Martwe dusze. Na ekranie TV
Niezwykle plastyczną, odrażającą, a zarazem godną współczucia postać Cziczikowa stworzył Tadeusz Łomnicki we wczorajszej inscenizacji "Martwych dusz" Gogola. Nie rozumiem tylko, czemu aktor o tak wybitnej indywidualności momentami wyraźnie zapożyczał z arsenału środków Wojciecha Siemiona. Łomnicki, kiedy grał Cziczikowa, był doskonały, jednak gdy przychodziło do komentowania postaci, co było założeniem scenariusza, jakby chwilami zawodził. Wina w tym zapewne bardzo niekonsekwentnej adaptacji, w której zarysowano kilka scen doprawdy znakomitych, ale inne dla odmiany przypominały inscenizację czytanki szkolnej. Mało jest powieści skonstruowanych tak bezbłędnie, jak "Martwe dusze", w tekście inscenizowanym zburzono natomiast tę konstrukcję i wprowadzono chaos. Sądzę, że Z. Hübner, który adaptację przygotował i równocześnie spektakl reżyserował, bał się po prostu uronić cokolwiek z utworu i nie przeprowadził koniecznej selekcji. Obsada i wykonanie sprawiały dużą satysfakcję. Mrożewski, Czechowicz, Fijewski, Horecka każdym gestem wcielali się w krwistych, gogolowskich bohaterów.