Coraz dalej od źródeł...
"Córka źle strzeżona" w choreogr. Natalii Fedorowej w Operze na Zamku. Pisze (MaD) Maciej Deuar w Kurierze Szczecińskim.
"La fille mal gardee" ("Córka źle strzeżona") jest najstarszym baletem, jaki przetrwał w repertuarze światowym aż do naszych czasów. I jak to bywa z tego typu "pierwotnymi" dziełami, obrósł przez lata w różne wersje muzyczne z dodatkami.
Podczas najnowszej szczecińskiej premiery (w miniony piątek) posłużono się trzecią wersją podpisaną przez Petera Ludwiga Hertela, który wszakże włączył do swej pracy fragmenty partytury II wersji, będącej dziełem Ferdinanda-Louisa Herolda. Dlatego nie powinno dziwić, że otrzymujemy w warstwie muzycznej prawdziwszy "miszmasz", bo mamy tu osiemnastowieczne francuskie piosenki i tańce ludowe, opery Rossiniego ze "sceną burzy" z "Cyrulika sewilskiego" na czele i wiele innych smakołyków.
Bo trzeba też wyraźnie powiedzieć, że ani Ferdinand-Louis Herold (II wersja), ani Peter Ludwig Hertel (III wersja) muzycznymi geniuszami nie byli, lecz mniej lub bardziej sprawnymi kompilatorami i rzemieślnikami. Wiele teatrów dowolnie zresztą przerabiało i przerabia obie te wersje - tworząc na kanwie coraz bardziej mglistego oryginału wciąż nowe taneczne narracje.
I czasem szkoda, że nie mamy okazji wrócić do najbardziej stylowych i skromnych "źródeł" tego baletu (I wersja w opracowaniu nieznanego kompozytora), który poprzez dodawanie popisowych fragmentów tanecznych zatraca swój sielankowy urok. Twórczyni choreografii szczecińskiego przedstawienia Natalia Fedorowa wprowadziła wiele elementów tańca klasycznego drugiej połowy XIX w. - cieszące oko popisy tancerzy niewiele miały jednak wspólnego z naszkicowaną przez Jeana Daubervala fabułą, dzięki której przecież powszechnie się uważa "Córkę" za prototyp komicznego "baletu z akcją"...
Twórcy przedstawienia zadbali jednak o "sielankowo-ciepłą" scenografię (Ilona Binarsch) i na wskroś klasyczne kostiumy (Ryszard Kaja). Obok fragmentów wyraźnie narracyjnych z udziałem choćby matki Lisy- Simone (Andrzej Kieć) mamy czystą i swobodną linię tańca w wykonaniu pary bohaterów -
Ksenii Naumets (Lisa) i Artema Ryazanova (Colin). Ich "pas de deux" było przekonującą prezentacją umiejętności.
Sympatycznie wypadły też sceny zbiorowe, w których znaczny udział mieli uczniowie studia taneczno-musicalowego przy Operze na Zamku.
Premiera dedykowana była prof. hab. n. med. Stanisławowi Woyke.