Artykuły

Okoliczności łagodzące

Przyjemnie jest pisać o przedstawieniu, które w ocenie żadnych okoliczności łagodzących nie potrzebuje. Takim przedstawieniem jest odbyta w Londynie, na scenie Ogniska Polskiego i w wykonaniu Teatru Aktora pod kierownictwem W. Wojteckiego, premiera komedii w trzech aktach pióra Jana Woyciechowskiego pt. "Okoliczności łagodzące".

Sztuka ta została już w rękopisie dobrze przyjęta przez świat teatru, ponieważ otrzymała jedną z nagród na konkursie ZASP-u. Autor jej nie jest zawodowym autorem dramatycznym, ani aktorem; jest lekarzem. Mówiono mi, że lekarzem-psychiatrą. Proszę z tego nie wyciągać szczególnych wniosków. Sztuka jest najzupełniej, "normalna", pełna pogody i wybornych obserwacji, bardzo dowcipna, napisana z nerwem scenicznym. Pierwiastek detektywistyczny, który dodaje akcji życia, nie ciąży grozą na sztuce, ale się w niej zręcznie rozpyla. Mówiono mi też, że autor, dla ostatecznego przykrojenia sztuki na scenę, uciekł się do pomocy jednego ze "starych wilków" teatru. Nie wiem, bo afisz o tym nic nie mówi. W każdym razie ostateczny wynik jest wyborny.

Akcja toczy się we współczesnym polskim środowisku emigracyjnym w Londynie, na tle rozmaitych powojennych kompleksów. Nie chcąc psuć przyjemności' tym, którzy pójdą sztukę oklaskiwać, nie będę jej streszczał.

Wolę raczej podkreślić bardzo dobrą reżyserię R. Kowalewskiej, co widać w zharmonizowaniu zespołu. Zespół ten umiejętnie dobrano. A. Butscher stwarza żywą i pociągającą sentymentem postać malarza-lwowianina; gra jego utrzymuje tempo przedstawienia. B. Urbanowicz, odtwarzający głównego bohatera sztuki, ma przez to możność cieniowania przeżyć oficera AK, a jednocześnie amanta, J. Butscherowa daje pełną wdzięku sylwetkę polskiej kobiety. W. Lechówna (którą z radością widzimy znów na scenie), ma doskonałą dla siebie rolę Angielki i w rolę tę kładzie dużo werwy i talentu. Wreszcie S. Riviére. Debiutant na naszej scenie, dobrze stylizuje charakterystyczną postać detektywa Scotland-Yardu. Wszyscy wykonawcy, mocno obsadzeni w swoich rolach, czynią z tej prostej i logicznie rozwiązanej komedii śliczne przedstawienie. Sztuka może i powinna pozostać w emigracyjnym repertuarze, ponieważ porusza mimochodem wiele zagadnień, które nigdy nie przestaną być aktualne. Do podkreślenia jeszcze ładna dekoracja J. Smosarskiego, nadająca się do łatwego montowania w objazdach.

Premiera miała zasłużone powodzenie w Londynie. Sądzę, że powinna podobać się we wszystkich ośrodkach polskich, nie tylko w W. Brytanii. Daje bowiem obraz życia uchodźczego, niewątpliwie ciekawy dla naszych rodaków na kontynencie europejskim i w Ameryce.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji