Jaś Maczuga w Warszawie
DZIWNIE to urokliwy i osobliwy wieczór. Na małej scenie Teatru Dramatycznego w Warszawie, czyli w tzw. Sali Prób, Józef Nowak opowiada nam o losie jednego z naszych ojców, który nie mogąc znaleźć pracy w rodzinnej wsi wyemigrował w r. 1905 - jak tylu mu podobnych - do Ameryki. Oczywiście znakomity nasz i równie popularny aktor snuje tę opowieść słowami nie własnymi, lecz Adama Kujtkowskiego, syna Karola, z zawodu stolarza, który za chlebem za Ocean popłynął. Adam Kujtkowski z kolei, choć powrócił z ojcem do odzyskanej ojczyzny zaraz po I wojnie światowej, tuż przed wybuchem drugiej w tym samym celu co kiedyś jego rodzic do tejże Ameryki z powrotem zawędrował. Powoli po wielu trudach osiągnął tam nawet stanowisko naczelnego redaktora "Głosu Ludowego", ale zatęsknił widać za rodzinnymi stronami, skoro do ojczyzny powrócił wreszcie na stałe.
Reżyserowi Markowi Tadeuszowi Nowakowskiemu udało się dotrzeć do największego dzieła jego życia, a mianowicie do pisanej przez Kujtkowskiego w ciągu lat dwudziestu poetyckiej ballady pt. "Jaś Maczuga w Ameryce". Nowakowski "Jasia" przeczytał, właściwie ocenił, z długiego tekstu wykroił tyle, ile było trzeba, zamówił muzykę u Stanisława Syrewicza i stworzył ten spektakl z Józefem Nowakiem w roli głównej i jedynej. Trzeba przyznać, że nie mógł wybrać lepiej. Józef Nowak jest bowiem aktorem nie tylko z bogatym doświadczeniem scenicznym i kulturą słowa, nie tylko pięknie śpiewającym (co tak dużą w tym wypadku rolę odgrywa), ale aktorem o szczególnym cieple wewnętrznym i dużej prawdzie wyrazu. Toteż snuje tę opowieść o naszym rodaku zza oceanu prawdziwie i wzruszająco, a gdzie trzeba z mocą, bo i w zwykłą fizyczną krzepę Jasia pozwala nam wierzyć i jego duchowe dojrzewanie obserwować.
Wieczór nietypowy, oryginalny, choć ściśle związany z naszą literaturą i tradycją. Wystarczy wspomnieć "Pana Balcera w Brazylii" Marii Konopnickiej. Bo opowieść jest oczywiście poetycka, stąd łatwość przechodzenia z epiki w śpiew (marzyłby mi się jeszcze żywy akompaniament bez playbacku). Ciekawa, uwieńczona powodzeniem inicjatywa, brawo Nowakowski z Nowakiem! Przydałoby się może jeszcze więcej reklamy wokół tego Wieczoru, bo naprawdę wart jest szerszego spopularyzowania.