Artykuły

Teatralne centra kultury

- Projekt przechodził różne koleje losu. Sam w trakcie jego realizacji miałem masę wątpliwości i załamań coraz mniej wierzyłem w szczęśliwy finał. Byłoby dużo łatwiej, gdyby polskie przepisy bardziej pasowały do rzeczywistości. Mieliśmy problemy z przetargami i zamówieniami publicznymi Nie uciekniemy od tych przepisów. Tylko należałoby uprościć zapisy, tak aby jeden przecinek nie dyskwalifikował przetargu. Polskie przepisy są bardziej restrykcyjne, niż wymaga tego Unia - dyrektor Wojciech Nowicki opowiada o regionalnych scenach łódzkiego Teatru im. Jaracza.

Siedem scen na 120-lecie Teatru im. Stefana Jaracza. Kilka miesięcy temu łódzki teatr dysponował tylko trzema scenami w swojej siedzibie w Łodzi. Teraz ma jeszcze sceny w miastach partnerskich: Skierniewicach, Sieradzu, Radomsku i Piotrkowie Trybunalskim

Krzysztof Kowalewicz: Pan jest ojcem tego projektu?

Wojciech Nowicki, dyrektor naczelny Teatru im. Jaracza: Pomysł na sceny regionalne narodził się w wyniku spotkań z całym zespołem artystycznym i technicznym. W 2003 r. przeprowadziliśmy badania, które określiły nasze mocne i słabe strony. Na podstawie wniosków stworzyliśmy strategię rozwoju Teatru Jaracza do 2006 r. Postanowiliśmy otworzyć sceny regionalne, aby poszerzyć naszą ekspansję artystyczną o region. Nie ukrywam, że takie też były od lat sugestie ze strony urzędu marszałkowskiego, a wcześniej wojewódzkiego, któremu podlegamy. Te instytucje dbają nie tylko o rozwój Łodzi, ale przede wszystkim regionu. Dlatego zwracano nam uwagę, żebyśmy zaistnieli poza granicami naszego miasta. Początkowo opieraliśmy się wyjazdom w teren, nie chcieliśmy grać byle gdzie. Uważaliśmy, że musi to być miejsce profesjonalne i perspektywiczne w naszych stałych kontaktach, a nie taka jednorazowa akcja. Wyjazdy w region rozpoczęliśmy, kiedy już projekt scen regionalnych był na etapie wdrażania.

Czy wstępna lista miast, w których miały powstać sceny, była dłuższa?

- Oj tak. Braliśmy pod uwagę jeszcze Łowicz i Bełchatów. Z różnych powodów te miasta nie weszły do projektu. Trzeba było szybko podjąć decyzję, bo musieliśmy w kilka miesięcy przygotować wniosek unijny i złożyć go jeszcze w 2005 r. Zgoda na udział w tym projekcie nie należała do łatwych. Wtedy wkład własny miał wynieść 25 proc. wartości inwestycji. To było duże obciążenie dla budżetu każdego z tych miast. Przez lata w mentalności władz samorządowych pokutowało myślenie, że jak trzeba ciąć wydatki, bo ma się mnóstwo innych problemów, to w pierwszym rzędzie rezygnowało się z inwestowania w kulturę. Początkowo scena "Jaracza" miała powstać jeszcze w Kutnie. Prezydent tego miasta bardzo chciał z nami współpracować, ale zasiadająca w radzie miejskiej opozycja odrzuciła projekt Radni nie myśleli wtedy o mieszkańcach, tylko jak zaszkodzić prezydentowi. Teraz, kiedy władze innych miast przyglądają się temu projektowi, widać wyraźnie, że mają większe apetyty. Zgłaszają się do nas z propozycją współpracy, nawet Kutno. Jednak teraz to już nie jest prosta sprawa Nie czuję się na siłach, żeby przeprowadzić kolejną tak rozległą poważną inwestycję. Na pewno nie stanie się to w najbliższych dwóch, trzech latach. Przecież teraz czeka nas ogrom pracy związany z wypromowaniem i obsługiwaniem powstałych scen, choć oczywiście pomysł scen regionalnych godny jest rozwinięcia. Brakuje nam sceny na pomocy województwa. Może będziemy jeździć gościnnie do Kutna.

Sam Jaracz" na tym projekcie też sporo skorzystał...

- Elementem projektu był również remont i doposażenie naszego teatru. Każde miasto oraz nasz teatr miało do zainwestowania średnio 6 mln zł. Wyremontowaliśmy Dużą Scenę, jej zaplecze, foyer górne i dolne oraz wiele pomieszczeń i budynków technicznych. "Jaracz" jako centrum europejskich scen będzie zajmował się nie tylko produkowaniem nowych premier z myślą o naszych miastach partnerskich. Mamy za zadanie stać się inicjatorem wydarzeń kulturalnych ważnych dla województwa Coraz bliższy realizacji jest pomysł zorganizowania w "Jaraczu" międzynarodowego festiwalu teatralnego. Walczyliśmy o to długie lata Wygląda na to, że w końcu przekonaliśmy władze województwa i uda się w przyszłym roku przygotować taką imprezę.

Projekt scen regionalnych jest nowatorski. Współpracownicy mieli pana za wariata?

- Projekt przechodził różne koleje losu. Sam w trakcie jego realizacji miałem masę wątpliwości i załamań coraz mniej wierzyłem w szczęśliwy finał. Byłoby dużo łatwiej, gdyby polskie przepisy bardziej pasowały do rzeczywistości. Mieliśmy problemy z przetargami i zamówieniami publicznymi Nie uciekniemy od tych przepisów. Tylko należałoby uprościć zapisy, tak aby jeden przecinek nie dyskwalifikował przetargu. Polskie przepisy są bardziej restrykcyjne, niż wymaga tego Unia. Te wszystkie ustawy, które trzeba stosować, w wielu przypadkach wiązały nam ręce i wydłużały procedury, a przecież czas płynął. Cały projekt trzeba było rozliczyć do końca tego roku. Ze wszystkim zdążyliśmy, ale musieliśmy bardzo spieszyć się z pracami budowlano-remontowymi. Odnieśliśmy sukces nie tylko w sferze kultury. Ta inwestycja to również sukces inwestycyjno-budowlany nasz, partnerów i wykonawcy.

Na etapie oceny wniosków obawiał się pan konkurencyjnych łódzkich pomysłów inwestycji kulturalnych za unijne pieniądze?

- Od początku mocno wierzyłem w nasz projekt, ale kilka razy zdziwiły mnie oceny panelu ekspertów, którzy ustawili nasz wniosek na trzecim czy czwartym miejscu listy rankingowej.

Jak często aktorów Teatru Jaracza będzie można oglądać na scenach regionalnych?

- W przyszłym roku, zgodnie z zapisami w projekcie, mamy zagrać 15 razy w każdym mieście. W kolejnych latach ta liczba rośnie. Już dzisiaj jesteśmy w stanie grać więcej, tylko na razie jeszcze nie wiemy, jakie będzie zapotrzebowanie. Przekonamy się o tym za chwilę. Na razie odzew jest bardzo pozytywny. My wyceniamy, ile kosztuje przywiezienie do danego miasta spektaklu. Koszty pokrywają transport i wynagrodzenie dla techniki oraz aktorów, którzy zarabiają więcej niż za granie w Łodzi. Natomiast wpływy z biletów stanowią zysk poszczególnych ośrodków kultury. "Jaraczowi" w tym projekcie nie chodzi o jakiś znaczący zarobek. Po prostu chcemy jak najwięcej grać w naszych partnerskich miastach Wszystkie premiery od tego roku będą powstawały z myślą o wersjach wyjazdowych na cztery sceny. Reżyserom i scenografom postawimy konkretne warunki, tak aby przedstawienie bez problemu można było pokazać w każdym z mias.t Z tytułów, które mamy obecnie w repertuarze, nie wszystkie można tak przerobić, aby nadawały się do wyjazdów w region. Projekt jest w fazie rozruchu. Życie podpowie nam najlepsze rozwiązania. Niewykluczone, że na scenach będziemy wystawiać drugie premiery lub przygotowywać wręcz nowy spektakl w którymś z miasŁ Nasz projekt ma zmienić charakter wszystkich ośrodków kultury. Wystąpiliśmy do partnerów, a oni do władz lokalnych o to, by zmienić nazwy. Mają działać pod szyldem "Centrum Kultury - Teatr Miejski". To na pewno podniesie prestiż. Nie wyobrażam sobie, że dzień po spektaklu "Jaracza" wystąpi jakaś trupa nieudaczników. Nie wolno zawieść mieszkańców. Wszyscy muszą dbać o odpowiedni, należny tym miejscom, poziom artystyczny.

Aktorzy nie buntują się przeciwko graniu w mniejszych miastach?

- Mam negatywne głosy, ale tylko od tych, którzy tam jeszcze nie grali. Pozostali byli zaskoczeni bardzo pozytywnym przyjęciem publiczności i komfortowymi warunkami do występowania. Wierzę, że malkontenci po wizycie w którymś z tych miast szybko przekonają się do pomysłu scen regionalnych.

Czy powstanie nowych scen wpłynie również na repertuar?

- Na pewno nie zaczniemy od trudnych wymagających sztuk, do których przyzwyczailiśmy łódzką publiczność. Trzeba nieco wyedukować teatralnie naszych partnerów. Na pewno będzie więcej klasyki, ale nie zamierzamy pójść na łatwiznę, grając farsy i komedie. Umowa z miastami została podpisana na dziesięć lat. Liczy się pan z tym, że później Jaracz" straci sceny regionalne?

- Moim zdaniem mieszkańcy tak zasmakują nowej ciekawej oferty kulturalnej, głównie teatralnej, że przedłużenie umowy będzie oczywistością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji