Artykuły

Niebezpieczna zabawa z Lalką

"Lalka" w reż. Wiktora Rubina w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Piotr Bogdański w Nowych Wiadomościach Wałbrzyskich.

W tym spektaklu wszystko jest kontrowersyjne. Począwszy od samego tytułu. Mimo że pomysłodawcy przedstawienia Jolanta Janiczak i Wiktor Rubin pozostawili oryginalnie brzmiący tytuł powieści Bolesława Prusa to ich scenariusz zdecydowanie odbiega od literackiego pierwowzoru. To jednak początek Rubinowego szaleństwa. Aktorzy obsadzeni w poszczególnych rolach nie przypominają ani fizycznie, a tym bardziej wiekiem tych opisach przez pisarza. Twórcy teatralnej "Lalki" a.d. 2008 zachowali historię Stanisława Wokulskiego (niezły Bartosz Porczyk) rozdartego romantyka i businessmana zbijającego majątek i zabiegającego o względy niedostępnej Izabelli (Kinga Preis). Bohater próbuje odnaleźć własną tożsamość w jeszcze bardziej złożonej współczesności. Otoczenie tragicznej pary i wątki poboczne są już wyraźnie wzbogacone wyobraźnią Janiczaka i Rubina. Niektóre postacie dostały nawet własne historie jak Prezesowa. Akcja spektaklu toczy się współcześnie, bohaterowie posługują się językiem znanym z teraźniejszej, polskiej ulicy. Nie brak w nim nawet przekleństw. Wokulski lata samolotem i ogląda telewizję. Wydarzenia wkomponowane są z jednej strony w skromną scenografię, a z drugiej nie brak w niej rozmachu. Tak więc na scenie widzimy oprócz tradycyjnego fortepianu blaszkę wielkości samochodu dostawczego czy lalkę wysokości dwóch pięter. Wszystko to zaskakuje, czasami wręcz szokuje, ale czy czyni przedstawienie dobrym. Tu zaczynają się wątpliwości, na które liczy reżyser. Z premedytacją wkłada kij w mrowisko i czeka czy środowisko okrzyknie go wielkim artystą czy obrazoburcą. Osobiście dość skołowany tym co zobaczyłem na pewno nie zakrzyknąłbym - ręce precz od klasyki! Jednocześnie z gratulacjami także bym się wstrzymał. "Lalka" wg Rubina ma swoje dobre fragmenty - sceny z udziałem Stawskiej (Halina Rosiakówna) i Rzeckiego (Michał Chorosiński). Więcej jest jednak momentów słabszych jak jazgotliwa kłótnia Krzeszowskiej (Dominika Figurska) z mężem (Rafał Kronenberger).

Na ile Rubin odkrył coś ważnego w pozytywistycznej powieści i chciał nam o tym powiedzieć, a na ile bawił się formą. Niestety mam poczucie, że w "Lalce" za dużo jest zabawy, a za mało wyrazistej współczesnej treści. Twórca obsypał nas pytaniami, wątpliwościami, zadziwił, rozbawił, rozzłościł i wypuścił do domu. Jeśli o to chodziło to zadanie się powiodło, lecz dla mnie to za mało. Za brakło mi innych dla mnie ważniejszych emocji jak wzruszenie, refleksja, spontaniczność. Mimo to bez wątpienia spektakl poleciłbym. Na pewno jest to niebanalne i kontrowersyjne wydarzenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji