Artykuły

Eichlerówna i inni

NARESZCIE żywe przedstawienie. Przedstawienie, które dzisiaj jest zdarzeniem teatralnym, a które za lat kilka bądzie już miało swoją le­gendę. Przedstawienie z wielką rolą Ireny Eichlerówny, z udziałem plejady akto­rów , któ­rych udział w warszawskiej "Czajce" Czechowa z roku 1970 zostanie zapa­miętany przez kronikarza życia teatralnego, z świetną scenografią Ma­riana Kołodzieja, z próbą innego niż to się dotąd działo odczytania drama­tu Czechowa przez Tadeusza Minca, z ważnym, przekonywająco brzmiącym artykułem Ryszarda Przybylskiego w programie. Tyle zasług naraz, tyle li­czących się elementów, tyle zjawisk wartych odnotowania w jednym spek­taklu - to nieczęsto sie zdarza. Nie koniec na tym: jest to - myślę - przedstawienie ciekawe nie tylko dla recenzenta. Powinno chyba stać się "zdarzeniem frekwencyjnym".

Tadeuszowi Mincowi udało się powie­dzieć w tej "Czajce" coś istotnego na temat teatru Czechowa. Smutny dra­mat, czy komedia, relacja melancholij­na o cierpiących bohaterach, czy nie unikająca komizmu opowieść o żywych ludziach, teatr zasmucający, czy teatr - choć jest tu i itrza) samobójczy, i zmarnowane życie niejednego porząd­nego człowieka i przynoszące cierpie­nia, wielkie namiętności miłosne, i roz­trzaskane ideały, i zabitą nad jeziorem czajką - budzący uśmiech, śmiech na­wet? Od przeszło siedemdziesięciu lat trwają spory na ten temat, zgłaszane są z użyciem jednakowo przekonywająco brzmiących argumentów różne rozstrzygnięcia, podejmowane są różne - rozpięte na tych dwóch przeciwstaw­nych diagnozach: melancholijny smu­tek, bądź komediowe okrucieństwo - próby zagrania Czechowa. Trwa to od czasów sporu o te sztuki między Stanisławskim i Czechowem. Pełen współczucia ton odzywający się w przedsta­wieniach moskiewskiego Teatru Arty­stycznego (tu odbyła sie w roku 1898, po klapie petersburskiej, historyczna premiera "Czajki") wydawał się fał­szywy. Ciągle brakowało jednak argu­mentów teatralnych, które mogłyby tę opinię o sztukach Czechowa (zresztą opinię, przeciwko której buntował się sam autor) obalić. Nie bardzo było nawet wiadomo, kto mógłby się tego pod­jąć.

DZISIAJ, po premierze Tadeusza Minca w Teatrze Narodowym, można już na to pytanie próbować odpowiedzieć. Dokonać tego może (i musi) aktor. Aktor, który z bogatego rejestru tonów "Czajki" wybierze to, co współcześnie może sie wydać ży­we, który własną indywidualnością i własnym rozumieniem życia, własną kreacją artystyczną do końca dopowie niedopowiedziane diagnozy Cze-chowa, który potrafi stworzyć tak wielką, tak czystą i tak z pozoru pro­stą (prostą, bo cudownie logiczną we­wnętrznie) rolę jak Irena Eichlerówna grająca w tym przedstawieniu po­stać aktorki Arkadinej. Bez wahań rezygnująca z tego, co mogłoby uszla­chetnić tę postać, bez ceremonii po­kazująca ludzkie słabostki wielkiej (choć jakże w swymi gwiazdorstwie prowincjonalnej) aktorki, rezygnują­ca z sztucznej maski, więcej z satysfa­kcją pokazującą to, co jest marnie granym fałszem, a co okrutną, wsty­dliwie na ogół ukrywaną prawdą o człowieku.

Pomysły reżyserskie, dogmatyzm in­terpretacji inscenizacyjnej, sztuczki teatralne, zabawy scenografa, gryma­sy tragiczne bądź farsowe - to wszystko nie ma w przedstawieniach Czechowa najmniejszego sensu. Dzie­siątki pułapek, jakimi wypełniony jest ten tekst, ominąć potrafi jedynie wielki aktor. Irena Eichlerówna, nie tylko stworzyła pamiętną kreację. Po­kazała także, jaki może być Czechow. Pod wrażeniem tej roli - może na­wet trochę wbrew rozsądkowi - chciałoby się powiedzieć: właśnie taki i tylko taki.

Wielka indywidualność Eichlerówny mogłaby rozsadzić przed­stawienie, gdyby była w tej "Czajce" solistką, nie dbającą w konstruowaniu własnej roli o to, jacy są partnerzy, i czym stanie się "Czaj­ka" jako dzieło teatru. Tym razem współorganizowała przedstawienie, ton Eichlerówny z lepszym bądź gor­szym rezultatem został podjęty przez cały zespół, rola jej harmonijnie współbrzmiała z przedstawieniem, z jej własnym i reżysera, Tadeusza Minca, Czechowem. Świetnym, komicznym dla niej partnerem byl Kazimierz Opaliński (Sorin), z Arkadiną Eichlerówny dobrze zharmonizo­wany na prawach kontrastu był gra­jący jej syna, zbuntowanego Trieplewa, Zdzisław Wardejn (ciekawe sce­ny neurastenii z pogranicza histerii; zabawne elementy pastiszu w mono­logach o nowej sztuce, w których używał gestów i tonów dyrektora Tea­tru Narodowego), z precyzją, z auto­ironiczną skromnością narysował syl­wetkę Trigorina, jej kochanka, An­drzej Szczepkowski, dobrze partnerował Eichlerównie Jerzy Kaliszewski (Dorn), Emilia Krakowska (Masza); ładnym debiutem okazała się rola Anity Dymszówny (Nina Zarieczna), prościutko pakazana postać dziewczy­ny, która jest pełnym przeciwieństwem Arkadinej Eichlerówny.

Ważność tego przedstawienia (granego w dosadnie brzmiącym tłuma­czeniu Natalii Gałczyńskiej, trochę zaskakującym dla osób osłuchanych z przekładem Artura Sandauera) pole­ga więc na tym, że Czechow przeko­nał ze sceny jako autor komediowy.

Myślę, że w ciągu tych dwóch go­dzin (odliczając przerwę) spędzonych na widowni Teatru Narodowego przekonaliśmy się, juk okrutna potrafi być śmieszność - i jak żywym, jednym z największych ostatniego stulecia, auto­rem teatralnym jest Czechow. Teatr zapłacił za to sporą cenę: pokazał przedstawienie, w którym na wszystkie pytania odpowiada się przy pomocy in­dywidualnego klucza psychologicznego, w którym o sztuce mówi się banalnym sposobem, w którym żegnając się z bo­haterami, nie interesujemy się ich dal­szym losem. Utracona została perspek­tywa spojrzenia na epokę nie tylko li­terackich, czy artystycznych zmagań - co w "Czajce" jest sprawą o niebaga­telnym znaczeniu.

Ale mamy za to przedstawienie, które jest dobrym, żywym teatrem. Bez korników pożerających stare me­ble, bez świerszczy, cykających w parku i bez melancholijnych westch­nień nad światem, który budzi po prostu uśmiech. Ale nie jest to uśmiech rozbawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji