Artykuły

Czajka

Bohaterami "Czajki" Czechowa są artyści-pisarze i aktorzy, uznani i początkujący. Przedstawiciele starszej generacji to Irena Arkadina - wiel­ka aktorka i sławny pisarz Trigorin. Wiele się mówi o sztuce, o powołania i powodzeniu. Konstanty Trieplew, syn Arkadiny - wyrastał w artystycznej at­mosferze salonów matki, w których przewijały się same znakomitości. Wcho­dził w życie z przekonaniem, że nie ma talentu, że nic nie znaczy. - Zero! - wykrzykuje mu w twarz matka, zdając sobie sprawę, co może syna najbardziej dotknąć. Ale sztuka Konstantego - choć nas przekonują, że zrodzona z zazdrości - jest żarliwa i zbuntowana. Nie chce, aby bohaterowie jego dramatów jedli na scenie obiad. - Nie pokazujmy, jakie jest życie naprawdę, ale jakie jest w na­szych marzeniach. Sztuka musi zdobywać nowe formy, inaczej w ogóle nie ma wartości!

Jakże pięknie zabrzmią te same nuty w "Dwóch teatrach" Szaniawskiego. Pol­ski dramatopisarz podjął po wojnie dys­kusję o formie i treści teatru. W jego sztukach też występowali zwyczajni lu­dzie, poruszali się w pokojach z klam­kami, jedli prawdziwe dania i płakali prawdziwymi łzami. I Szaniawskiemu marzył się teatr snów - teatr impresji, bez fabuły i bez realistycznych deko­racji.

A wiec czyżby i Czechow opowiadał się przeciwko własnemu teatrowi? Nie­wątpliwie. "Czajka" to sztuka wielowar­stwowa, nieco przewrotna. Chociażby sprawa pisarza Trigorina. Postać ta po­traktowana jest ironicznie, a znajdujemy w niej wiele cech samego Czechowa. Wielcy i uznani są w "Czajce" utalen­towanymi odtwórcami, a młodych - Konstantego i Ninę Zariecznę - prze­pełnia autor wielką ideą i posłannictwem, lecz pozbawia ich laurów wybitnych lu­dzi sztuki.

Pisarstwo Konstantego zrodziło się z bólu i kompleksów - pragnął dorównać innym. W gruncie rzeczy to snob, czło­wiek słaby, niegodny współczucia. Tyle Czechow i tyle przeszło półwiekowa tra­dycja teatralna.

W warszawskim Teatrze Narodowym czechowowską "Czajkę" zaprezentował Tadeusz Minc. Marian Kołodziej zapro­jektował park Arkadiny, a raczej brzeg jeziora. Wielki artysta teatru potrafił prostymi środkami plastycznego wyrazu nasycić scenę, plątaniną burych gałęzi, które "grają" światłem. Ta bardzo suge­stywna i piękna kompozycja wprowadza nastrojowy klimat dla czechowowskich bo­haterów, zagubionych, wątpiących i sła­bych. Bo takimi przeważnie są i każdy kocha się nieszczęśliwie, nie w tej "co trzeba" osobie.

Właściwie jedna Arkadina triumfuje i w amorach i jako artystka. Rolę tę gra Irena Eichlerówna. Oto wreszcie bo­haterka na miarę jej talentu! Dowcip, elegancja głosu i gestu, a przy tym nie­zrównana błyskotliwość w prowadzeniu dialogu. Gdy mówi - cisza zalega rozkasłaną widownię (jak to się dzieje?). Wybitna indywidualność aktorska Ireny Eichlerówny znalazła w tej inscenizacji godnych siebie parnerów. Piotra Sorina - brata Arkadiny gra Kazimierz Opaliński. Nic mu się w życiu nie udało, chciał to, chciał tamto, marzył, planował i nic z tego nie wyszło. Teraz chce tylko żyć - i tak po ludzku boi się śmierci. Opaliński wnosi na scenę ciepło czechowowskiej atmosfery. I jakąś bardzo ładną za­dumę.

Drugim współpartnerem jest Zdzisław Wardejn w roli Konstantego. To aktor wrażliwy, zagrał syna Arkadiny nowo­cześnie, z dystansem, nie skłonił się ku karykaturze. Niektórzy poczytują za mi­nus, że Eichlerówna jest kpiąca, szyder­cza, ironiczna, a Wardejn cały czas "se­rio". Mnie to nie przeszkadza. Takie po­stawy są w pełni umotywowane. Wardejn stworzył postać młodego pisarza z kun­sztownej i subtelnej tkanki artystycz­nej, jego Konstanty stał się naczelną po­stacią dramatu, przejmuje i badzi współ­czucie. Jest nieszczęśliwy i szczery. Nie ma w nim nic z kabotyna. Czechow chciał, żeby to beztalencie było próżne i wściekle zazdrosne. A młody aktor wygrał całą mękę autentycznych poszu­kiwań twórczych, mękę jego nieudanej, a jakże pięknej miłości do Czajki. Mu­szę wspomnieć jeszcze o znaczącym de­biucie. Rolę Niny Zariecznej zagrała z dużym wdziękiem i naturalnością Anita Dymszówna.

Można dyskutować o pewnych manka­mentach przedstawienia - o niepełnej spójności poszczególnych scen, o nie naj­trafniejszej obsadzie niektórych ról. A jednak inscenizacja ta dowiodła, że "Czajka" pozostaje nadal frapującą ma­terią sceniczną. Sprawia wielką satysfak­cję i dla widzów i - zapewne - dla aktorów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji