Artykuły

Taniec w stylu noir

"3 x Noir Danse" w choreogr. Joanny Czajkowskiej i Moniki Grzelak w Teatrze Okazjonalnym w Sopocie. Pisze Łukasz Rudziński w portalu Trójmiasto.pl.

Nowy spektakl Teatru Okazjonalnego to kolejna próba przekroczenia dotychczas uprawianej stylistyki. Monika Grzelak i Joanna Czajkowska przygotowały zupełnie nową choreografię, sięgnęły też po niespotykaną wcześniej w Teatrze Okazjonalnym ekspresję. Jednak trzyczęściowe przedstawienie pozostało na etapie poszukiwań.

Spektakl "3 x Noir Danse" składa się z trzech części - dwóch występów solowych: "Zmysły" Moniki Grzelak i "Śmierć" Joanny Czajkowskiej oraz duetu obu tancerek "Susan & Susan, czyli krótkiej historii kryminalnej w stylu glamour". Wszystkie sekwencje odbywają się w konwencji czarno-białych filmów noir.

Monika Grzelak podczas "Zmysłów", w zwiewnej czarnej spódniczce i czarnej koszulce, poddaje się (i podporządkowuje) instrumentalnej muzyce Adama Kiełszni. Porusza się miękko, pełnym powabu i gracji ruchem, wyraźnie reagując na każdą zmianę dźwięku.

Występ ubranej w czarny kostium i biały turban na głowie Joanny Czajkowskiej początkowo stanowi przeciwieństwo występu Moniki Grzelak. Czajkowska swoją "Śmierć" rozpoczyna dokładnie w miejscu, gdzie skończyła tańczyć Grzelak, w dodatku do tej samej muzyki. Jednak porusza się powoli, z trudnością, nieharmonijnie. Jest poza muzyką. Jej taniec wygląda na imitację, a może karykaturę ruchów i wykonania poprzedniczki.

W pewnym momencie muzyka zamiera. Czajkowska zaczyna przedstawiać proces umierania. To najlepszy moment spektaklu. Jej ciało tężeje, kurczy się i wykoślawia, aż do upadku na posadzkę. Długa scena konania niepotrzebnie zostaje przedłużona o dodatkową chwilę, gdy tancerka właściwie odgrywa umieranie ponownie.

Przez cały czas w tle, za tancerkami, widzimy wizualizacje (autorstwa Dominika Rudasza), które w dużej mierze dopełniają mroczną atmosferę z filmu noir - pełne niewyjaśnionej do końca przedstawienia tajemnicy postacie, figury, czy kształty. W solo Moniki Grzelak obserwujemy prymitywny rysunek, wyglądający na inspirację pierwotnym wzornictwem, w solo Czajkowskiej oglądamy projekcje cienia drzew, czy krzewów, zbliżonych do ornamentyki japońskiej.

Finałowy duet poprzedzony zostaje wizualizacją komiksowych obrazków. Po chwili obie tancerki pojawiają się ubrane w identyczne czarne sukienki i peruki. Różni je tylko... ilość antenek na głowie. Czajkowska ma jedną, Monika Grzelak - dwie. Obie zaczynają tańczyć synchronicznie.

Tancerki popełniły jednak duży błąd - o ile fizycznie są do siebie bardzo podobne, o tyle dysproporcja między ich umiejętnościami tanecznymi jest na tyle duża, że równoczesny taniec zupełnie się nie udaje. To nie tylko kwestia braku zgrania w tym elemencie, ale też odmiennego charakteru tańca i temperamentu wykonawczyń. Na szczęście Grzelak i Czajkowska szybko zaczynają synchronizację ruchów traktować jako ramę swojego wspólnego występu. Widowiskowa scena dialogu między obiema Susan wygląda jak język migowy przeniesiony na język tańca. Zaskakujący finał wpisuje się w konwencję noir.

Trzy części spektaklu nie tworzą spójnej całości. Przegląd umiejętności tanecznych wypadł na korzyść Joanny Czajkowskiej. Konsekwentnie budowany klimat filmów noir nie został poparty równie atrakcyjną, oryginalną treścią. Dlatego "3 x Noir Danse" uznać można za dalszy ciąg (po "Powiększeniu" Joanny Czajkowskiej) poszukiwań nowej formy wyrazu przechodzącego duże zmiany Teatru Okazjonalnego. Pozostaje mieć nadzieję, że puentą dla nich będą następne realizacje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji