Artykuły

Rozmowy z katem

Dla ciebie ta historia, na szczęście, nie ma żadnej znajomej twarzy, nie budzi wspomnień, nie przywołuje dni grozy, cierpień, lęku. Co najwyżej skojarzysz ją z jakimś filmem, lekturą, szkolną lekcją. Dla ciebie znaczące są cyfry, daty, fakty. Rok temu ukazała się wstrząsająca książka Kazimierza Moczarskiego. Kilkanaście tygodni temu Teatr Powszechny w Warszawie przygotował jej sceniczną adaptację. I książka i spektakl noszą jeden tytuł: Rozmowy z katem.

Fakt I

Rok 1949. W celi więzienia na Mokotowie znalazło się trzech mężczyzn: Kazimierz Moczarski, dziennikarz, w czasie okupacji żołnierz AK należący do kierownictwa walki podziemnej. Podczas Powstania Warszawskiego redagował dziennik AK. Był jednym z ostatnich, którzy opuszczali zniszczone, skrwawione miasto.

Jürgen Stroop, SS Gruppenführer i General-Leutnant der Waffen SS, głównodowodzący "Wielką Akcją" likwidacji warszawskiego getta. Przyczynił się wówczas do zamordowania 71.000 Żydów. Jego konto obciąża wielu zamordowanych Polaków, Ukraińców, Greków. Za udział w mordowaniu amerykańskich lotników został w 1947 roku skazany na śmierć przez amerykański Najwyższy Trybunał. Po tym wyroku przekazano go polskim władzom dla zdania rachunku ze zbrodni popełnionych w naszym kraju.

Gustaw Schielke, zawodowy podoficer kryminalnej, obyczajowej policji z Hanoweru. W czasie wojny był archiwistą w krakowskim urzędzie Służby Bezpieczeństwa. Zajmował się papierami. Uchroniło go to od "obowiązku" mordowania.

Spędzili razem dziewięć miesięcy. Dzielili jednakowy los więźniów. Spali na takich samych siennikach, korzystali z tej samej skąpej przestrzeni, jedli tę samą więzienną zupę. To znaczy Stroop, jako generał, dostawał podwójną porcję. Miał też i inne przywileje: wolnomu było czytać książki, miał prawo do korespondecji, otrzymywał paczki od rodziny. Jedzeniem nie dzielił się nigdy.

W celi było jedno łóżko - na dzień przytwierdzane do ściany. Stroop spał na łóżku, Schielke na sienniku. Kiedy przybył Moczarski, Stroop oświadczył: idę na podłogę, panu jako członkowi narodu zwycięskiego przysługuje łóżko. Było to absurdalne wyróżnienie, Kazimierz Moczarski nie skorzystał z niego. Odtąd wszyscy trzej spali na podłodze. Solidarni, niedawni wrogowie.

Fakt II

Gdyby okoliczności ułożyły się inaczej, Stroop mógł zginąć tak, jak później z ręki żołnierzy polskiego podziemia, zginął Franz Kutschera (dowódca SS i policji na tzw. dystrykt warszawski). Kazimierz Moczarski był jednym z tych, którzy sprawdzali możliwość wykonania tego zadania.

III

,,W czasie pobytu ze Stroopem - napisał w swej książce Moczarski - starałem się, choć to z początku sprawiało mi niejaką trudność, widzieć w nim tylko człowieka... Szedłem - były żołnierz Armii Krajowej - ślad w ślad za życiem hitlerowca, razem z nim, koło niego i jednocześnie przeciw niemu... Podążałem za Stroopem w kwietniowe dni getta warszawskiego... Nad podziw dobrze pamiętał przebieg Wielkiej Akcji. Potrafił sypać na wyrywki datami, godzinami zdarzeń, liczbą schwytanych w każdym dniu i zabitych Żydów. Powiedział kiedyś: Musiałem być wtedy w transie, który utrwalił na zawsze przeżycia tamtych dni... Trudno mi było słuchać jego relacji.

Czułem jeszcze dym tej dzielnicy mojego miasta,pokonanej i palonej w 1943 roku".

IV

Książka jest wierną relacją zdarzeń jakie, choć trudno w to uwierzyć, miały miejsce naprawdę. Przedstawienie teatralne w skondensowanej formie, ale wiernie przekazuje zapis autora. Adaptator - Zygmunt Hübner - wyeksponował tę część rozmów, która dotyczyła Wielkiej Akcji, ale nie uronił niczego, co może wyjaśnić, jak to się stało, że syn skromnie uposażonego dowódcy policji księstwa Lippe-Detmold, dosłużył się stopnia generała SS - za ludobójstwo. Znamy zakończenie tej "kariery". W 1951 roku sąd PRL skazał Stroopa na karę śmierci. - Wyrok wykonano.

Znamy losy pozostałych dwóch więźniów. W 1956 r. Kazimierz Moczarski wyszedł na wolność, uniewinniony, zrehabilitowany. Gustaw Schielke został od razu po sprawie zwolniony i wyjechał do NRF.

W teatrze mowa jest tylko o tym, co działo się wcześniej. Tu odkrywa się jeszcze jedna, nie dość dokładnie poznana, karta strasznej historii.

Aktorzy zauważyli, że inaczej słucha tego przedstawienia widownia dorosła, a inaczej jest ono odbierane, gdy na sali przeważa młodzież. Panuje wówczas pełna powagi cisza, ogromne skupienie. Nawet rozładowujące napięcie, humorystycznie brzmiące uwagi szwejkowatego Schielke, nie budzą uśmiechu.

V

Przedstawienie zaczyna się wywiadem. Na pytania, które aktorzy zadają sali - są to fragmenty autentycznego wywiadu z Kazimierzem Moczarskim przeprowadzonego przez Mieczysława Orskiego i ogłoszone w "Odrze" nr 4 z 1974 r. - odpowiada Zygmunt Hübner. W imieniu autora Rozmów z katem. Kiedy rozmowa dobiega końca, na krześle, na którym przed chwilą siedział aktor, położona zostanie książka i kwiaty, w hołdzie pamięci nieżyjącego już dziś Moczarskiego.

Jest chwila ciszy. Gaśnie światło. Gdy reflektor teatralny znów oświetla scenę, oglądamy ciasną celę z owym przytwierdzonym do ściany łóżkiem, stolikiem, na którym leżą książki i rodzinne fotografie Stroopa, z kilkoma taboretami, jednym "kiblem".

Celę oddziela od widowni czarna siatka. Kir żałobny. Dzięki tej siatce uzyskano jeszcze jeden efekt. Oto widzowie odnoszą wrażenie, jakby patrzyli na gruboziarnistą, powiększoną, starą fotografię, aktorzy tracą swoje rysy twarzy. Zygmunt Hübner staje się podobny, nawet fizycznie, do Kazimierza Moczarskiego. Stanisław Zaczyk zmienia się do niepoznania, coraz bardziej identyfikując ze Stroopem. Kazimierz Kaczor nie jest już "Kurasiem".

Zasłona izoluje aktorów od widowni. Każdy z nich gra przede wszystkim przed dwoma pozostałymi. Dla mnie głównym bohaterem jest Moczarski - Hübner. To on przecież górował intelektualnie, a co najważniejsze - moralnie nad współwięźniami.

VI

Ciekawiło mnie, jak aktor radzi sobie z postacią Stroopa. Zapytałam o to Stanisława Zaczyka po spektaklu. Zaczęliśmy naszą rozmowę wspomnieniem lat okupacji. - Wojna zabrała mi, jak wielu moim rówieśnikom, najpiękniejsze lata młodzieńcze - powiedział pan Zaczyk. - Pracowałem na kolei. Tu mogłem zdobywać cenne wówczas informacje na temat przejeżdżających przez nasz kraj niemieckich transportów wojskowych. Na ich podstawie żołnierze Polski podziemnej prowadzili akcje dywersyjne. Wysadzano pociągi, zdobywano

broń. Moje własne przeżycia okupacyjne przytłumił dawno czas, ale w trakcie tego przedstawienia rozdrapujemy zabliźnione rany.

Tak się składało, że wielokrotnie grałem postacie Niemców. Niektóre z nich były mi wstrętne, ale nigdy nie utożsamiałem się z nimi. Zawsze udawało mi się zachować odpowiedni dystans. Tym razem jest inaczej. Stroop obciąża mnie psychicznie.

Praca nad tą rolą była trudna, ale jeszcze trudniej jest mi o tym mówić. Był taki moment, że w ogóle nie wierzyłem w powodzenie naszego przedsięwzięcia. Właściwie dopiero w momencie, kiedy znaleźliśmy się w zbudowanej na scenie celi - zamknięci, odseparowani od otoczenia, jak tamci więźniowie - odczuliśmy cały dramat.

Stroop zaczął mi rosnąć, olbrzymieć ponad straszne zbrodnie roku 1943, ponad przekaz jaki zostawił nam Moczarski, ponad czas.

Zdałem sobie sprawę, jaką rolę w naszym myśleniu o zagrożeniu, jakiego doświadczyliśmy kiedyś i jakie nadal istnieje - pełni ta postać. Bo mimo najokrutniejszych doświadczeń drugiej wojny są przecież miejsca na kuli ziemskiej, w których nadał faszystowskie idee dochodzą do głosu. Trzeba o tym pamiętać.

VII

Nie ma fikcji teatru. Jest prawda historii. Jak to było możliwe? To pytanie, na które tak dociekliwie szukał odpowiedzi Kazimierz Moczarski, powraca. Powraca, postawione przez twórców przedstawienia: reżysera - Andrzeja Wajdę, scenografów - Allana i Wiesławę Starskich, aktorów. Z wnikliwej analizy sensu tego pytania powstały wszystkie trzy znakomicie opracowane, żarliwie zagrane role.

Marcin Mroszczak zaprojektował program teatralny, wstrząsające dzieło grafika, własną dając odpowiedź na to dręczące pytanie: jak to było możliwe?!

Jak to było możliwe? Co odpowiem, kiedy ty mnie o to zapytasz?

Nie chciałam zabrać ciebie, córeczko, na to przedstawienie. Myślałam: masz jeszcze czas na poznanie prawdy o okrucieństwie człowieka. Niesłusznie. Trzeba wiedzieć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji