Artykuły

Italo disco Szekspir

Tylko po co było w to wszystko mieszać Szekspira? Przecież Cooney czy Hawdon też są Anglikami - o spektaklu "Poskromienie złośnicy" w reż. Tadeusza Bradeckiego w Teatrze Śląskim w Katowicach pisze Anna Wróblowska z Nowej Siły Krytycznej.

Dramaturgia Szekspira ma to do siebie, że na scenie można z nią zrobić w zasadzie wszystko. I to zarówno ze względu na bogactwo znaczeń tkwiące w jego tekstach, jak i poprzez wzgląd na fakt, że Szekspira nie chronią żadne prawa autorskie. Święte prawo twórcy - zrobić z Szekspirem cokolwiek mu wyobraźnia podsunie, nawet farsę, jak to uczynił Tadeusz Bradecki przy okazji inscenizacji "Poskromienia złośnicy" w Teatrze Śląskim. Natomiast moim prawem jako widza jest nie zgadzać się z interpretacją spłycającą "Poskromienie" do głupawej komedyjki wywołującej na widowni salwy rechotu. Bo śmiać się tu nie ma z czego.

Bradecki osadził "Poskromienie złośnicy" w realiach przełomu lat 50 i 60 ubiegłego wieku. Oprócz kostiumów z tamtych czasów, na scenie pojawiają się kawiarniane stoliki i parasol, stare motory i skutery, czy dystrybutor paliwa, do którego Kasia będzie przywiązywać Biankę. Do pełni szczęścia brakuje tylko ogromnej filiżanki z napisem Lavazza. Klimat słonecznej Italii buduje także scenografia Urszuli Kenar, skonstruowana w oparciu o najbardziej typowe skojarzenia z Włochami. Bo skoro Włochy, to nie może obejść się bez "Narodzin Wenus" Botticellego rozpiętych na całą szerokość sceny. Konieczne są także rzymskie Usta Prawdy, wnoszone na scenę przez dziecięce amorki w złotych kostiumach oraz ogromna replika Krzywej Wieży w Pizie. Gdyby komuś było mało włoskich znaków, przedstawienie jest bogato inkrustowane największymi przebojami Italii. Po odegraniu konkretnej sceny aktorzy wyśpiewują takie hity, jak: "Zuppa Romana", "Volare", "Felicyta" czy "Ciao, ciao bambina". Jako przerywnik wokalny pojawia się także Anna Kadulska, z rozwianymi włosami, w sukni opadającej na ramię, z obłędem w oczach odśpiewująca inne przeboje festiwalu w San Remo. Publiczność bawi się doskonale, klaszcze jak szalona i wszyscy są zadowoleni, że w Teatrze Śląskim wreszcie pojawił się spektakl "dla ludzi". Pytanie tylko, czy "dla ludzi" musi oznaczać farsowo i nachalnie?

Katowicki spektakl ślizga się po powierzchni tekstu, sięgając po środki z komedii dell'arte, komedii slapstickowej, czy cytaty z popkultury. Petrucchio (Grzegorz Przybył) w stroju Elvisa, włoskie towarzystwo w stylizacji mafijnej, służba oglądająca westerny, czy Tranio (Artur Święs) parodiujący "Ojca chrzestnego" - to tylko pierwsze z brzegu przykłady. Gag za gagiem, ale w tej całej galopadzie pomysłów znika gdzieś sam Szekspir i złożoność jego tekstu. Aktorzy z niebywałą lekkością i radością wypowiadają jeżące włos na głowie kwestie dotyczące miejsca i roli kobiety w małżeństwie. Reżyser nie pyta o prawdziwe znaczenie zdań sprowadzających kobietę do roli sługi swego Pana-mężczyzny. Czyta je dosłownie, każąc nam wierzyć, że Szekspir był jednym z największych szowinistów, jakich ziemia kiedykolwiek nosiła. Wyjątek stanowi tu ostatnie wystąpienie Kasi (świetna Monika Radziwon), która przewrotnie przekonuje zgromadzonych o swojej uległości wobec męża. Działania aktorki zostały skontrowane z tekstem, który wypowiada - na przykład słowo "Pan" nie przechodzi jej przez gardło, dopóki małżonek nie przybiegnie usłużnie ze szklanką wody. Dopiero w tej scenie reżyser i aktorzy tak naprawdę wgryzają się w tkankę tekstu.

"Poskromienie złośnicy" tak naprawdę ratuje tylko aktorstwo. Tylko wyrównana gra katowickiego zespołu jest w stanie zrekompensować nieszczęśliwe pomysły reżysera. Oprócz koncertowo zagranej pary Kasia - Petrucchio, uwagę zwracają także Gremio (Jerzy Głybin) Tranio, Grumio (Andrzej Warcaba), a przede wszystkim Biondello (Dariusz Chojnacki).

Odkąd Tadeusz Bradecki został dyrektorem artystycznym Teatru Śląskiego, dumnie podkreślał, że za jego kadencji do repertuaru nie weszła ani jedna farsa. Wyreżyserowane przez niego "Poskromienie złośnicy" tej tezie przeczy. Tylko po co było w to wszystko mieszać Szekspira? Przecież Cooney czy Hawdon też są Anglikami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji