Artykuły

"endo", nowy spektakl LTT

"endo" w chor. Ryszarda Kalinowskiego w Lubelskim Teatrze Tańca. Pisze Grzegorz Kondrasiuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Lubelski Teatr Tańca od kilku lat przechodzi metamorfozę. Zwarty niegdyś team stał się dziś bardziej szyldem, pod którym grupa choreografów-tancerzy realizuje swoje autorskie projekty. Po duecie "NN" w wykonaniu Ryszarda Kalinowskiego i Wojciecha Kapronia, solowym "kosmosie" Kapronia przyszedł czas na "endo" - autorską choreografię Kalinowskiego.

Jest to już kolejny spektakl przygotowany w ramach Teatru Centralnego, we współpracy z niezależną grupą produkcyjną kilku.com (odpowiadającą za projekt oświetlenia i scenografii) i kompozytorem Piotrem Kurkiem. Nowa jest tym razem obsada - obok Beaty Mysiak (znanej z poprzednich produkcji Lubelskiego Teatru Tańca) gościnnie występują w "Endo" Barbara Czajkowska, tancerka niezależna, i Justyna Konstańczuk z Grupy Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej.

O ile można wierzyć tekstowi towarzyszącemu premierze, miał być to spektakl radykalny i introspektywny. W nieco obrazoburczym manifeście twórcy przedstawienia rozprawiali się ze zwyczajowymi skojarzeniami związanymi ze słowem "kobieta", z tradycyjnym wizerunkiem "kobiecości", ciepłym, domowym i uładzonym. Kto popełnił błąd sugerowania się zapowiedziami, a na domiar wszystkiego widział i pamięta poprzednie spektakle Kalinowskiego, oraz zna możliwości taneczne wykonawczyń - miał prawo poczuć się zawiedziony. Poprzeczka zawieszona po "NN-ie", "48/4", "I znów, i jeszcze raz" na sporej wysokości, okazała się zbyt trudna do przeskoczenia. Zamiast niepokoju - chyba to słowo najlepiej oddaje kierunek w którym podąża Kalinowski swoich poszukiwaniach - otrzymaliśmy zaledwie kilka interesujących wizualnie szkiców. Co więcej - odważna, wielka scenografia-konstrukcja w wykonaniu Aleksandra Janasa i Roberta Królika z kilku.com wraz z hipnotyczną muzyką Piotra Kurka zbyt skutecznie konkurowały z partyturą ruchową, przykrywały ją, odbierały znaczenia.

Choreografia stworzona z obsesyjnych, powtarzanych gestów odruchowego, kurczowego dotyku, dłoni wędrujących po własnym ciele w próbach samorozpoznania, nie spotkała się ze zwyczajową w przypadku spektakli LTT pasją wykonania, tak jakby nie znalazła odpowiedzi w artystycznych osobowościach trzech wykonawczyń. Rodzące się tu i ówdzie niebezpieczne i twórcze momenty napięcia, kiedy tancerki więzły w długich elastycznych sznurach rozpiętych na zamykającej niemal połowę sceny konstrukcji ginęły równie szybko, jak się pojawiały. Wydaje się, że temat przerósł twórców, że nie dostali się do ukrytej w zjawisku tańca broni, w tańcu jako sztuce w naturalny sposób zorientowanej na tematy psychosomatyczne, zdolnej do odgrywania tajemnic ciała.

W "temacie kobiecym" nadal wzorcem metra pozostają inne, pokazywane w Lublinie realizacje, takie jak choćby zagrany zaledwie dwukrotnie, doskonały spektakl "Daleko od ciała" duetu d&a dance action. Zaś widziane w kontekście najnowszej lokalnej historii tańca współczesnego "endo" skłania do ciekawej tezy - że mamy w Lublinie do czynienia z prawdziwym boomem na feminizm w sztuce.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji