Świat zadumy
Spektakl ten jest bardzo ważny. Zarówno ci mniej liczni, których Czechow nuży, jak i ci liczniejsi, których zachwyca lub przynajmniej bawi mogą w tym przedstawieniu zasmakować.
Jan Świderski wycyzelował postać profesora, Aleksandra Śląska niekonwencjonalnie pogłębiła postać jego młodej żony Heleny, Elżbieta Kępińska łączy rysunek zewnętrzny z portretem psychologicznym jego córki z pierwszego małżeństwa, Halina Kossobudzka jest aż demoniczna w roli jej babki, indywidualnie, twórczo, Gustaw Holoubek bardzo nawet zaskakująco traktujący postać wujaszka Wani, czyli po polsku po prostu Jasia, albo Iwasia, Krzysztof Chamiec, z wielką dyskrecją czechowską grający prowincjonalnego lekarza i idealistę, Jan Matyjaszkiewicz przedstawiający jaskrawiej Tieliegina, zubożałego ziemianina, Hanna Skarżanka w transformacji scenicznej, zaiste zaskakującej i tym ciekawszej, kreująca postać starej niani, wreszcie Henryk Łapiński, grający służącego na zmianę z Andrzejem Sewerynem - oto nie byle zestaw. Toteż już gdzieniegdzie otrzymali szczegółową analizę gry do czego łączę moje przytakiwania.
Dejmek dowiódł, że potrafi kreować nie tylko imponujące widowiska, efektowne i bulwersujące, lecz także przedstawić świat zadumy. Rzetelnie wsłuchał się w subtelne półtony pisarza operującego tak rozbudowaną skalą niuansów jak Czechow. Czasem największy zaszczyt realizatorom przynosi pokora reżyserska wobec dzieła. Uważam, że najlepsza jest właśnie taka reżyseria, której najmniej widać, która się najmniej narzuca. Wielostronny spektakl pod batutą Dejmka jest tego dowodem. Jestem w takim stopniu tym zbudowany, że zapominam nawet o pewnych zdziwieniach co do obsady, jakie budził afisz u znającego aparycję i emploi czołowych naszych aktorów.
Mam tu oczywiście, na myśli powierzenie Skarżance roli staruszki, z czego zresztą wywiązała się cudownie, a po drugie w tym samym zestawie aktorskim widziałbym raczej Holoubka w roli uwodzącego doktora utopisty, zaś Chamca w roli przytłoczonego poświęceniem filaru gospodarstwa.
Tym większa chwała reżyserowi i aktorom, że wypadły tak sugestywnie role w zasadzie sprzeczne z predyspozycjami.