Artykuły

Umówiony dzień

W DZIEJACH polskich walk o nie podległość jest pewien fakt, który zawiera w sobie olbrzymi ładunek wzruszenia. Tym fak­tem jest strajk szkolny w roku 1905. Walka dzieci o polską szkołę nęciła już wielu autorów naszych, uwieczniano ją zarów­no w prozie beletrystycznej, jak na scenie. Dość wymienić, gdy chodzi o temat rusyfikacji w szkole "Syzyfowe prace" Żeromskiego, obraz nie mający sobie równego, a w teatrze - niezapomniany "Młody las" Jana Adolfa Hert­za, sztukę stanowczo u nas obecnie niedocenioną.

Janusz Teodor Dybowski autor licz­nych sztuk teatralnych, z których naj­głośniejszy był dramat "Kościuszko w Berville" grany w 1951 roku w Krako­wie przez Solskiego, powrócił do tego tematu, rozszerzywszy go o obraz do­mowego życia znanego w owym czasie pułkownika Ochrany barona Uthofa.

Przekrój społeczeństwa polskiego w roku 1905 wypadł dość ubogo w tej sztuce: z jednej strony rodzina gnębiciela, w której katami polskiego społe­czeństwa są właściwie tylko ojciec i starsza córeczka Sonia, gdyż matka jest romantyczną damą, śpiewającą cy­gańskie romanse, a syn niemal rewolu­cjonistą, z drugiej - klasa szkolna dziewczynek, buntujących się przeciw­ko zatracie narodowości polskiej oraz dwaj młodzi rewolucyjni uczniowie, wreszcie stary robotnik, który co prawda, jest uświadomiony klasowo, ale potem staje się delatorem i jego żona Maćkowiakowa rodzona siostra - bliź­niaczka "Matki" Gorkiego. Czy to czasami nie za mało? Drugim grzechem Dybowskiego jest ton melodramatyczny przepojony patosem. Dla przykładu choćby scena z zerwanym sztandarem, z którym Maćkowiak wpada do mieszkania, czy scena śledztwa, w której bohaterski uczeń Rudomino trwa w patriotycznym milczeniu wobec kuszącego go wodza szpicli.

Tych braków nie są w stanie wyna­grodzić trafne sceny, jak choćby roz­mowa Uthofa z liberalnym dyrektorem gimnazjum handlowego Cwietkowskim (tak jak Uthof zresztą postacią auten­tyczną).

Teatr uczynił wiele, by z tej sztuki wyciągnąć maksimum barwności i ruchu. Szybko zmieniające się odsłony, dobre tempo akcji to niewątpliwie za­sługa reżysera i inscenizatora.

Aktorzy dali też parę interesujących sylwetek. Do najciekawszych należy Natalia Iwanowna żona Uthofa, grana przez Elżbietę Łabuńską: zarówno wy­gląd zewnętrzny, jak sposób prowadzenia rozmowy były całkowicie w stylu epoki. Udane były dwie córeczki satra­py carskiego, polakożercza Sonia (Maria Janecka) i łagodna Lonia (Maria Bro­niewska). Mocną sylwetkę dzielnej ko­biety Maćkowiakowej narysowała zde­cydowanie Stefania Kornacka. Hałaśli­wą z skłonnością do szarży sąsiadką była Halina Drohocka, a świadomie karykaturalną przełożoną pensji Eugenia Podborówna.

Podstępnego carskiego urzędnika Uthofa zagrał z umiarem bez szarży, w którą łatwo było tu wpaść, choć zbyt poczciwie, Tadeusz Chmielewski. Trzech młodych rewolucjonistów Sado­wy, Janczar i Koliński kurczowo trzy­mało się na krawędzi patosu. Niewdzię­czną rolą zdrajcy Maćkowiaka obda­rzono Brodzikowskiego, bardzo przyjemnym Cwietkowskim był Strzelecki. Tyle o rolach najważniejszych.

Zrozumiałe jest, że dyrekcja Teatru Rozmaitości pragnęła wystawić sztukę autora polskiego i to autora pełnego najbardziej godnych pochwały tenden­cji. Czy "Umówiony dzień" zasługiwał jednak na wystawienie, to już, jak au­tor pisze w swoimi artykule w progra­mie: "niechże widz sam tę próbę osą­dzi".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji