Artykuły

Szekspir na zielonym tle

Na premierze "Straconych zachodów miłości" Williama {#au#136}Szekspira{/#} w Teatrze Polskim oklaski rozlegały się już po pierwszym podniesieniu kurtyny. Były wyrazem aplauzu dla wspaniałej scenografii. To przedstawienie, nie znanej niemal w Polsce Szekspirowskiej komedii, jest pięknym przekładem twórczej harmonii dwojga artystów: scenografa - Zofii de Ines i reżysera - Macieja Prusa.

Najpierw trzeba jednak koniecznie wymienić autora nowego przekładu, Stanisława Barańczaka, bez którego wystawienie tej sztuki byłoby w ogóle niemożliwe, stare bowiem, XIX-wieczne przekłady są dla współczesnej widowni absolutnie nie do strawienia.

Gdy podnosi się kurtyna, ukazuje się park, szpaler wysokich ścian strzyżonej zieleni (podobne można podziwiać np. w pałacowym parku w Wilanowie). To dzieło sztuki scenograficzno-ogrodniczej stanowi jedyną, niezmienną, a tylko wspaniale oświetlaną scenerie, gry towarzysko-miłosnej czterech młodych, wyrafinowanych, pełnych dowcipu i wigoru par. Są tu znakomite warunki do wzajemnego podglądania się, podsłuchiwania i maskowania. Tu rozleniwione słońcem dziewczyny pokładają się na trawie. Tu także odbywają się łowy - obowiązkowa, nakazana etykietą dworską zabawa. Arystokratyczne nimfy są jednak doskonale świadome, że strzelają z łuku nie tyle do nieszczęsnych zwierząt, co do serc kawalerów, którzy byli tak zuchwali i nieprzewidujący, że usiłowali się sprzeciwić prawom Amora. Motywem naczelnym komedii Szekspira są bowiem męskie śluby czystości złożone przez młodego króla Nawarry i trzech jego towarzyszy, pragnących poświęcić się jedynie doskonaleniu duchowemu i intelektualnym dysputom. Jest to, jednym słowem, inny wariant motywu znanego doskonale Polakom ze "Ślubów panieńskich" Fredry.

Wysokie ściany strzyżonej parkowej zieleni w przedstawieniu Prusa i de Ines odgrywają także rolę teatralnych kulis - tworzą scenę na scenie. To bowiem, co oglądają widzowie, jest rodzajem teatru w teatrze. Młodzi bohaterowie sztuki Szekspira grają przed sobą nawzajem dworską, wyrafinowaną komedię, jest to rodzaj konkursu obojętności i wzajemnego uwodzenia, próba sił, aż po scenę autentycznej maskarady, kiedy przemyślne panny dają ostatecznego łupnia przebranym za Moskali (!) niefortunnym konkurentom. I od tego dopiero momentu, po wzajemnym rozpoznaniu, może zacząć się gra bardziej serio, której jednak mamy tu tylko zapowiedź.

Spektakl w Teatrze Polskim, grany przez pełnych wdzięku, młodych aktorów, emanuje radością życia i energią, pomimo że nie ma w nim wielkich kreacji.

Najciekawszą postać sceniczną stworzył Leon Charewicz w roli ekscentrycznego dziwaka, Armada. Jego wykoncypowane i wielce niefortunne afekty stanowią znakomity kontrast dla autentyzmu czterech młodych par, które musiały jednak wykazać wiele inteligencji i odwagi, by go w sobie odnaleźć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji