Artykuły

Anegdota wam wszystko wybaczy

Kto ma prawo do anegdoty? - pyta w swoim cotygodniowym felietonie pisanym specjalnie dla e-teatru Marta Cabianka

Co z tego, że anekdotos znaczy po grecku "nie publikowany", a dzieło Prokopiusza z Cezarei przedstawiające skandaliczne historie z życia cesarza Justyniana nosi tytuł "Anekdota", czyli "Historia sekretna" i nie było przeznaczone do rozpowszechniania? Anegdota przecież znaczy dzisiaj: "tym bardziej do publikacji", a lepszego tytułu niż "Historia sekretna" nie wymyśliłby kierownik działu promocji żadnego wydawniczego koncernu.

Anegdotą stoi świat, a zwłaszcza świat teatralny. Ten żywi się historyjkami o ludzkich słabostkach i przymiotach, wpadkach i gafach. Opowiadanie o teatrze anegdotą ma stanowczo wielu zwolenników. Nie tylko dlatego, że zabawne i wdzięczne, ale że niezobowiązujące i bezpieczne, że ujmuje wszystko w cudzysłów, że znosi hierarchie, udając, że je ustanawia. Anegdota teatralna jest po prostu plotką, tyle że mającą imprimatur historyków teatru. Na niej bowiem spoczywa nieraz cały ciężar naukowego wywodu, w niej tkwi sedno badawczej inwencji. Anegdotę się ceni, ponieważ niczym karykatura potrafi uchwycić najbardziej charakterystyczne cechy człowieka. Ale też się ją przecenia, podnosząc do rangi historycznego świadectwa. Anegdoty nie oddają przecież sprawiedliwości swoim bohaterom, tylko narratorom. Nie należy bowiem zapominać, że opowiadanie anegdot jest staromodną formą lansu. Opinia publiczna kocha starych aktorów, którzy mają na podorędziu niezliczone dykteryjki o swoich mistrzach i scenicznych partnerach, diabelnie złośliwe i czułe zarazem.

Jest w tych anegdotach o Jaraczu, Solskiej, Węgrzynie, Eichlerównie i wielu, wielu innych coś zastanawiającego. Można by to chyba nazwać etyczną transgresją? Anegdoty są bowiem formą absolucji - odpuszczenia grzechów. Usprawiedliwiają wszystko i otwierają się na każde doświadczenie. Grzech przedstawiony w anegdocie przestaje być naganny, a staje się zabawny. Anegdota legitymizuje pijaństwo, cudzołóstwo, pychę, zawiść, kabotyństwo i skąpstwo. Wystarczy zwrócić uwagę, z jakim zachwytem opowiadane są historie o "niewyparzonym języku", "soczystym stylu" i "jędrnym słownictwie" tych wszystkich wielkich postaci, które klęły jak szewc. Ale nie daj Bóg, żeby taki sam język nasi admiratorzy anegdot usłyszeli dzisiaj od...

Kto zatem ma prawo do anegdoty? Po pierwsze ten, kto już nie żyje, a więc w pewnej perspektywie każdy z nas. Po drugie ten, kto zalazł innym za skórę - jak wyżej. Po trzecie ten, kto się wybił. Nie da się ukryć, że najlepsze, najsłynniejsze i usprawiedliwiające najcięższe grzechy są anegdoty o wielkich artystach. Trzeba się więc starać, bo korzystnie znaleźć się w tej ostatniej grupie.

Pijcie więc, cudzołóżcie i przeklinajcie - anegdota teatralna wam to wybaczy, jeśli będziecie naprawdę dobrzy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji