"Grupa Laokoona" Różewicza
Prapremiera "Grupy Laokoona" odbyła się w warszawskim Teatrze Dramatycznym przed dwunasty laty, a sztukę, tę napisał Tadeusz Różewicz w r. 1961. Grana była wówczas w sprzyjającym kontekście zainteresowań i dyskusji dotyczących obu problemów, które przewijają się przez sztukę: wychowania młodzieży i związanych z tym stosunków międzypokoleniowych oraz bliskich absurdu udziwnień czy wręcz szarlatanerii w niektórych kręgach naszej awangardy plastycznej, żerujących na snobistycznych kręgach odbiorców. Dziś sztukę tę odbiera się przede wszystkim jako inteligentną i zabawną farsę - z satyry żywo przemawia ze sceny tylko sprawa skostniałej tramtradracji zastępującej autentyczne i aktywne postawy wobec współczesnych problemów percepcji jak również wychowania estetycznego.
Zygmunt Hübner postawił więc na komediowo-farsową warstwę sztuki, a ponieważ, dysponował tak znakomitymi wykonawcami, jak Zofia Mrozowska (Matka), Wiesław Michnikowski (Ojciec) i Henryk Borowski (Dziadek), którym towarzyszą: bardzo zabawny (jako Pan II w prologu w pociągu) Kazimierz Kaczor, przypominający specyfiką swego początkującego aktorstwa B. Kobielę, Piotr Zaborowski (z ujmującą prostotą, bez ,,młodzieżowych" przerysowań kreujący postać Syna), i inn. - przedstawienie jest istotnie bardzo zabawne chociaż zdarzają się również miejsca puste.
Do tekstu, opublikowanego w 1961 roku w "Dialogu" (nr 8) dopisane jest rozbudowane zakończenie, które bardziej wyraziście niż pierwodruk i kształt prapremierowy pointuje sztukę.
Dobrym pomysłem scenografa było ubranie wszystkich trzech pokoleń w młodzieżowe dżinsy, co w zestawieniu z postawami Dziadka oraz Ojca i Matki daje dodatkowe satyryczne i humorystyczne efekty.