Artykuły

Budyń (fragm.)

Chwaliłem warszawski Teatr Studio za to, że sztukę Karola Irzykowskiego pt. "Dobrodziej złodziei" włączył do swego re­pertuaru. Jak się okazało - przedwcześnie. To bowiem, co nam w Studio pokazano, jest nie do przyjęcia. Przez cały czas spektaklu na scenie panuje ha­łas. Paradoksy Irzykowskiego nie docierają do widza. Bohaterowie tej pełnej subtelnej ironii sztuki, wydają ciągle okrzyki. Nadużywa się efektów świetlnych. Operuje się rekwizytami, których obec­ność na scenie nie jest niczym uzasadniona. Główny bohater - wielki finansista - paraduje od początku do końca sztuki w długich, ciepłych ineksprymablach (zapewne kupionych w którymś z warszawskich sklepów z bie­lizną). Natomiast górna część je­go ciała odziana jest w kamizel­kę zrobioną z... zegarków. Tak ubrany bierze udział w zgroma­dzeniu akcjonariuszy towarzy­stwa ubezpieczeniowego. Powiem szczerze: jeżeli nowoczesność ma polegać na niemal schizofrenicznej dziwaczności - to bardzo boję się takiej nowoczesności.

Trudno w tych warunkach oceniać grę aktorów. Tomasz Marzecki jednak - występujący w roli Rolanda - nawet w tej niesprzyjającej sytuacji błysnął dużym talentem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji