Artykuły

Radość i zobowiązanie

- Otwarcie nowego teatru jest świętem. Widzę, że wiele osób ze mną włącznie rośnie w dumę, że doczekaliśmy takiego momentu. Wszyscy uśmiechamy się do siebie. Chciałbym, aby to poczucie wzajemnej akceptacji trwało jak najdłużej - mówi BOGUSŁAW NOWAK, dyrektor naczelny Opery Krakowskiej.

Nowy gmach Opery Krakowskiej, ul. Lubicz 48. Zapamiętajcie Państwo ten adres.

Dyrektor Bogusław Nowak o przyszłości Opery Krakowskiej

W sobotę, 13 grudnia, po kilkudziesięciu latach oczekiwań, zostanie otwarty gmach Opery Krakowskiej. Jest Pan szczęśliwy?

- Tak, jestem, ale mam także świadomość, że sam bym tego nie zrobił. Jeżeli więc jestem szczęśliwy, to również dlatego, że spotkałem na tej trudnej drodze wielu ludzi, którzy pomogli mi w zrealizowaniu tego na co czekały pokolenia sympatyków i pracowników Opery Krakowskiej.

Jakie znaczenie dla Opery Krakowskiej będzie miała nowa siedziba?

- Ogromne. Wreszcie mamy dach nad głową i bez względu na to, czy ten budynek się podoba czy też nie, a także, ile wokół niego było afer i jak będzie wyglądało jego rozliczenie, to otwarcie nowego teatru jest wielkim świętem Opery Krakowskiej. Wreszcie zespól, który ma tak wspaniałą historię, pełną gwiazd i wybitnych spektakli, nigdy już nie będzie się tułał po wynajętych pomieszczeniach. Mamy swoją siedzibę! Teraz rodzi się pytanie, ozy jesteśmy zespołem, który sprosta oczekiwaniom i ambicjom publiczności, a przy tym i władz regionu?

A jesteście Państwo?

- Wierzę, że tak. Nie wstydzę się ubiegłorocznego sezonu. Wiem, że zostaliśmy na nowo jako zespół Opery zauważeni. Ale nasza ciężka praca dopiero się zaczyna

Jaka będzie Opera Krakowska? Jak nowa scena wpłynie na jej repertuar?

- Nastrój radości, szczęścia i dumy miesza się z niepokojem o przyszłość - oczywiście chodzi o budżet. Pytanie, jaka będzie Opera Krakowska nie jest skierowane wyłącznie do nas. Przecież nie tylko chodzi o to, czy my własną pracą i talentem będziemy potrafili zagospodarować ten budynek, tylko, czy będziemy mieli za co zrealizować nasze plany. Czy radni regionu dadzą nam szansę? Czy nam zaufają i przekażą nam środki? Wstępne plany budżetowe na przyszły rok nie odpowiadają potrzebom tej instytucji. Nie chciałbym przy okazji otwarcia Opery mówić o konkretnych pieniądzach, ba nie czas i miejsce na to, ale musimy jak najszybciej rozwiązać sprawę finansowania Opery Krakowskiej. Próbujemy wieloma sposobami wzmocnić nasz budżet; przynajmniej jedna premiera rocznie będzie finansowana ze środków sponsorskich, ale to nie rozwiązuje naszych problemów. Gdy 6 lat temu zarząd Małopolski podejmował decyzję, że w Krakowie będzie budynek Opery, musiała przecież pojawić się świadomość, że jest to nie tylko radość, ale i zobowiązanie. Teraz nadszedł czas, aby zapewnić Operze Krakowskiej rozwój na odpowiednim poziomie. Trzeba wykorzystać moment niejako nowego startu. Zobowiązanie i zaufanie musi nam towarzyszyć od czasu otwarcia tego teatru. Zastanówmy się razem z urzędnikami, jak wykorzystać tę chwilę, nasze operowe 5 minut.

Otwarcie nowej sceny to wielka nadzieja dla publiczności na spektakle pełne rozmachu. Teraz nie będzie już można się tłumaczyć ztymi warunkami pracy, albo zbyt małą sceną w Teatrze im. Juliusza Słowackiego.

- Jesteśmy gotowi do pracy. Powiększyliśmy balet, za dwa miesiące szykujemy premierę, która musi być zauważona w świecie. Będzie to "Don Giovanni" Mozarta z udziałem Mariusza Kwietnia i w realizacji Michała Znanieckiego, reżysera niedocenianego w Polsce, ale przecież obywatela operowego świata Jeżeli ten niezwykły twórca będzie przygotowywał spektakl i to z Mariuszem Kwietniem, który dwa lata temu został okrzyknięty najlepszym odtwórcą tej roli w świecie od Metropilitan po Sydney, znaczy, że spektakl nie przejdzie bez echa W październiku mamy już "zaklepaną" realizację "Carmen" z Małgorzatą Walewską, ale niestety jeszcze nie mogę podpisać umowy, bo nie wiem, czy będziemy mieli na to pieniądze.

Jak nowy gmach wpłynie na repertuar Opery Krakowskiej?

- Pojawią się wielkie tytuły przeznaczone na dużą scenę. Oprócz "Don Giovanniego" i "Carmen", będziemy wracali do "Nabucco", "Aidy", "Traviaty", ale w nowych realizacjach. Na pewno wystawimy "Halkę". Planujemy także pokazywać spektakle baletowe. Już na maj przygotowujemy premierę takiego widowiska opartego na muzyce francuskiej i hiszpańskiej pod roboczym tytułem "Miłość i namiętność". Przygotujemy także spektakle przeznaczone na scenę kameralną. Nie zapominamy także o dzieciach; Po premierze "Pana Marimby" wznowimy operę "Jaś i Małgosia", która przed łaty cieszyła się ogromnym powodzeniem.

Czy w nowym gmachu Opery Krakowskiej będzie miejsce na lżejsze formy; operetki, musicale, wodewile?

- Oczywiście, że tak. Nie możemy udawać, że nie widzimy, czego oczekuje publiczność. Nazwa Opera Krakowska jest nazwą instytucji. Choć w zeszłym roku odnieśliśmy sukces bardzo dobrą inscenizacją opery "Dama Pikowa" Czajkowskiego, to jednak także podobała się plenerowa wersja operetki "Baron cygański" wystawiona w Niepołomicach. To dowód na to, w jakim kierunku idziemy. Będziemy uprawiać te gatunki, których od nas publiczność oczekuje. Dziś mogę już powiedzieć, że zawsze karnawał będzie w nowym budynku upływał przede wszystkim pod znakiem operetki.

Zamierza Pan sięgać po dzieła operowe współczesnych polskich twórców np. Hanny Kulenty, Pawia Mykietyna i wielu, wielu innych.

- Na pewmo tak, ale nie w pierwszym sezonie. Wiem, że Polacy nie gęsi i swoją operę też mają. Przypominam jednak, że otwieramy teatr dziełem krakowskiego kompozytora Krzysztofa Pendereckiego. W czerwcu zamierzamy zrobić tutaj 40-lecie prapremiery światowej jego "Diabłów z Loudun", którą przygotowywał Konrad Swinarski. Chciałbym zaprosić do Krakowa dyrektorów największych światowych oper, pochwalić się naszym teatrem i mam nadzieję-jakością artystyczną naszej inscenizacji.

Opera Krakowska będzie grać codziennie?

- Będziemy grali 4, 5 razy w tygodniu - jak wystarczy pieniędzy. Zarówno na dużej scenie, jak i kameralnej. Chcemy być żywotnym teatrem repertuarowym. Wizerunek teatru będzie zależał od codziennej pracy. Nieważne są fajerwerki. Ważne, aby np. "Rigoletto" bez Aleksandry Kurzak i Andrzeja Dobbera było przyzwoitym spektaklem i aby było grane przy pełnej publiczności. A jest to możliwe, bo Opera Krakowska ma w swoim zespole kilkoro wybitnych solistów, odnoszących sukcesy również poza krakowską sceną. Choćby ostatnio Ewa Biegas, Magdalena Barylak czy Przemysław Firek. BI

Czy powołana będzie scena impresaryjna w nowym teatrze?

- Oczywiście. Nie możemy być odcięci od świata W przyszłym roku chcemy zorganizować festiwal na przełomie czerwca i lipca w nowej formule, zapraszając inne teatry.

Urząd Miasta Krakowa ciesząc się nowrym budynkiem, też ma plany, by wykorzystać tę scenę...

...mówi Pan o projekcie Opera Rara. Czyli o prezentacjach oper barokowych w realizacji zagranicznych zespołów francuskich czy włoskich.

- Zapraszam, bo mamy teraz miejsce na realizacje wielu pomysłów. To będzie budynek, który będzie żył także tzw. życiem impresaryjnym.

W ciągu najbliższych dni będzie Pan zapewne przyjmował wiele życzeń dla Opery Krakowskiej. Jakie by Panu sprawiły największą radość?

- Otwarcie nowego teatru jest świętem. Widzę, że wiele osób ze mną włącznie rośnie w dumę, że doczekaliśmy takiego momentu. Wszyscy uśmiechamy się do siebie. Chciałbym, aby to poczucie wzajemnej akceptacji trwało jak najdłużej.

Rozmawiała: Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz

Duch sztuki

Droga do znalezienia w Krakowie godnej siedziby dla sztuki operowej trwała kilkaset lat. Wszyscy wiemy, że nie była to droga usłana różami. Dziś, kiedy oddajemy do użytku nowy budynek Opery Krakowskiej, chciałoby się z ulgą powiedzieć: wreszcie! Bo przecież tak długo na tę chwilę czekaliśmy...

Teraz mury już stoją, czas wypełnić je duchem sztuki. Naszą największą troską jest, by ten budynek dobrze spełniał swoje funkcje. By był miejscem najważniejszych wydarzeń kulturalnych, by żył, by po prostu dobrze służył mieszkańcom Krakowa, Małopolski i naszym gościom. Jestem pewien, że tak się stanie. Otwarcie Opery Krakowskiej to także sposobność, by podziękować wszystkim tym, bez których nowego budynku by nie było. Dobrze pamiętam początki samorządu województwa przed dziesięciu taty w Małopolsce, kiedy staliśmy się odpowiedzialni za wiele ważnych instytucji kultury, w tym Operę Krakowską. Zapewnienie jej godnej przestrzeni było jednym z najważniejszych wyzwań i mimo zmieniających się samorządowych kadencji ważnym pozostało. To dla mnie też osobiście ważna chwila. Moje życzenia wypowiedziane w czterdziestopięciolecie Opery Krakowskiej właśnie się spełniają. Mówiłem wtedy wprawdzie o oddaniu nowej siedziby na pięćdziesięciolecie instytu-

cji, ale najważniejsze, że budynek już stoi i służy sztuce. Budowę nowej siedziby Opery zakończyliśmy w wyjątkowym, jubileuszowym roku - obchodzimy bowiem dziesięciolecie powstania polskich województw. To chyba najlepszy prezent, jaki z tej okazji mogliśmy sprawić małopolskim melomanom.

Nie jest tajemnicą, że budowa naznaczona była wieloma trudnościami. Trzeba było włożyć wiele wysiłku, by proces inwestycyjny skierować na właściwe tory. Realizacja tego projektu pokazała jednak ogromną determinację władz samorządowych, a także życzliwość i wsparcie ze strony administracji rządowej. Za ten trud serdecznie dziękuję.

Wojciech Bogusławski naszą narodową operę zakończył pieśnią, której fragment brzmi: "Poczciwość, wierność, miłość i zgoda,/ Niechaj pod naszym dachem panuje,/ Niech u nas nigdy przewrotna moda/ Głów nie zawraca i serc nie psuje". Serdecznie życzę, by Opera Krakowska, już w nowej siedzibie, stała się takim właśnie miejscem - wiernym tradycji, a zarazem śmiało patrzącym w przyszłość, pełnym dobrych pasji, emocji, wzruszeń oraz z roku na rok coraz ważniejszym miejscem na kulturalnej mapie Polski, Europy i świata.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji