Artykuły

Bez miłości

Mówią o nim współczesny Strindberg, Ibsen, Bergman w literackim wydaniu, szwedzki Czechow, a niektórzy nawet próbują znaleźć w jego twórczości coś z Dostojewskiego. Tak więc rozpiętość ogromna. Można powiedzieć, że Lars Noren, jeden z najlepszych współczesnych szwedzkich dramaturgów, niejako specjalizuje się w tematyce rodzinnej. Chyba wszystkie jego sztuki ukazują rodzinę. Szkoda tylko, że postrzeganą wyłącznie w aspekcie jednostronnym. Jest to zawsze rodzina w jakiś sposób okaleczona, chora. Najczęściej bywa dotknięta egoizmem jej członków, brakiem wzajemnego zrozumienia i ziejąca nienawiścią. Krótko mówiąc, piekło rodzinne. Sam autor przyznaje, że dzieciństwo ma nieustający wpływ na całe życie człowieka, na jego sposób postrzegania świata.

Oto matka, ojciec oraz dwie dorosłe córki i jedno długie, pełne udręczeń popołudnie z ich życia. Sytuacją wyjściową jest niedzielny obiad, który stanowi okazję do spotkania przy stole rodzinnym. Rozmowa rodziców z córkami prowadzona przy stole wypełnia cały spektakl. Udany spektakl.

Noren, za nim i reżyser spektaklu Andrzej Domalik prowadzi bohaterów sztuki do nieuniknionego dramatu. Rzecz utrzymana w tonacji psychologiczno-obyczajowej jest swego rodzaju wiwisekcją podświadomości bohaterów. I oprócz wyżej wspomnianych nazwisk wielkich dramaturgów, których wpływy widoczne są w sztukach Norena - znajdujemy tu też (jeśli uprzemy się) ślady Gombrowicza, albowiem postaci "Jesieni i zimy" w pełni stwarzają się dopiero w relacji z innymi postaciami.

Ze słów i kwestii wyrzucanych z coraz większą nerwowością i goryczą wyziera lęk, i obcość. Notabene tematy, wzajemne żale z całego życia zamieniają rozmowę w istny koszmar, ma się ochotę powiedzieć: oto bliscy bliskim zgotowali piekło. Efektem konfliktu rodzinnego jest bolesne rozdarcie bez finałowego happy endu.

Właściwie Noren nie opowiada tu żadnej spójnej anegdoty, nie jest to sztuka fabularna w tradycyjnym rozumieniu. Nie ma tu na dobrą sprawę nawet ruchu scenicznego, postaci siedzą przy stole i rozmawiają, od czasu do czasu ktoś na chwilę wstanie by zmienić krzesło. I to wszystko. A jednak przedstawienie nie jest pozbawione silnego napięcia dramatycznego. Budują je dialogi i nastrój.

Ten ostry w wymowie i krytyce obraz rodziny przenosi się na obraz współczesnego społeczeństwa, konsumpcyjnie nastawionego do życia, sytego, bez problemów materialnych, za to z wielkimi ranami duszy, poczuciem osamotnienia i blokadami psychicznymi, wszak miłości nie zastąpi konwenans.

Przedstawienie utrzymane w konwencji tradycyjnie i dobrze rozumianego realizmu swą jakość artystyczną i klimat w dużej mierze zawdzięcza aktorom, Ewie Żukowskiej i Zygmuntowi Malanowiczowi w roli rodziców oraz ich scenicznym córkom, Agacie Kuleszy i Ewie Teledze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji