Artykuły

Wybory

Czarna Sala Teatru "Wybrzeże" stała się idealnym miejscem prezentacji sztuki ZYGMUNTA HÜBNERA. MAREK OKOPINSKI rozbił tradycyjną strukturę teatralnej sali; z podziałem na scenę i widownię. To my, widzowie otaczamy ze wszystkich stron miejsce akcji i bohaterów "Ludzi cesarza", Scenografowie - ŁUCJA i BRUNO SOBCZAKOWIE, przy pomocy nawiązujących do epoki, umownych elementów, zdobiących ściany, przenoszą nas na salę obrad senatu rzymskiego. Z czernią sali skontrastowana jest biel chorągwi, kostiumów głównych bohaterów i ław, na których zasiadamy. Biel kostiumów i chorągwi ożywia kilka jeszcze kolorów; uwagę przyciągają głównie paski czerwieni - niby sącząca się krew.

A o krwi mówi się tu dużo. Atmosfera przedstawienia jest tak sugestywna, osiągnięte napięcie tak duże, że prawie czujemy jej odór. Hübner swoją błyskotliwą sztuką, zdającą się nawiązywać do klimatu niesłusznie dziś zapomnianych dramatów Giraudoux, przenosi nas w czasy Nerona. Tytuł, nawiasem mówiąc, może być trochę mylący - chodzi tu przecież o Rzym cezarów, a nie cesarskie dwory.

Trzy osoby, z otoczenia Nerona - mniej lub więcej nam znane - zostaną poddane

osądowi współczesnych. I to najdosłowniej, bowiem to my, widzowie, mamy w finale przedstawienia uniewinnić tylko jedną z nich. Zanim to nastąpi, Prowadzący (KRZYSZTOF GORDON) aranżuje swoisty teatr w sali sądowej. W ukazaniu nam wydarzeń i ich atmosfery pomaga Wykonawca (FLORIAN STANIEWSKI), tworząc trzy, jakże zróżnicowane portrety, usłużnej kanalii. Jedno z tych wcieleń Wykonawcy, głupawy centurion - świadek konania Seneki - wzbudziło nawet histeryczną wręcz wesołość grupki widzów. Rzecz warta odnotowania, nie tylko ze względu na zamierzony przecież kontrast między prostactwem narratora a grozą śmierci, o której opowiada. Zdaje się, że dla niektórych odbiorców, wszystko to, o czym wiedzą z ekranu telewizora, jest tylko barwną - chwilami krwawą - bajką. Stąd postaci i wydarzenia mogą być znane, ale traktowane jako służąca rozrywce fikcja. Krew, która kiedyś płynęła naprawdę, odbierana jest jako czerwona farba charakteryzatorki. Pozostaje mi życzyć w przyszłości doborowemu zespołowi aktorów, większego skupienia na widowni. Nieśmiało tez doradzam widzom (zwłaszcza tym, którzy już nie pobierali lekcji łaciny), aby przed spektaklem przestudiowali program.

Prowadzący reprezentuje nas, współczesnych. Wykonawca wciela się w rolę z przeszłości. Pozostają trzy główne osoby dramatu, wyodrębnione nie tylko kostiumem. Seneka (JERZY KISZKIS), Petroniusz (ANDRZEJ SZACIŁŁO) i Trazea (ANDRZEJ NOWIŃSKI), wskrzeszeni przed naszymi oczami, żyją wciąż w swoim światku. I wciąż grają swój teatr wzajemnych animozji. Reprezentują trzy postawy, różniące się wręcz ilustracyjnie. Ale nietrudno zauważyć, że uwyraźniają się one przez kontrast z pozostałymi.

Bo przecież Trazea nie byłby tak nieskazitelny na innym tle. Te racje i konflikty, splątane ze sobą w nierozerwalny węzeł, nie zestarzały się. Mogą wciąż bawić i uczyć. Sądzę zresztą, że ci z publiczności, którzy zdecydowali się glosować, zaangażowali się rzeczywiście. I bardzo dobrze, że mamy przedstawienie, które niszczy osłonę obojętności i dystansu, która każe nam decydować, choćby o dobrej sławie Seneki. To właśnie Seneka jest w przedstawieniu najbardziej atakowany, jako wychowawca i doradca Nerona. Rysując tę postać Jerzy Kiszkis

nie czyni jej wcale świetlaną; to raczej sprytny rezoner, który własną słabość ubiera w maskę cnoty i wyższej konieczności, aż do samookłamania się. Silnie skontrastowana jest z nim, postać Petroniusza, głównego antagonisty Seneki w trakcie scenicznej akcji. Animozje i dzisiaj zupełnie zrozumiałe, bo kto się bardziej nie lubi niż dwóch literatów... do tego wziętych. To Petroniusz inny niż ten, jakiego obraz narzuciła nam lektura Sienkiewicza.

Jowialny, trochę nawet rubaszny, wnosi wiele humoru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji