Artykuły

Bóg mówi po włosku

"Osiem dni stworzenia świata" Krzysztofa Raua świetnie sprawdza poza granicami Polski. Jeśli chodzi o warstwę słowną, to słyszymy na scenie wcześniej nagrany głos aktora, który wciela się w postać Boga. I w zależności od miejsca, w którym akurat gramy ten spektakl, głos można nagrać we właściwym języku. Tak więc przygotowaliśmy włoską wersję przedstawienia - mówi Anna Garlicka o rzymskich występach szczecińskiego Teatru Lalek Pleciuga.

Rozmowa z Anną Garlicką dyrektorem Teatru Lalek Pleciuga.

Niedawno Pleciuga obchodziła swoje 55 urodziny. Zamiast świętować w Szczecinie, pojechaliście do Włoch z pokazami jednego ze spektakli.

- Pomysł pokazu we Włoszech narodził się podczas pobytu prezydenta Tomasza Jarmolińskiego w Rzymie. To od niego otrzymaliśmy informację, że jest zainteresowanie teatrem lalkowym. Padło pytanie, czy mamy jakieś propozycje, które byłyby odpowiednie dla rynku zagranicznego. Potem rozpoczęły się rozmowy z Instytutem Polskim w Rzymie i wspólnie wybraliśmy, biorąc pod uwagę łatwość przystosowania dla widza zagranicznego jak i warunki techniczne, spektakl "Osiem dni stworzenia świata" Krzysztofa Raua. Zaprezentowaliśmy go pięciokrotnie w Teatro dei Burattini San Carlino w Rzymie

Dlaczego akurat tę inscenizację wybraliście?

- Ona się świetnie sprawdza poza granicami Polski. Jeśli chodzi o warstwę słowną, to słyszymy na scenie wcześniej nagrany głos aktora, który wciela się w postać Boga. I w zależności od miejsca, w którym akurat gramy ten spektakl, głos można nagrać we właściwym języku. Tak więc przygotowaliśmy włoską wersję przedstawienia. Angelo Rella nagrał głos pana Boga, aktorzy nauczyli się pojedynczych słów takich jak nazwy zwierząt, drzew. Piosenki pozostały w oryginale.

Jak przyjęła was włoska publiczność?

- Reagowała po prostu świetnie. Dzieci siedziały zauroczone. Nawet podczas piosenek, które były śpiewane w języku polskim, ich istota docierała do widzów. Wspaniale bawili się dorośli. Spektakl, każdorazowo przerywany był oklaskami. Nawet w Polsce nie zdarza się to aż tak często. Niektórzy Włosi przychodzili kilkukrotnie na nasze przedstawienie. Wychodząc płakali ze śmiechu.

Pleciuga podróżuje po europejskich stolicach, ale zawsze znajdzie czas dla widzów z małych miasteczek. Projekt "Teatr w drodze" to właśnie takie swoiste tournee po okolicy.

- Jeśli dzieci nie mogą przyjechać do teatru, to teatr przyjeżdża do nich. Nie byłoby to proste do zrealizowania, gdyby nie wsparcie Ministerstwa Kultury, które zaakceptowało pomysł. Dzięki temu mogliśmy ten nasz "Teatr w drodze" wprowadzić w życie. To była ciężka praca całego zespołu. Wystawiliśmy pięć tytułów, zagraliśmy dwadzieścia pięć spektakli i odbyło się tyle samo lekcji teatralnych. Odwiedziliśmy wiele miejsc, w programie wzięło udział ponad 4 tys. osób. Poza wyjazdami zapewniliśmy pokrycie kosztów przyjazdów dla dzieci z ośmiu najmniejszych i najbiedniejszych miejscowości w okolicy.

Czy będziecie kontynuować projekt?

- Zapotrzebowanie na tego typu działanie jest ogromne. Chcielibyśmy, oczywiście, ale to nie jest łatwe do wykonania przez najbliższe pół roku. Nasz zespół techniczny będzie miał dodatkowe zadania w nowej siedzibie. Ale jeżeli pojawi się taka możliwość i dofinansowanie, to bardzo chętnie się tym ponownie zajmiemy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji