Artykuły

Kraków. Arsharter - warsztaty dla dorosłych

Warsztaty teatralne, taniec albo zajęcia plastyczne. Zamiast telewizji, internetu i klasycznego przesiadywania w knajpie przy piwie. W Krakowie działa miejsce, w którym dorośli - i nie tylko - mogą zmierzyć się ze swoim talentem.

Kiedy się spotykamy, ja zaczynam rozmowę. - Przepraszam, że tyle to trwało, ale byłem strasznie zapracowany. - I właśnie dla takich ludzi stworzyliśmy to miejsce - odpowiada Wojciech Terechowicz, założyciel i twórca atelier artystycznego Hothaus.

W atelier założył własną firmę "Arsharter - Siła ludzkiego talentu", poprzemysłową halę na Zabłociu zaadaptował na miejsce do malowania, salę teatralną i pokój do ćwiczeń tanecznych w jednym. Pracownia mieści się w dawnych zakładach Telpodu, a w środku zamiast maszyn i podzespołów elektronicznych stoją kanapy, wielkie sztalugi i lustra. Stare druty przerobione są w fantazyjne instalacje, rury przemysłowe, robią za wystrój wnętrza.

- Nie chcemy tworzyć arcydzieł, nie szukamy geniuszy. Pragniemy tylko pokazać, że sztuka może być dobrą zabawą i ciekawą formą spędzania wolnego czasu - mówi Terechowicz. - Jako aktor dużo czasu spędziłem za granicą. Pamiętam taką scenę w Niemczech: wchodzę do apteki, kupuję lekarstwa, rozmawiam z aptekarzem, a ten mnie zaprasza do swojego domu na koncert. Bacha grali pięknie.

Zajęcia w atelier przeznaczone są dla wszystkich - starszych i młodszych. Kiedy maluchy biegają po sali i wykonują ćwiczenia teatralne, rodzice mogą ćwiczyć jogę. Niektórzy traktują zajęcia jako przymiarkę do egzaminu z aktorstwa, inni ze sztuką na co dzień niewiele mają wspólnego. Ale dobrze się przy tym bawią.

- Szukałam czegoś, co otwarłoby mi czaszkę. Nie chciałam trafić do domu kultury, w którym starsza pani stawia garnuszek i każe malować martwą naturę - wspomina Barbara Foltyńska, na co dzień menedżerka w agencji public relations. - Zajęcia są bardzo intensywne, ale w ciągu pół roku nie opuściłam żadnych.

Arshafter działa na zasadzie prywatnego przedsiębiorstwa. Oprócz zajęć dla zainteresowanych swoją ofertę kieruje także do szkół (m.in. cykl koncertów Ars Longa). Krzysztof Rozmus, 34-letni informatyk, trafił tam przez internet. Po trzech latach pracy w Szwajcarii postanowił zabrać się za rzeczy, na które nigdy nie miał czasu. - Sam rzadko chodzę do teatru. Traktuję to jako zabawę, ale nie bez pozytywnych konsekwencji. Kiedy poszedłem do sklepu, po rozmowie z ekspedientką od razu poczułem większą świadomość swojego głosu. W sam raz dla kogoś, kto całymi dniami siedzi przed komputerem i jest odcięty od relacji z innymi ludźmi. Pod jednym warunkiem: trzeba mieć odwagę i potrzebę robienia dziwniejszych rzeczy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji