Artykuły

Bulwar grząski

Romuald Szejd przed laty był autorem wiekopomnego odkrycia, że dwudziestowieczne awangardowe sztuki, w swoim czasie przedmiot fascynacji intelektualistów, po trzydziestu czy czterdziestu latach można zagrać jak lekkie i efektowne sztuki bulwarowe. Na tak interpretowanych i granych przez znakomitych aktorów dziełach loneski czy Durrenmatta wykiełkował sukces warszawskich Prezentacji. Niestety, Szejdowi bądź znudził się pomysł, bądź nie starczyło materiału; od pewnego czasu karmi nas czystym już bulwarem, kiepsko przyrządzonym i niezbyt więc strawnym. Żadnych wartości nie sposób się dopatrzyć w komedyjce "Była kobietą mojego życia" francuskiej pisarki, aktorki i reżyserki Josiane Balasko: co ma być interesującego w tym, że do bon vivanta wraca lekko trzepnięta jego była miłość w ciąży z innym i rujnuje mu życie? Być może sztuczkę ratowałby wdzięk, w spektaklu nie ma go jednak ani na lekarstwo; Małgorzata Pieńkowska sprawia wrażenie zażenowanej głupotą swych kwestii, o amantach zaś lepiej zamilczeć.

Ciężar melodramatu z najgorszych romansowych piśmideł przygniata z kolei dziełko Jeannine Worms "Flora, Floryna, Florencja, Florentyna", tu z kolei baby z czterech pokoleń zadręczają się smuteczkami niespełnionego życia i marzeniami o chłopie o stałym imieniu Leopold. Wkracza on w którymś momencie na scenę i pokazuje partnerkom i widzom gołą d.; w gruncie rzeczy starczyłoby to za recenzję. Krystyna Sienkiewicz najwyraźniej rozkoszuje się melodramatycznymi kwestiami, choć i tak najlepsza jest, gdy oszukuje niedowidzącą Hannę Stankównę w pokera. Cieszy ładna buzia, martwi całkowita bezradność aktorska Renaty Dancewicz, obsadzonej bez sukcesu w obydwu sztukach -zapewne jako wabik na męską część publiczności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji