Artykuły

Przyszłość teatru

Konfrontacja wyobrażeń, zbudowanych na podstawie wielu nagrań i kilku obejrzanych w Polsce spektakli, z rzeczywistością europejskiego żywiołu teatru dla najnajmłodszych, pozwoliła mi przekonać się, że produkcje trafiające w sedno europejskiego myślenia o tego typu sztuce, to wciąż jeszcze przyszłość polskiego teatru. Prace poznańskich grup czy rozchwytywane "Tygryski" stołecznej Lalki, to nadal jeszcze tylko poszukiwania języka, form wyrazu, komunikacji z najnajmłodszą publicznością - o Międzynarodowym Festiwalu Teatru i Kultury dla Najmłodszych "Wizje przyszłości, wizje teatru..." w Bolonii pisze Alicja Rubczak z Nowej Siły Krytycznej.

Spędzić pięć dni na piątej edycji bolońskiego Międzynarodowego Festiwalu Teatru i Kultury dla Najmłodszych "Wizje przyszłości, wizje teatru...", to obejrzeć 25 spektakli kierowanych do dzieci pomiędzy pierwszym a szóstym rokiem życia, przyjrzeć się dwóm studiom do przedstawień przygotowywanych przez teatr La Baracca, wziąć udział w konferencjach dotyczących doświadczenia zdobywanego w dziedzinie teatru dla dzieci w czterech różnych krajach (Argentynie, Austrii, Danii i Izraelu), słuchać wykładów i dyskutować w ramach Międzynarodowego Forum ASSITEJ poświęconego teatrowi, który w Polsce za sprawą poznańskiego Centrum Sztuki Dziecka określany jest mianem "teatru dla najnajmłodszych" oraz spędzić tysiące minut na intensywnych, kuluarowych rozmowach dotyczących tworzenia, badania i teoretycznej analizy teatru dla najmłodszych. Brakuje aż tchu, a to nie wszystko, co przygotował dla małych widzów, nauczycieli, dydaktyków, artystów i badaczy teatru organizator Festiwalu - boloński Teatr La Baracca - Testoni Ragazzi. W programie znajdziemy również warsztaty dla młodych twórców, które przyciągnęły artystów - aktorów, reżyserów, dramatopisarzy z całego świata i urozmaiciły barwną mapę gości festiwalowych o kolejnych kilkadziesiąt osób pragnących zajmować się teatrem dla dzieci od strony praktycznej. Ponadto seminaria, wykłady oraz cykle zajęć praktycznych z artystami i animatorami kultury przygotowane dla nauczycieli, dydaktyków, osób pracujących z dziećmi. Poza spektaklami granymi w siedzibie Teatru La Baracca, przez cały czas trwania Festiwalu zaproszone grupy występowały również gościnnie w bolońskich przedszkolach i żłobkach.

Do późnych godzin wieczornych teatr, mieszczący się w centrum Bolonii, w zabytkowym budynku z czerwonej cegły - jak na ten region Włoch przystało - tętnił życiem, entuzjazmem, mnogością języków i optyk patrzenia na sztukę dla dzieci. Te dyskusje, wymiana doświadczeń oraz spotkanie z kilkudziesięcioma spektaklami, prezentowanymi przez teatry z różnych krajów Europy, dają możliwość nakreślenia dosyć wyraźnego obrazu europejskiego teatru dla najmłodszych, a za sprawą obecności na Forum również badaczy i artystów z USA, Brazylii, Argentyny, Japonii, Korei i Kamerunu, otwiera tę perspektywę na cały świat.

Wśród oglądanych przeze mnie spektakli na pierwszy plan wybijają się te przygotowane przez gospodarzy Festiwalu. Powstały w 1976 roku Teatr La Barracca już od ponad trzydziestu lat specjalizuje się w tworzeniu przedstawień dla najmłodszych i to właśnie tutaj został zainicjowany ruch teatrów dla dzieci od 0 do 3 lat. Podczas "Wizji..." obejrzałam aż sześć przedstawień tej doświadczonej grupy ludzi otwartych, jak nikt dotąd widziany przeze mnie na scenie, na bycie i tworzenie dla najmłodszych widzów. "Piórko i kamień" oraz "Kolory wody" weszły już na stałe do repertuaru Teatru i na całym świecie, za sprawą Centrum Sztuki Dziecka również w Polsce, są znane i uznawane za "klasykę" spektakli dla dzieci do lat trzech. Oba przedstawienia utrzymane są w podobnej, ciepłej kolorystyce i dominuje w nich scenografia wykonana z naturalnych surowców, jak płótna, drewno bambusowe, suszone rośliny. "Piórko i kamień" to opowieść o nierozerwalnym związku tego, co lekkie, z tym, co ciężkie. Przy zaznaczeniu wyraźnych różnic pomiędzy kamieniem i piórkiem, snuta jest opowieść o istnieniu dwóch materii. Prostota opowiadanej historii, tak charakterystyczna dla wszystkich spektakli dla dzieci poniżej trzeciego roku życia, otwiera się na doświadczenia sensoryczne widowni. Ruch przedmiotu w przestrzeni, dźwięki, kolory - wszystko to zamknięte w spójną całość, rozwijaną przez dwie aktorki - Valerie Frabetti i Carlotte Zini - miękko poruszające się w przestrzeni gry (teatr dla najnajmłodszych wolny jest od wystawiania spektakli na tradycyjnie rozumianej scenie), z ogromną delikatnością operujące głosem, ożywiające sceniczną rzeczywistość, w której dzieci mogą doświadczyć świata w inny sposób niż poza teatrem. Tutaj skupienie się na przedmiocie, dźwiękach, które wydaje, kolorach, które może przybrać, zostaje wyabstrahowane z rzeczywistości, staje się tematem konstruowania świata scenicznego. Podobnie w "Kolorach wody", to jakby spektakl z tego samego ducha. Tutaj przygoda w ogrodzie, spotkanie z roślinami, np. sałatą, pomarańczami, ziarnami grochu, staje się formą doświadczania kolorów oraz dźwięków, które zostają w spektaklu z nimi skojarzone. Valeria Frabetti i Andrea Buzzetti wiodą dzieci w świat ożywającej za sprawą deszczu natury. Nie ma tu jednak miejsca na dosłowność, historia składa się przede wszystkim z obrazów i zaledwie kilku słów.

Nie trzeba dodawać, że widownia jest zachwycona, dzieci z ogromnym skupieniem przyglądają się temu, co dzieje się przed nimi, chcą chłonąć ten świat, a poprzez niego uczą się wrażliwości. Oczywiście formy odbioru są rozmaite, u tak zróżnicowanej rozwojowo grupy. Dzieci, nawet w obrębie jednej klasy przedszkolnej lub żłobkowej, różnią się między sobą ogromnie. Nie brakuje jednak na widowni okrzyków zachwytu ("Che bella!" to jeden z moich ulubionych), westchnień i wyraźnych emocji. "Kolory wody", są efektem warsztatów dla nauczycieli ze żłobków. La Baracca specjalizuje się w takiej współpracy, czerpie z niej doświadczenie w tworzeniu spektakli, ale również przygotowuje edukatorów do samodzielnego wprowadzania dzieci w świat teatru oraz realizowania autorskich spektakli. Należy również wspomnieć, iż niezwykle owocne w tworzeniu przedstawień są dla La Baraccy warsztaty z samymi dziećmi, podczas których artyści poznają zmieniające się wciąż potrzeby, sposoby myślenia i postrzegania świata swojej najnajmłodszej publiczności.

Nie sposób w tym miejscu nie opowiedzieć, w jak niezwykły sposób podchodzi się w tym teatrze do dzieci. Nie przesadzę pisząc, że traktuje się je jak świętość. To one są tutaj najważniejsze, o nie się dba i dla nich tworzy. Spektakl jest spotkaniem z nimi. Podczas Festiwalu doszło do bardzo wielu zabawnych sytuacji, w których organizatorzy wyraźnie akcentowali: jesteśmy tu dla naszych najmłodszych widzów - badacze, krytycy etc. to widzowie drugoplanowi, przede wszystkim nie mają przeszkadzać dzieciom. Byłam również świadkiem niezwykłej sceny - Roberto Frabetti niecierpliwie wyczekiwał przed teatrem na spóźniające się dzieci ze żłobka, a gdy tylko wypatrzył je na horyzoncie, podbiegł do opiekunek i pomógł im przeprowadzać całą grupę przez ulicę. Nikt nie złościł się o to spóźnienie, w spokoju czekano na grupę i było pewne, że bez nich spektakl się nie zacznie, bo przecież byliśmy tam - wszyscy, goście z całego świata również, właśnie dla tych dzieci, dla ich dobra i rozwoju.

Obok dwóch teatralnych hitów La Baraccy, z którymi teatr odwiedził już rozmaite zakątki świata, obejrzałam cztery najnowsze bolońskie produkcje z 2009 roku. Od strony treści i swobody podejścia do tematu zachwyciła mnie "Łazieneczka" przygotowana dla dzieci pomiędzy 3 a 6 rokiem życia. Pobyt w łazience dwóch mężczyzn w sile wieku, to zagadnienie nieczęsto spotykane w teatrze dla najmłodszych. W tym spektaklu rozmaite perypetie panów, którzy trafiają do monstrualnie dużej łazienki o kubistycznych kształtach (świetna scenografia Barbary Burgio), pokazują widziany z przymrużeniem oka świat dorosłych, którzy gdzieś pod skorupą z garniturów, wyrwani z uścisku krawatów, odnajdują w sobie dziecko.

Do zdecydowanie najsłabszych przedstawień La Baraccy zaliczam stworzony w koprodukcji z barcelońskim teatrem Madruix spektakl "Daję ci księżyc", przy natłoku naprawdę dobrych produkcji dla dzieci, ta jest po prostu zwyczajna. Zajmujące 2/3 wysokości dużej sceny figury z drucianych stelaży, animowane niezbyt sprawnie przez cały spektakl, stwarzają ogromny dystans pomiędzy aktorami a widownią, który potęguje przegadana i niezajmująca historia. Całkowitym przeciwieństwem pod względem kontaktu z publicznością jest przestawienie dla dzieci do trzech lat, o nietuzinkowym tytule "Drzewo, które kradło majtki". Historią o tym niezwykłym drzewie Antonella Della Rosa i Roberto Frabetti po prostu rozmawiają z dziećmi. Niczego nie odgrywają i przez cały czas trwania spektaklu są zwróceni do publiczności. Umieszczają na dużym drzewie, stanowiącym centralny punkt scenografii, kolorowe ubrania, pluszowe zwierzęta, zabawki. Przez cały spektakl jest po prostu miło i zabawnie, dzieci garną się do aktorów, choć spektakl nie jest zbudowany w oparciu o interakcję z publicznością. Formę zabawy, bardzo zbliżającej widzów do rzeczywistości scenicznej ma również spektakl "A następnie... upadają!" grany przez Carlotte Zinni i Andrea Buzzattiego. Spektakle te pokazują wyraźnie, że dla włoskiej grupy kształt artystyczny przedstawienia jest drugoplanowy wobec kontaktu z dziećmi, tworzą oni spektakle ładne, bardzo spójne wizualnie, ale niebędące wyzwaniem estetycznym.

Pod względem artystycznym, estetycznym, konceptualnym niezrównanym liderem festiwalu okazał się spektakl "Holzklopfen" niemieckiego teatru Helios. Tego spektaklu nie można zamknąć ramami "teatru dla dzieci", obok "Królowej Śniegu" Marcina Wierzchowskiego z Teatru Współczesnego w Szczecinie, niemiecki spektakl zobaczony w Bolonii, zaliczam do najważniejszych tworzonych z myślą o dziecięcej publiczności, które oglądałam w życiu. "Holzklopfen" to historia opowiedziana w drewnie. Na wyznaczonej przez wióry przestrzeni Michael Lurse stwarza drewniany świat - buduje dom z pieńków, stwarza postaci ze szczapek, wydobywa ukryte w wiórach drewniane potwory. Każdy gest aktora i każdy kawałeczek drewna mają w tym przedstawieniu znaczenie, poniewierające się polano okazuje się głową krokodyla, patyczki, szczapki, drewienka - wszystko ożywa i włącza się do opowieści. Całość wsparta jest zmienną - raz nastrojową, raz niezwykle dynamiczną i nieokiełznaną muzyką Andrésa Cabrera, wykonywaną oczywiście na drewnianych instrumentach - ksylofonie, kastanietach, grzechotkach etc. Momentem przełomowym jest rozpoczęcie przez aktora wytyczania łopatą ścieżek w wiórowym podłożu i zaproszenie widzów do wejścia w tę przestrzeń. Dzięki ruchom łopaty zamknięte drogi, otwierają się ku wyjściu, każde dziecko może podjąć próbę włączenia się w przestrzeń gry, odbyć zbiorową lub indywidualną podróż. Niezwykłym doświadczeniem jest obserwowanie, w jaki sposób każde z dzieci pokonuje obraną przez siebie trasę. W tym spektaklu nie ma ani jednego elementu, który kusiłby widzów swoim współczesnym wyglądem - brak plastikowych lub pluszowych zabawek, nie ma milutkiej muzyki, jest zaproszenie do wspólnej przygody.

"Holzklopfen" to komunikat nakierowany na zmysły dziecka, nadawany za pomocą niepopularnego współcześnie materiału, jakim jest drewno. To przedstawienie dla dzieci powyżej drugiego roku życia jest efektem projektu włączającego przedszkolaków w proces prób i przygotowań do spektaklu. Na podstawie obserwacji zachowań dzieci w zakładanej przestrzeni spektaklu, reżyserka - Barbara Kölling, wraz z aktorem i muzykiem, budowała przedstawienie. Niemieccy twórcy, którzy działają na obszarze teatru dla dzieci od dwudziestu lat, wybrali inną drogę od Włochów, poszli estetycznie i artystycznie o krok dalej. Czerpią inspiracje ze zdobyczy sztuki najnowszej, w tym również teatru, korzystają oczywiście z wielkiego doświadczenia La Baraccy, która jest niekwestionowanym pionierem w dziedzinie teatru dla najnajmłodszych, jednak tworząc spektakle patrzą na sztukę i komunikację z dzieckiem z innej perspektywy. Taki kierunek rozwoju teatru dla dzieci bardzo cieszy, zwłaszcza, że praca Włochów i artystów obszaru niemieckojęzycznego nie wyklucza się, rozwój może przebiegać dwutorowo.

W Bolonii podczas dyskusji na temat teatru dla dzieci w Austrii, w której brał udział Stephen Rabl - dyrektor artystyczny Teatru Dla Młodej Publiczności - DSCHUNGEL WIEN, przekonałam się, że Austriacy stawiają podobne zadania sztuce dla dzieci, jak Niemcy. Jaki przybiera to kształt artystyczny, będziemy mogli przekonać się w Polsce już w czerwcu, gdy na Biennale Sztuki Dziecka zostanie zaprezentowane przedstawienie "Niespodzianka" tejże wiedeńskiej grupy. Widziałam zapis dvd spektaklu - sądzę, że dzieci będą zachwycone, a dorośli przeżyją prawdziwy szok poznawczy. Jest na co czekać!

Moimi teatralnymi faworytami stali się zatem Niemcy i Austriacy, bo przecież poza DSCHUNGEL WIEN, pamiętać trzeba o świetnym salzburskim teatrze TOIHAUS, który z powodu choroby aktorki niestety nie zagrał przedstawienia "Tu i tam, moja mała podróż przez dzień", znanego dzięki Centrum Sztuki Dziecka również w Polsce.

Wśród spektakli, które pozostawiły we mnie pozytywne wrażenia, wymienić warto również ekspresyjnie zagrane i urocze wizualnie "Do łóżka" hiszpańskiego teatru Katarsis, bardzo ciekawe animacyjnie, ze świetnymi lalkami "Brzydkie kaczątko" duńskiego Teatru Lampe, prezentowane w ramach cyklu "Pocztówka z...", który w tym roku skupiał się na duńskim teatrze, czy bardzo ciekawe koncepcyjnie, gorsze w realizacji, "Ostatnie drzewo" Włocha - Stefano Bertolo, który stworzył ze wszystkich małych widzów orkiestrę, wręczając im instrumenty perkusyjne i włączając ich granie w akcję przedstawienia.

Spektakle, praktyka artystyczna, to podstawa poznawania świata teatru dla najmłodszych, jednak bardzo ważnym doświadczeniem były również spotkania z badaczami, krytykami oraz twórcami teatru dla dzieci, które podczas Forum ASSITEJ, organizowanego przez La Barracca - Testoni Ragazzi we współpracy z ITYRAN (Międzynarodową Siecią Badawczą Teatru dla Młodej Publiczności) koncentrowały się na teatrze dla najnajmłodszych. Wykłady z udziałem Ivicy Simica (Sekretarza Generalnego ASSITEJ International), Graziano Melano (Prezydenta włoskiego ASSITEJ), Wolfganga Schneidera (Prezydenta ASSITEJ International), członków ITYRAN: Manon van de Water (USA), Lisy Hovik (Norwegia), Evely Glodfinegr (Argentyna), Geesche Wartemann (Nimecy) oraz artystów Charlotty Fallon z Teatru de la Guimbarde w Belgii, Roberta Frabettiego założyciela Teatru La Baracca, Graziano Melano z Fundacji Teatru Ragazzi e Giovani oraz Anny Njgrd z duńskiego Teatru Lampe, połączone zostały z cyklem warsztatów i dyskusji - nazwanych "Okrągłe stoły", w których doszło do żywej wymiany zdań pomiędzy zainteresowanymi teatrem dla dzieci z całego świata. Podjęto m.in. próbę charakterystyki widza teatrów dla najnajmłodszych Poruszono np. kwestie: dziecko jako konsument, dziecko i jego rola w społeczeństwie oraz w historii sztuki, dziecko a estetyka.

Bardzo ważne okazało się również zaakcentowanie problemu braku w krajach europejskich szkół, kształcących artystów do tworzenia teatru dla dzieci. Dyskusja koncentrowała się na konieczności doszkalania nauczycieli, którzy bardzo często są przygotowani słabiej niż ich podopieczni na spotkanie ze sztuką. Obok edukacji postawiono również problem rodzica w teatrze, pytano, w jaki sposób go traktować, czy również wciągać do interakcji? Spornym zagadnieniem okazała się odpowiedzialność, którą twórcy biorą na siebie robiąc teatr dla najnajmłodszych. Wielu artystów z oburzeniem negowało samą kategorię odpowiedzialności, którą odróżniali od faktu nie robienia dzieciom krzywdy poprzez sztukę. Odpowiedzi, koncepcji i pomysłów było wiele. Świetnym podsumowaniem okazało się stwierdzenie, iż badacze powinni koncentrować się na stawianiu coraz większej ilości pytań, poznawaniu dzieci jako potencjalnych widzów, badaniu rozwoju sztuki, ale przede wszystkim odpowiedzią na liczne pytania powinna być praktyka artystyczna, bez doświadczania której nie można teoretyzować.

Jak na tym barwnym, różnorodnym tle wypada Polska, nieobecna w tym roku w programie Festiwalu? Przed wyjazdem do Bolonii miałam wrażenie, że tworzone u nas spektakle dla najnajmłodszych, całkowicie wpisują się w założenia o teatrze dla dzieci do lat trzech, wypracowane w innych krajach Europy przez trzydzieści lat praktyki. Konfrontacja wyobrażeń, zbudowanych na podstawie wielu nagrań i kilku obejrzanych w Polsce spektakli, z rzeczywistością europejskiego żywiołu teatru dla najnajmłodszych, pozwoliła mi przekonać się, że produkcje trafiające w sedno europejskiego myślenia o tego typu sztuce, to wciąż jeszcze przyszłość polskiego teatru. Prace poznańskich grup czy rozchwytywane "Tygryski" stołecznej Lalki, to nadal jeszcze tylko poszukiwania języka, form wyrazu, komunikacji z najnajmłodszą publicznością. Może przedstawienie przygotowywane w Białymstoku przez trzy absolwentki tamtejszego Wydziału Sztuki Lalkarskiej przyszłość przemieni w teraźniejszość?

na zdjęciu: "Tygryski" z Teatru Lalka w Warszawie

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji