Fantazy w Ateneum
Tylko Teresa Budzisz-Krzyżanowska w roli Idalii potrafiła poruszyć publiczność, która podczas premierowego przedstawienia "Fantazego" wypełniła wczoraj teatr Ateneum.
Romantyczny dramat Juliusza Słowackiego o zblazowanym światowcu, który kupuje miłość za pieniądze, po długiej przerwie wrócił na warszawskie sceny.
Gustaw Holoubek, reżyser przedstawienia, postawił sobie zadanie pieczołowitego przekazania tekstu i zrezygnował z pomysłów interpretacyjnych. Nieliczne skróty posłużyły mu do ukrycia niekonsekwencji oryginału. Sobie zostawił rolę hrabiego Respekta, podupadłego arystokraty, który małżeństwem córki chce uratować majątek.
"Fantazy" w Ateneum nie jest ani komedią, ani pastiszem sentymentalizmu, ani krytyką społeczną. Holoubek odsunął przesłania na bok i dał pograć aktorom. Powstał spektakl zespołowy, szczery i czysty w inscenizacji.
Naturalnością i poczuciem sentymentalnej konwencji błysnął Marek Kondrat. Jego Fantazy był znudzonym fanfaronem, lekko już posiwiałym, który poetyczne pozy przybierał dla dowcipu, w głębi duszy pozostając człowiekiem ciemnym i nieodgadnionym. Wysłaniec Jan, w którego wcielił się Krzysztof Kolberger, wykreowany był za to na bohatera romantycznego. W burce i w zabłoconych butach wyglądał, jakby wskoczył na scenę wprost z rumaka, którym pędził przez stepy do Ateneum.
Rolę Idalii z psychologicznym idealizmem zagrała Teresa Budzisz-Krzyżanowska, aktorka Teatru Studio.
To ona napędza intrygę, jej miłość do Fantazego zwycięża wszystkie przeszkody, aż do finału, okupionego ofiarą Majora (Marian Kociniak). To jej gra najbardziej podobała się publiczności.
Scenografia Lidii i Jerzego Skarżyńskich ilustrowała burzę uczuć Idalii. Oprawili scenę w stylizowane freski, przedstawiające nagie ciała mitologicznych kochanków.
W tym sezonie w teatrach warszawskich z polskiej klasyki grane są tylko trzy sztuki Fredry ("Zemsta", "Mąż i Żona" i "Pan Jowialski"). "Fantazy" na deskach Ateneum w udany sposób uzupełnia tę listę.