Artykuły

Przedstawienie o przedstawieniu

Podobno jeden z widzów, któ­ry oglądał ostatnio na deskach Teatru im. St. Jaracza sztukę Ta­deusza Różewicza "Akt przerywa­ny" opuścił teatr wzburzony, a w książce zażaleń napisał, że teatr go jako widza obraził. A co ma zrobić sprawozdawca teatralny skoro o jego profesji autor sztuki wyraża się jak naj­gorzej? Co ma zrobić, skoro... autor ma rację?

Przedstawienie głośnej sztuki Różewicza jest w Teatrze im. St. Jaracza spektaklem znakomitym, pełnym dowcipu, inteligentnej zabawy, nieustanną rozmową z publicznością o sztuce teatralnej. Rzecz jednak w tym, że nie każ­dy umie się bawić, nie każdy chce się bawić, nie każdy rozu­mie w którym miejscu zaczyna się zabawa, a w którym miejscu jest mowa o rzeczach naprawdę poważnych, o kształcie współczes­nym dramaturgii i sztuki teatru.

Trzeba więc wyraźnie powie­dzieć, że spektakl przeznaczony jest dla określonego widza, że nie może liczyć na masową pu­bliczność, że brutalne obalanie konwencji teatralnych, do których zwykły widz jest przyzwyczajony, może się spotkać z jego gwał­towną dezaprobatą, Na to nie ma rady. Ale istnieje niewątpliwie potrzeba grania i takiego reper­tuaru, istnieje potrzeba takich eksperymentów artystycznych. Walka tu idzie o ważną rzecz, o gusty publiczności, o drażnienie jej, zmuszanie do myśle­nia o teatrze jako o zjawisku sztuki. Przedstawienie w Teatrze Jaracza uczy takiego myślenia i jeśli widz skłonny będzie pójść na tę lekcję teatru z pełnym zaufaniem, pozostawi poza pro­giem swego domu nieufność i po­gardę do wszystkiego, co jest inne niż znał dotychczas, to z pewnością odniesie wiele ko­rzyści i przeżyje niejedno miłe zaskoczenie.

Ale wróćmy do samego przedstawienia. Oto pojawia się na scenie Czerstwa Kobieta, gospodyni w domu Konstruktora. Jej pojawienie się zaznacza tylko pewną sytuację, a nie wiemy ja­ki ma charakter, jakie poglądy, do czego dąży, jak myśli. To wszystko jest nieważne. Jest ona jakby tylko samą śmiesznością własnej egzystencji, śmiesznością, która wynika ze zlepku cech, które jesteśmy skłonni z przy­zwyczajenia przypisywać prostej kobiecie służącej w czyimś do­mu. Ale ta prosta kobieta obra­ca się we współczesnym nam świecie, ogląda telewizję, słucha radia, jest obecna przy rozmo­wach prowadzonych w domu. I kiedy spojrzymy na to wszyst­ko jakby z zewnątrz to okaże się, że ciągle obracamy się w ży­ciu na granicy groteski.

Ewa Mirowska stworzyła w tej roli znakomite dzieło sztuki ak­torskiej. Wykorzystała swoje bo­gate możliwości, panując w bezbłędny sposób nad tworzywem literackim. Uciekając do parodii i stylizacji jednocześnie na­dając ruchom, gestom, gier­kom aktorskim nieodparcie komiczny charakter, dała kwintesencję owej śmieszności, o której była mowa wyżej, a jed­nocześnie pokazywała z drwiną jak w przyzwoitym teatrze grać "należy". Jeśli więc kogoś inte­resuje aktorstwo jako zjawisko artystyczne, otrzymuje tutaj od aktorki świetny materiał do ana­lizy.

W roli Autora wystąpił w tym przedstawieniu Stanisław Kwaśniak. Zabieg pokazania autora na scenie jest osobliwie przewrotny. Teatr jakby brał odwet za niesceniczny pomysł wybitnego poe­ty - Tadeusza Różewicza. Różewicz napisał bowiem coś w ro­dzaju traktatu o pisaniu sztuki teatralnej, rozważania teoretycz­ne zgoła ilustrowane tylko pew­nymi scenami przypominającymi tekst dramatyczny. Nie poskąpił też ironii pod adresem teatru współczesnego. I oto ten teatr jego właśnie pokazuje na scenie, jego piszącego tę sztukę. Autor wpadł we własne sidła, napisał sztukę o sobie. Tak to pojął teatr. I cała ironia autora, chciał tego czy nie, zwróciła się prze­ciwko niemu.

Stanisław Kwaśniak najpierw z pasją pokazuje bunt poety przeciwko zastanym konwencjom literackim i teatralnym, jego pa­sję i wściekłość, a później po­wolne jakby poddawanie się ma­gii teatru. Budowanie przedsta­wienia na scenie, sprawdzanie praw rządzących tworzywem sce­nicznym - czasem, przestrzenią, grą aktorską, powoduje, że pasja. Autora wygasa, zaczyna się nor­malna praca. Jak zawsze, jak w każdym, teatrze...

Trudno powiedzieć czy taki sens tej roli chciał nadać reżyser, czy w zamiarze jego był to za­bieg czysto techniczny, sposób na przekazanie obszernych odautor­skich wypowiedzi, nazywanych didaskaliami. W ostatecznej jed­nak wymowie taki sens postaci Autora narzucał się dosyć wyraźnie.

W tym układzie spraw główna postać sztuki, wokół której kształ­tuje się pewien zarys fabularny Konstruktor, schodzi na plan dalszy. Widzimy go tylko w krót­kim epizodzie, zagranym przez Antoniego Lewka bardzo zabaw­nie. Alicja Krawczykówna, przy­zwyczajona do innego gatunku gry komediowej, nie zawsze zwy­cięsko borykała się z groteską ty­pu absurdalnego w roli Pięknej Dziewczyny. Wśród wykonawców innych epizodycznych ról zwró­cił uwagę Ireneusz Kaskiewicz (Parobek) celnością w charakte­ryzowaniu komicznej postaci. Bardzo dobrą scenografię, dow­cipną, ale oszczędną w wyrazie stworzył Daniel Mróz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji