Artykuły

Twój "Pierwszy raz" na deskach teatru

"Pierwszy raz" w reż. Tomasza Mana w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie. Pisze Tadeusz Piersiak w Gazecie Wyborczej - Częstochowa.

Nie chcę naruszyć niczyjej intymności, twierdząc, że w opowieści Michała Walczaka, tak czy owak, odnajdzie się każdy. Każdy zresztą, kto obejrzy "Pierwszy raz", tę intymność wspomnień narazi na szwank - musi wrócić w świat pierwszych erotycznych emocji

Bo sytuację stworzoną w Teatrze im. Mickiewicza w spektaklu przygotowanym przez Tomasza Mana, pamięta każda dziewczynka i każdy chłopak. To zwyczajne próbowanie swoich erotycznych mocy: 15-latka wodzi na pasku kokieterii i odmów zauroczonego nią rówieśnika. Albo uczeń starszej klasy gimnazjum ma w nosie to, że dziewczyna z pierwszej ławki chciałaby tylko z nim...

Do drzwi Magdy puka Karol. Jest noc, pada deszcz, on przemoknięty do suchej nitki ściska bukiet w lewej ręce (koniecznie w lewej!). Ona jest sama, ledwie ubrana, rodziców nie ma w domu. To ma być ta noc! - Mój pierwszy raz musi być doskonały - mówi Magda. Dziewczyna burzy krew Karola, kusi i odtrąca. I tak kolejny raz, kolejny raz... Kiedyś wreszcie chłopak dodaje sobie animuszu i bez kwiatów, nocy oraz deszczu bierze dziewczynę jak swoją - dla obojga otwiera się siódme niebo. Ale oczywiście tekst Walczaka to nie harlequin. Opowieść o miłości młodych nie może być tak prosta. Spełnienie otwiera meandry, których opisanie popsuć może widzowi odbiór spektaklu. Więc - sza...! Dość powiedzieć, że realizm podbity śmiechem przeistacza się w bolesny sen, który wyjaśnia dopiero scena finałowa, podczas której w wielu oczach (nie tylko aktorów) szklą się prawdziwe łzy.

Najpierw w scenach, jakie rozgrywają się między Magdą - Teresą Dzielską i Karolem - Robertem Rutkowskim, odnajdujemy rzeczywistość. Ze swoich wspomnień, z obserwacji bliźnich. Powtarzanie się tego rytuału godowego wprowadza sytuację na piramidę absurdu. Również aktorzy odchodzą od realistycznych środków wyrazu w stronę przerysowań, groteski. Dzielska i Rutkowski dają przy tym wspaniały koncert - ogląda się ich z otwartą gębą albo uśmiechem na twarzy. Nieporadny, terroryzowany Karol jest śmieszny i wzruszający zarazem. Magda oscyluje między niewinnością podlotka a temperamentem dominy. Przy tym obie postacie są porażająco prawdziwe. Aktorzy chyba potwierdzą - tekst Walczaka daje tak różnorodne możliwości wcieleń, że jest zawodowym rarytasem, co skwapliwie wykorzystuje para odtwórców.

Przed premierą udało się "Gazecie" podejrzeć nieco scenografię. To kwadrat podłogi między zainscenizowanymi na scenie kameralnej rzędami siedzeń. Kompozycja barwnych kwadratów wydawała się samym wyznaczeniem miejsca dziania się przez naśladownictwo dzieł Pieta Mondriana. Jednak realizacja Anetty Piekarskiej-Man okazała się czymś tak precyzyjnym jak kostka Rubika. Z drugiej strony przypominała nowoczesne rozwinięcie tradycji aranżacji japońskiego domu, w którym ze względu na małą przestrzeń życiową wszystko czemuś służy. I tak w scenografii Piekarskiej kwadraty wydobywane z układanki okazywały się stołem czy stołkiem.

Jednak najważniejszym przedmiotem w spektaklu jest zwykły kawałek dębowej heblowanej deski. Jest progiem domu Magdy, który tak usilnie i nieśmiało chce przekroczyć Karol, ale w finale ląduje na stole w kawiarni. Jest barierą rozdzielającą dziewczynę od chłopaka, ich wzajemne chęci erotycznej inicjacji, seksualnego spełnienia. Barierę zbudowaną (podobnie jak w "Piaskownicy" tego samego autora) przez stereotypy, wyobrażenia o relacjach między płciami budowanymi przez rozmaite media. Barierami sprzecznych wzorców tworzonymi przez tradycję, wychowanie, nakazy grupy rówieśniczej, mdły romantyzm podłej literatury i filmów, w których gubi się to, co istotne: zrozumienie, czułość, delikatność, oddanie...

Wyznaję szczere - w spektaklu majaczyły i moje wspomnienia ze szczenięcych czasów, sprzed wielu lat. Tymczasem "Pierwszy raz" oglądałem na próbie generalnej z udziałem młodzieży ze szkoły średniej. Na twarzach młodych widziałem rozbawienie i zawstydzenie prawdziwością prezentowanych sytuacji; namysł nad mechanizmami zdarzeń i wzruszenie przy finale spektaklu. Tak, to przedstawienie dla nastolatków i... dziestolatków. Więc dla wszystkich, których zastanawiają skomplikowane relacje między kobietami i mężczyznami. Oraz rola przypadku rządzącego naszym życiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji