Artykuły

Lublin. Pytania o konkurs na Centrum Spotkań Kultur

Czy warto brać udział w konkursie na Centrum Spotkań Kultur [na zdjęciu teatr w budowie] - zastanawiają się architekci ze świata. Wszystko z powodu niejasnych zapisów w regulaminie. - Będziemy negocjować ze zdobywcą pierwszego miejsca - deklaruje wicemarszałek Jacek Sobczak.

Jerzy Korszeń, prezes lubelskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich, mówi, że otrzymuje telefony ze znanych europejskich pracowni z wątpliwościami. - Były pytania o konkurs z Berlina, Szwajcarii i kilku pracowni z Polski - mówi. - Z racji zajmowanej przeze mnie funkcji pytali, co sądzę o konkursie.

Korszeń nie chce ujawniać nazw pracowni, bo jeszcze mogą wziąć udział w konkursie. Zastrzeżenia ma też sam SARP. W myśl regulaminu właścicielem wszelkich praw do koncepcji staje się zleceniodawca, czyli zarząd województwa. I to jest zgodne z prawem. - Regulamin zakłada jednak, że projekt może być opracowany przez inny podmiot niż zwycięzca oraz że obiekt po wybudowaniu może być modyfikowany bez zgody autora, gdyż zgodę taką wyraził, przystępując do konkursu. Autorzy w ten sposób zmuszeni są do rezygnacji ze swoich praw autorskich. Prawa autorskie chronią nie tylko autorów, ale co może najważniejsze w przypadku architektury - ich dzieła. A to z pewnością leży w interesie publicznym - tłumaczy Korszeń.

W niedzielę członkowie zarządu głównego SARP w Warszawie dyskutowali o lubelskim konkursie. Stowarzyszenie podjęło decyzję, że zamówi ekspertyzę prawną dotyczącą praw autorskich.

Kolejnym problemem jest inny zapis w regulaminie, że "zaproszenie do dalszych negocjacji otrzyma co najmniej dwóch pierwszych, ale nie więcej niż trzech wykonawców".

- W telefonach do mnie pojawiają się wręcz pytania, kto wygra konkurs - relacjonuje Korszeń. - Sąd wybierze najlepsze prace, ale nie wiadomo, jakie zasady będą obowiązywały w negocjacjach. Co zdecyduje, który projekt będzie realizowany? Czy będzie to cena? Czy to oznacza, że jeśli projekt zwycięski będzie kosztował milion złotych, a ten, który zajął trzecie miejsce, 999 tys., to będzie realizowany ten trzeci?

- Negocjacje to "dzika karta" dla architektów. Przystąpimy do rozmów ze zdobywcą pierwszego miejsca, a jeśli nie będzie zainteresowany, to z tym, kto zajął drugie - obiecuje wicemarszałek Jacek Sobczak. - Jak mogliśmy określić warunki negocjacji, skoro dopiero będziemy ustalać warunki realizacji?

Jednak według SARP-u niejasny zapis nasuwa architektom podejrzenia, że konkurs może być ustawiony. Wystarczy, że jakaś pracownia zajmie trzecie miejsce - zostanie zakwalifikowana do negocjacji, a skoro ich zasady nie są określone, to może przebić najlepszy projekt ceną. - Nie budujemy przecież garażu, to nie jest byle co, to dzieło, które ma stać się wizytówką Lublina - mówi Korszeń.

Zaznacza przy tym, że jeżeli zwycięzca konkursu przegra w negocjacjach, to może oprotestować ich wyniki. W efekcie niczego nie wybudujemy.

Sobczak uspokaja. Uważa, że podejrzenia SARP-u są bezpodstawne: - Regulamin to dokument prawny, zaakceptowany przez radców prawnych. Opiera się na ustawie o zamówieniach publicznych - mówi i tłumaczy, że każdy chętny może zadać pytanie sekretariatowi konkursu. W przypadku konkursu na lotnisko było 30 telefonów, a zgłosiło się wstępnie 40 pracowni.

Pod koniec listopada władze województwa ogłosiły konkurs na koncepcję architektoniczną CSK. Prace oceni dziewięcioosobowy sąd konkursowy pod przewodnictwem Stanisława Fiszera, znanego polskiego architekta. Wskaże on zwycięzców, z którymi do rozmów usiądzie zamawiający - zarząd województwa.

Nagrody w konkursie wypłaci Fundacja Moniki i Janusza Palikotów. Zwycięzca dostanie 150 tys. zł. Za drugie miejsce fundacja płaci 90 tys. zł, a za trzecie 60 tys. zł.

Kłopoty w Gdańsku

W maju do finałowych negocjacji na projekt Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku władze miasta zaprosiły dwie firmy. Zdobywcę pierwszego miejsca w konkursie - gdański Fort i warszawski Gray International, który miał drugą lokatę. Gdańscy architekci przedstawili ofertę za 16 mln zł (netto), a ich konkurenci z Graya za jedyne 3,3 mln zł.

Władze Gdańska długo zastanawiały się nad wyborem. Chciały nawet za rozsądzenie zapłacić zewnętrznej firmie. W myśl regulaminu powinna wygrać tańsza propozycja. Ostatecznie wygrał Fort. Miejskich urzędników zaniepokoiła bardzo niska cena, jaką przedstawiła warszawska firma.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji