Artykuły

Lublin. Noc Kultury 2009

Było jak w poprzednich latach: po ulicach Lublina płynęły tłumy ludzi chłonących wydarzenia Nocy Kultury. Impreza odniosła kolejny sukces i wygrała nawet z kapryśną pogodą.

Organizatorzy Nocy słusznie obawiali się, że aura nie będzie po ich stronie. Choć sobota zaczęła się pogodnie i przygotowujących imprezy grzało słońce, to im bliżej było wieczora, tym niebo nad Lublinem stawało się coraz bardziej zachmurzone. Nic dziwnego więc, że już wcześniej część wydarzeń plenerowych odwołano.

Ale, jak się okazało, deszcz, który momentami stawał się ulewą (na dodatek przed północą nad miastem przetoczyła się burza) nie odstraszył tysięcy ludzi. Wymowny był obrazek z Placu Po Farze, gdzie po godz. 21 na scenę wyszedł znany bard Jan Kondrak. Trudno nazwać jego pieśni elektryzującymi, a jednak mimo hektolitrów wody spadających z nieba ciasny tłum ludzi kryjących się pod parasolami słuchał Kondraka. A gdy na dziedzińcu Zamku zagrał Szeligowski Brass Band niektórzy widzowie odrzucili parasole i choć deszcz był coraz gęstszy, a niebo rozświetlały błyskawice, tańczyli w takt utworów Beethovena w rytmie czaczy, albo Mozarta brzmiącego jak salsa.

Także w strugach deszczu na dziedzińcu wystąpił zespół tańca dawnego Belriguardo, renesansową muzykę i sztukę taneczną podziwiało około dwustu osób. Tymczasem wiele osób, które chciały zobaczyć XV-wieczne freski w kaplicy św. Trójcy, musiało odejść z kwitkiem, bo zabrakło dla wszystkich chętnych darmowych wejściówek.

Jak zawsze Noc okazała się niezawodnym magnesem wywabiającym ludzi z domów. Tysiącom ludzi chciało się w sobotni wieczór wyjść na deszcz i oglądać prawdziwą sztukę, a nie płaską intelektualnie papkę serwowaną przez telewizje. To dowód, że Noc Kultury to wydarzenie jedyne w swoim rodzaju, z którym nic w Polsce nie może się równać.

Bo i gdzie występ alternatywnego Teatru Panopticum przyciągnie taki tłum, że dla widzów brakuje miejsc. A tak było na spektaklu "Anatomia sukcesu", który Teatr wystawił w patio Młodzieżowego Domu Kultury. Miejsc zabrakło, ścisk spowodował niemal tropikalny upał na sali.

Noc zamieniła ulice Lublina w gigantyczną scenę, na której występował kto chciał. Artysta jednak jest spełniony, jeśli uda mu się sztuką zainteresować widza, więc na Noc Kultury przygotowywano coś specjalnego i to, co przechodnie widzieli na Krakowskim Przedmieściu, czy na ulicach Starego Miasta nie mogło nie przyciągnąć uwagi.

Strzałem w dziesiątkę była instalacja "Odznaczanie" Katarzyny Szczypior. Artystka pokryła schody ratusza żywą trawą, a na placu Łokietka wyrosły małe trawniczki, na których stanęły jaskrawopomarańczowe leżaki. Wśród przechodniów nie było takiego, który nie zechciałby na chwilę na nich przysiąść - choćby tylko po to, by zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.

Warto też wspomnieć o happeningu środowiska skupionego wokół klubu Tektura. Happenerzy wywołując powszechną wesołość tłumu przedefilowali przez deptak z 30 biało-czerwonymi nocnikami - Nocnikami Kultury.

"Gazeta" musi się też pochwalić własnym pomysłem. Na Noc Kultury przygotowaliśmy wystawę zdjęć naszych fotoreporterów. Okazja szczególna, więc i wystawa była niezwykła, bo tak jak miasto, żyła cały czas i płynęła po ulicach wraz z tysiącami ludzi. Wędrowała po Lublinie na plecach tragarzy, którzy nieśli podświetlane ekspozytory ze zdjęciami. Zdjęcia fotoreporterów "Gazety" nigdy nie miały tylu widzów na raz.

Można już zacząć odliczanie do Nocy Kultury 2010. Sukces jest gwarantowany, bo skoro teraz nawet ulewa nie była straszna tysiącom ludzi, to nie ma takiej siły, która osłabi potencjał kulturalny Lublina.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji