestoparoletniej kobiety z Poznania, która przez dziesięć lat żyła w bezdomności. To, co w ciągu dekady wydarzyło się w schronisku dla bezdomnych poznańskiej fundacji Barka, stopniowe pogrążanie się autorki w stanie psychicznej bezdomności, mogłoby zdarzyć się wszędzie. Na przykład w Schronisku im. św. Brata Alberta w Nowym Porcie, gdzie trwają próby przed piątkową [7 stycznia] premierą.

Na scenie ustawionej w schroniskowej świetlicy zagrają: aktorka Teatru Wybrzeże Tomira Kowalik (w roli Anny Łojewskiej) oraz Tomasz Otto, Rafał Rankau i Sławomir Rychliński, trójmiejscy bezdomni - duchy z bezdomnej przeszłości bohaterki sztuki.

- Chcemy opowiedzieć nie tylko o byciu czy popadaniu w bezdomność, ale również

o trudnym procesie wychodzenia z niej. Nasze państwo radzi sobie z bezdomnością, dając człowiekowi wikt i opierunek. Nie ma żadnych mechanizmów, które miałyby pomóc człowiekowi znów stać się "domnym" - mówi Romuald Wicza-Pokojski, reżyser i autor scenariusza do "Pamiętnika...", na co dzień szef teatru Wiczy z Torunia. - Gramy w noclegowni, bo chcę, by widz pobył w miejscu, z aktorami i sytuacją. A bezdomni? To też są aktorzy. Nie grają siebie, choć wnieśli do scenariusza swoje historie, odżywki, wybrane sytuacje. Oni unaoczniają, że bezdomni to ludzie, nie Marsjanie.

Realizm sytuacji widz odczuwać będzie przez cały czas pobytu w noclegowni. Wdychając zapach tego miejsca, czy siedząc na piętrowych łóżkach ustawionych na widowni, w których na co dzień nocują mieszkańcy schroniska.

- Nigdy wcześniej nie byłam w takim miejscu. To trochę tak, jakby zajrzeć do zoo czy wyjechać w jakieś egzotyczne miejsce - mówi Tomira Kowalik [na zdjęciu]. - Historie moich partnerów scenicznych czy Anny Łojewskiej, z którą miałam okazję spędzić dwa dni, uświadamiają jednak przerażającą prawdę, że bezdomność bardzo łatwo może dotknąć każdego z nas, że łatwo trafić do noclegowni na czas dłuższy.

Przykład: Tomasz Otto ma dziś 48 lat. W bezdomności żyje od przeszło pięciu lat. Jest absolwentem Wydziału Fizyki Uniwersytetu Gdańskiego. Na początku lat 90. założył firmę informatyczną. Gdy zbankrutowała, zatrudnił się jako informatyk w Banku Gdańskim. Dalej były zwolnienia grupowe (w grudniu 97 roku) i problemy ze znalezieniem stałej pracy. I w końcu eksmisja. - Raz jestem w schronisku, raz z niego wychodzę, gdy tylko znajdę jakiś kąt - mówi Tomasz Otto. - Dawno temu chciałem być aktorem. Cieszę się, że teraz mam możliwość spróbować. Może uda nam się odmienić stereotyp myślenia o bezdomnych.

Rafał Rankau ma 29 lat. Bezdomny - od 10. Gra w przedstawieniu, bo chciał spróbować, jak to jest grać w teatrze. Sławomir Rychliński ma 39 lat. Bez domu - od 9. Jedyny z tej trójki ma doświadczenie sceniczne. Kiedy był w liceum, zagrał Papkina w "Zemście" w Teatrze Kameralnym w Sopocie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji