Artykuły

Mieć 30 lat i być trupem

"Łaknąć" w reż. Łukasza Chotkowskiego w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Dominika Kiss-Orska w Gazecie Pomorskiej.

"Łaknąć" to próba rozprawienia się z demonami, które uniemożliwiają nam życie w miłości

O "Łaknąć" mówi się, że to tekst niewystawialny. Chotkowski postanowił rozprawić się z tą tezą. I bardzo słusznie, bo mamy kolejny ważny spektakl.

Cztery czerwone ściany tworzą zamkniętą przestrzeń. Wąski podest, na którym zaraz pojawią się aktorzy. Widzowie zamknięci wewnątrz czworoboku kręcą się na obrotowych krzesełkach. Gaśnie światło.

Na równoległych ścianach wyświetlane są wizualizacje złożone ze zdjęć, z rysunków. Twarze: uśmiechnięte, pijane, zniekształcone. Młodzi ludzie bawią się razem, pracują, rozmawiają, sprzeczają. Koniec pokazu. W rytm ostrej muzyki techno na podest wbiega czterech bohaterów sztuki. Przez następną godzinę będziemy wirować na obrotowych stołkach w rytm ich bolesnych doświadczeń. Będziemy świadkami łaknienia, głodu, pragnienia. Braku miłości i tego, że gdy próbujemy zaspokoić to pragnienie, zaspokajamy jedynie pożądanie.

Reżyser Łukasz Chotkowski, pokusił się o prapremierowe wystawienie w bydgoskim teatrze przedostatniego dramatu Sarah Kane, najbardziej radykalnej i kontrowersyjnej autorki ostatnich lat. Zrewolucjonizowała teatr w rodzimej Anglii, ale i w całej Europie. 7 lat temu wokół pokolenia brutalistów, których była reprezentantką, toczyły się dyskusje, a wystawiający ją Warlikowski, Jarzyna, Wodziński, Łysak drażnili skostniałych teatrofilów.

Kontroluj sytuację, rozluźnij się

Dramat "Łaknąć" rozpisany jest na czterech bohaterów A, B, C i M. Dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Łączy ich wielka pustka i głód. Anita Sokołowska pragnie dziecka, jednak odrzuca spragnionego miłości Mateusza Łasowskiego. Kontroluje sytuacje zapisując rzeczywistość aparatem cyfrowym. Łasowski pije i pali... "aż do wyrzygania". Sokołowska mówi, że deprymujące jest to jak pożąda cię ktoś tak pijany, że nie widzi na oczy.

On daje się uwodzić kobietom, lecz te kontakty ograniczają się do pijanego seksu oralnego. Dla nikogo nie będzie kinder-niespodzianką. Druga "para" to obleśny Michał Czachor (świetny!) i wracająca do swych traumatycznych przeżyć z dzieciństwa Dominika Biernat. Do sikania na dywan i zrzucania winy na psa.

Akty nabrzmiałej ekspresji podzielone są chwilami, kiedy mamy nadzieję na oddech. Tak się nie dzieje. Gdy Czachor przeprasza, a w tle sączy się delikatna muzyka Dominika wpada z impetem na ścianę. Po chwili każdy z aktorów kopie w ścianę.

Na premierze Łasowski nadprogramowo zdemolował dekorację, potem już uważał. Niestety. Niestety, bo to jest "Łaknąć" Sarah Kane. I łaknienie, to wszechmocne pragnienie miłości, godne najśmielszych środków wyrazu. Najbardziej czuła to Dominika Biernat. Należą się jej ogromne brawa za kreację.

Brawa także dla Piotra Bukowskiego. Jego muzyka na żywo stanowi serce spektaklu. Idealnie współgra z emocjami bohaterów.

Nlewysławialna pustka

Aktorzy wykorzystują minimalną ilość eksponatów, które zostawiła im scenografka Justyna Łagowska. Tak jak w "Witaj/Zegnaj" są świetnie dobrane do konwencji spektaklu. Jest pluszowy, biały pudel, młoda para na ślubny tort, kostka Rubika. Dominika w zbyt dużych, wyzywających szpilkach jeździ na wrotce.

Spektakl kończy wyjście głuchoniemych statystów porozumiewających się językiem migowym. Gdy zaczynają mówić ciarki przechodzą po plecach. Okazuje się, że język nie jest podstawowym sposobem komunikacji. Głęboki brak porozumienia jest wynikiem tego, że każdy z nas nakłada na rzeczywistość fijtry związane ze swoim przeżyciem dotychczasowego życia.

Każde wypowiedziane zdanie mogłoby być jeszcze uzupełnione kolejnym, zbliżającym widza do jakiegoś sensu. To się jednak nie dzieje. Nasze pragnienie zrozumienia tekstu jako całości nie zostaje zaspokojone.

Monolog Czachora "I chcę się z tobą bawić w chowanego" (jedno z piękniejszych literackich wyznań, miłosnych), który mówi po prostu, w piżamie, przechadzając się z Biernat wokół widzów jest tym bardziej frustrujący i wzruszający. Tym bardziej, ponieważ idealna miłość istnieje tylko w naszej głowie. Gdy próbujemy ją zrealizować w życiu staje się najbardziej niszczącą nas siłą. Zostawia ze świadomością pustki nie do pokonania.

W spektaklu Chotkowski nawiązuje do sztuki współczesnej. Jak zwykle stawia na widza, który rozpozna w jego przedstawieniu kulturowe tropy. Chór głuchoniemych wykorzystał w 2001 roku Artur Żmijewski, przedstawiciel sztuki krytycznej, zaś motyw arbuza w erotycznej scenie Sokołowskiej i Łasowskiego kojarzy się z tajwańskim filmem "Kapryśna chmura" Tsai Ming-Liang.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji