Kraków. Pożegnanie Krystyny Zbijewskiej
Ludzie teatru, sztuki i kultury, a także koledzy dziennikarze towarzyszyli Krystynie Zbijewskiej w ostatniej drodze.
W sobotnie, deszczowe przedpołudnie pożegnaliśmy na cmentarzu Salwatorskim naszą starszą koleżankę. Spoczęła u boku swojej matki, w sąsiedztwie grobów tych, o których dokonaniach pisała z miłością; nieopodal grobowca Mieczysława Kotlarczyka, założyciela Teatru Rapsodycznego, Zofii Jaroszewskiej, wielkiej aktorki i pięknej kobiety, i wielu innych, którzy są już na tamtym brzegu.
Ludzie teatru, sztuki i kultury Krakowa, koledzy dziennikarze towarzyszyli jej również w ostatniej drodze. Reprezentowane było Muzeum Wyspiańskiego (oddział Muzeum Narodowego), którego zręby stworzyła red. Zbije-wska.
Kardynał Stanisław Dziwisz, metropolita krakowski, nadesłał list, w którym - składając kondolencje rodzinie - przypomniał kontakty red. Krystyny Zbijewskiej z Janem Pawłem II, rozpoczęte jeszcze podczas studiów na uniwersyteckiej polonistyce.
Mieszkańcy Słomirogu, podkrakowskiej wsi, której rozwój kulturalny red Zbijewska wspierała wszystkimi dostępnymi sobie sposobami, zamówili w swoim kościele parafialnym mszę św. w jej intencji.
Pamięć jest trwalsza niż czas, na ludzkich twarzach jednakże rysują się mijające lata, zmieniają rysy. Niemniej - gdy zaczęła się wspólna modlitwa - wspaniale postawione głosy i cudowna dykcja starych aktorów nadawały piękny kształt słowom, które każdy katolik powtarza codziennie: "...bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi".
Krystyna Zbijewska, kochając teatr, nie tolerowała ostentacji. Nie było przemówień nad grobem; Józef Mikunda w paru zdaniach przypomniał postać swojej krewnej i w imieniu rodziny podziękował tym, którzy pamiętają.
Przyjaciele Krystyny Zbijewskiej złożyli na jej grobie symbolicznie po jednym kwiatku; zgodnie z wolą zmarłej, pieniądze przeznaczone na kwiaty należało wrzucić do puszki z przeznaczeniem dla Hospicjum św. Łazarza. Wola ostatniej pozytywistki została spełniona. Nawet jeśli w puszce nie zgromadzono kwoty godnej gazetowych czołówek, nawet jeżeli jest to niewielka kropla wobec potrzeb, to z kropel składają się morza i oceany. I to była ostatnia lekcja, jaką dała nam redaktor Krystyna.