Artykuły

Czy trzeba znać się na teatrze?

"Pytanie to, w tytule - postawione tak śmiało..." - że zacytuję mistrza Ildefonsa - tylko na pozór brzmi naiwnie i głupio. - Ależ oczywiście - gotowiśmy odrzec w pierwszym uniesieniu - że nie ma takiego obowiązku; ktoś może być znawcą, kłoś inny nie, natomiast powinnością tea­tru jest służyć jednym i drugim, przygotowywać widowiska powszech­nie dostępne!

Zapamiętajmy tę odpowiedź i zadaj­my pytanie następne: czy trzeba znać się na piłkarstwie? Przypuśćmy, że młoda dziewczyna zakochała się w piłkarskim kibicu i zaczęła chodzić z nim na mecze - otóż czy musi za­cząć choć trochę znać się na piłkar­stwie, aby w pełni odebrać piękno udanego pojedynku?

Każdy sympatyk piłki nożnej przy­zna chyba, że jest to nieodzowne, że nie wystarczy sama znajomość prze­pisów i reguł gry. Akcje obu drużyn mogą załamywać się pod bramką przeciwników, może być niewiele strzałów i zawsze efektownych parad bramkarzy, a jednak w jednym me­czu może to być wynikiem żenują­cej nieudolności napastników, w in­nym - znakomitej gry obu defen­syw. Zrozumiałe, że tylko z tego dru­giego meczu wytrawny kibic wyjdzie w pełni zadowolony.

Skoro zaś tak, skoro nawet "naj­większe widowisko XX wieku", ja­kim jest mecz piłkarski, wymaga "znajomości sztuki", czemuż inaczej ma być w przypadku teatru? On też rządzi się swoimi prawami, on też przeżywa ewolucję, ma swoje tajem­nice, swoje "reguły gry", znane tylko najwierniejszym kibicom... "Akt przerywany" Różewicza grany w Teatrze im. Jaracza jest na przykład bardzo ciekawym, bardzo dobrym przedstawieniem, co nie zmienia fak­tu, że mniej wyrobiony widz wyjdzie najprawdopodobniej wściekły, przeko­nany, że wydrwiono go, oszukano i nabrano...

A przecież teatr bynajmniej nie chciał tego widza obrazić, po prostu wyjątkowo przygotował widowisko przeznaczone jedynie dla najwierniej­szych "kibiców" Melpomeny, przy okazji dając swoim aktorom okazję do wypróbowania odmiennych środ­ków wyrazu, co potrzebne jest i dla postępu i dla jakiejś psychicznej hi­gieny. Może przydałoby się wpraw­dzie jakieś ostrzeżenie - gwiazdka, czy inny znak na afiszu, podobny do znaków przestrzegających kierowców przed wyjątkowo trudnym odcinkiem drogi - ale to już jest sprawa od­rębna, propozycja zgłoszona raczej półżartem...

Oczywiście - dodaję to dla unik­nięcia nieporozumień - "zasady gry" prowadzonej przez Różewicza dają się łatwo wytłumaczyć, sęk jednak w tym, że ich objaśnienie w niczym widzowi życia nie ułatwi: albo było się w tearze wiele, wiele razy i wówczas bawimy się na "Akcie przerywanym" (Różewicz prześmiewa się bowiem ze wszystkich zastanych, istniejących form teatru - trzeba je znać, aby móc śmiać się z nim razem) albo, trudno i darmo, bez gniewu i obrazy należy wybrać sobie inną pozycję z bogatego repertuaru łódzkich teatrów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji